Cztery dni to za mało, by wydawać kategoryczne opinie na temat telefonu. Ale można już powiedzieć coś o kilku najważniejszych rzeczach. Zapraszam więc na szybkie pierwsze wrażenia.
Premiera najnowszych Samsungów z serii S wywołała spore kontrowersje. Firma jest krytykowana za małą ilość zmian w porównaniu do poprzedniej generacji i rzeczywiście, na pierwszy rzut oka trudno się z tym nie zgodzić. Ciężko przecież za rewolucję uznać zrezygnowanie z wyspy z obiektywami na rzecz trzech osobnych, wystających z obudowy pierścieni. Albo zwiększenie pojemności baterii o… całe 200 mAh. 3900 mAh to wciąż nie jest dużo, Asus Zenfone 9, smartfon z jeszcze mniejszym ekranem, ma 4300 mAh. Zestaw aparatów również mamy niemal identyczny. A cena jest wyższa niż rok temu, o całe 600 zł na najtańszej wersji 8/128. Która zresztą jest nieco upośledzona w porównaniu do pozostałych, bo ma wolniejszą pamięć UFS 3.1 a nie najnowszą 4.0…
Tyle, że nie można zapominać o jednym. Po raz pierwszy w pełnokrwistym flagowcu Samsunga dostajemy procesor firmy Qualcomm a nie autorskiego Exynosa.
Jaka jest różnica? To trochę tak, jakby do pojedynku w klatce stanęło naprzeciw siebie dwóch zawodników. Jeden jest napakowanym kulturystą, chodzącą górą mięśni. Drugi – atletycznym, ale proporcjonalnie zbudowanym i dobrze wytrenowanym zawodnikiem wschodnich sztuk walki. Ten pierwszy będzie dobrze wyglądał tylko na początku. Jeśli nie trafi jakimś szybkim cepem, złapie zadyszkę, zrobi się czerwony i opadnie z sił. A ten drugi będzie koło niego skakać, aż załatwi go błyskawicznym strzałem w 4 czy 5 rundzie.
Exynosy od zawsze „prężyły muskuły”, miały być równoprawną konkurencją dla Snapdragonów. Ale nigdy „nie dowoziły”. Grzały się, szybko traciły na wydajności, rykoszetem dostawała bateria. W dodatku jak wszystkim doskonale wiadomo, niektóre rynki miały Snapy, niektóre, w tym nasz, Exynosy. Teraz po raz pierwszy jest inaczej, wszyscy dostają ten sam procesor Qualcomma. Jak i czy przekłada się to na pracę urządzenia? Jak długo smartfon potrafi wytrzymać na jednym ładowaniu?
Galaxy S23 – specyfikacja
- Wymiary: 146.3 x 70.9 x 7.6 mm
- Waga: 168 g
- Budowa: przód i tył Gorilla Glass Victus 2, aluminiowa rama
- Wyświetlacz: 6.1 cala, Dynamic AMOLED 2X, 120Hz, jasność maksymalne 1750 nitów, HDR10+, FHD+ 1080 x 2340 pixels, 422 PPI, proporcje 19.5:9,
- Procesor: Qualcomm Snapdragon 8 Gen 2 (wersja dla Samsunga), Adreno 740
- Pamięć: 128GB 8GB RAM, 256GB 8GB RAM, UFS 3.1; UFS 4.0
- Dodatkowo: NFC, Bluetooth 5.3, IP 68, aptX HD, głośniki stereo, GPS, GLONASS, GALILEO, BDS
- Aparaty:
- główny 50 MP, f/1.8, 24mm, 1/1.56", 1.0µm, Dual Pixel PDAF, OIS;
- tele 10 MP, f/2.4, 70mm, 1/3.94", 1.0µm, PDAF, 3x optyczny zoom;
- szeroki kąt 12 MP, f/2.2, 13mm, 120˚, 1/2.55" 1.4µm, Super Steady video;
- selfie 12 MP, f/2.2, 26mm (wide), Dual Pixel PDAF.
