Koalicja amerykańskich firm chce przy pomocy dronów ratować motyle zagrożone wyginięciem.
Kilka dni temu pisałem o planach wdrożeniach przez amerykańską armię nowoczesnych dronów bojowych, sterowanych przez AI – tematem tego wpisu ponownie będą drony z USA, ale o zupełnie innym przeznaczeniu. Z powodu rosnących napięć na arenie międzynarodowej zapominamy bowiem, że te niewielkie urządzenia wcale nie muszą być przeznaczone do siania niszczenia – wręcz przeciwnie. Mogą przysłużyć się środowisku, a dokładniej pomóc w ochronie zagrożonych gatunków motyli, które mają niebagatelny wpływ na ekosystem Stanów Zjednoczonych.
Motyle na granicy wyginięcia
Danaid wędrowny to motyl z rodziny Nymphalidae, nazywany potocznie monarchem. Jego zasięg występowania jest dość szeroki, bo spotkać można go na obszarze od Kanady po Argentynę, jednak to właśnie północne rejony USA zawdzięczają mu najwięcej. Motyle mają bowiem w zwyczaju migrować jesienną porą na południe, pełniąc podczas wędrówki rolę zapylaczy. Niestety liczba przedstawicieli tego gatunku gwałtownie spada, a przyczyną tego zjawiska jest między innymi intensywne stosowanie środków owadobójczych przez rolników.
Populacja danina wędrownego na początku roku wynosiła nieco ponad 233 tys. osobników, a to zaledwie 5% liczebności z lat 80. Tak poważna redukcja zaburza ekosystem, a same motyle balansują na granicy wyginięcia, dlatego badacze postanowili wdrożyć nowatorskie metody, które pozwolą uchronić te przydatne owady od zagłady. Na ratunek przybywają drony, wspierane sztuczną inteligencją.
Drony do wykrywania roślin
Danaid wędrowny składa jaja głównie w trojeści, czyli jadalnej roślinie, historycznie używanej przez rdzennych Indian. Roślina niezbędna jest nie tylko z uwagi na to, że larwy wykorzystują ją jako pożywienie, ale też z powodu zawartości trującego soku mlecznego, który skutecznie odstrasza drapieżniki. Problem w tym, że trojeść w USA również zanika, co w połączeniu z drastycznie zmniejszającą się populacją motyli może doprowadzić do małej katastrofy ekologicznej o zasięgu lokalnym.
Firma Botlink, zajmującą się oprogramowaniem dronów, uważa jednak, że nie wszytko stracone. Podmiot nawiązał współpracę z Simple Business Automation oraz belgijską firmą AI Radix, by stworzyć POLLi, czyli system monitorowania trojeści. Badacze opracowali specjalny program do wykrywania roślin i wdrożyli go do dronów, wykorzystujących kamery wysokiej rozdzielczości. W ten sposób powstały maszyny, zdolne do mapowania przestrzeni i wykrywania rejonów, będących miejscem występowania trojeści.
To, co stworzyliśmy, naprawdę zapewnia ekonomiczne rozwiązanie, które pomaga ludziom rejestrować, zbierać i oceniać dane na poziomie, na jakim dotąd nie byli w stanie tego robić. Jest tak wiele różnych rzeczy, których można dokonać za pomocą tego narzędzia. Pomoże ono w kwestii zrównoważonego rozwoju różnych gatunków, a także przyniesie korzyści wielu owadom i zapylaczom.
POLLi ma pomóc badaczom w łączeniu ze sobą tych dwóch zagrożonych wyginięciem gatunków oraz dbać o zrównoważony rozwój amerykańskiego ekosystemu. Nie jest to jednak jedyne zastosowanie dronów i dedykowanego oprogramowania. Firmy uważają, że POLLi można dostosować w taki sposób, by znalazło zastosowanie w sektorze transportu i obrony.
Stock image from Depositphotos
Hej, jesteśmy na Google News - Obserwuj to, co ważne w techu