- Bateria: 3900 mAh, ładowanie 25W, 50 proc. w pół godziny, ładowanie bezprzewodowe
Galaxy S23 – co sądzę o budowie
Tu wielu zmian nie znajdziemy. I jest to raczej kosmetyka – bo zniknęła wyspa złączona z krawędzią i zostały same obiektywy otoczone stalową ramką. Samsung ujednolicił tym samym wygląd wszystkich modeli które wyglądają jak zeszłoroczna Ultra. To czy to się komuś podoba czy nie, jest już kwestią indywidualną. Ale do jakości wykonania przyczepić się nie można.
Smartfon jak na dzisiejsze standardy jest mały (przekątna ekranu 6.1 cala), doskonale leży w ręce. Szkoda, że producent żałuje nam etui, w pudełku oczywiście nie ma też ładowarki. Seria S23 to pierwsza w której zastosowano najnowsze szkło ochronne Corning Gorilla Glass Victus 2, odporne na zarysowania i upadki z większej wysokości. Szczęśliwie nie testowałem. Podoba mi się też że boki urządzenia nie są płaskie a lekko zaoblone, przez co chwyt jest pewniejszy.
Galaxy S23 – co sądzę o wyświetlaczu
Pod tym względem również jest doskonale. Wyświetlacz jest płaski (nie ma na nim niestety żadnej folii ochronnej). Zwraca uwagę doskonała jasność maksymalna, podbijana w mocnym świetle aż do 1750 nitów. Miałem to szczęście, że trafiłem na kilka chwil ładnej pogody gdy wybrałem się z telefonem na fotograficzny spacer. I widoczność w słońcu była absolutnie bezproblemowa, pracę aparatów mogłem oceniać komfortowo. Kąty widzenia są świetne, kolory mocne i nasycone. Doskonale wyglądają równe ramki z każdej strony.
Ekran może być odświeżany w trybie adaptacyjnym do 120 Hz, więc wszystko jest bardzo płynne, świetnie wyglądają animacje zamykania i otwierania aplikacji.
Tradycyjnie mamy Always On Display, z dużą możliwością konfiguracji i pokazujący powiadomienia ze wszystkich aplikacji. Czytnik linii papilarnych jest w ekranie, działa bardzo dobrze, podobnie jak rozpoznawanie twarzy. Kamerka do selfie jest umieszczona centralnie.
Galaxy S23 – co sądzę o działaniu
Najpierw cyferki. W AnTuTu Benchmark telefon uzyskał 1145116 pkt., co daje mu w chwili obecnej 3 pozycję.
Specjalnie podkręcona dla Samsunga wersja Snapdragona 8 Gen 2 spisuje się doskonale. Telefon jest niesłychanie płynny, nie zauważyłem typowych dla tego producenta niewielkich ścinek w interfejsie. Wszystko wczytuje się błyskawicznie, nie ma się do czego przyczepić. Na razie nie odpalałem gier, za to używałem kilkukrotnie telefonu do nawigacji i tu również nie było problemu. Moją uwagę zwróciła też doskonała jakość połączeń, swoich rozmówców słyszałem zdecydowanie lepiej niż w innych używanych ostatnio przeze mnie urządzeniach. Działa VoWiFi i VoLTE. Telefon świetnie trzyma zakładki w pamięci, nie musimy się bać, że coś zostanie z niej wyrzucone po krótkiej chwili.
Oprogramowaniem zajmę się w pełnej recenzji, tu zwrócę tylko uwagę, że smartfon przychodzi do nas z Androidem 13 i ma zapewnione 4 duże aktualizacje systemu. To oznacza, że zobaczymy na nim jeszcze Androida 17. Poprawki bezpieczeństwa telefon będzie dostawał przez 5 lat.
Galaxy S23 – co sądzę o zdjęciach
Tu również będzie krótko. Samsung w tej dziedzinie przez wiele osób stawiany jest na pierwszym miejscu. To co mi rzuciło się w oczy to dość, by nie powiedzieć bardzo mocne, „podkręcanie” zdjęć. Które czasem robią się może zbyt cukierkowe. Ale na pewno nie można mieć zastrzeżeń i do rozpiętości tonalnej i do dynamiki, również kolorystyka we wszystkich trzech obiektywach jest niemal identyczna, co zasługuje na dużą pochwałę. Śliczny jest tryb portretowy.
Firma tym razem zwraca uwagę na jakość zdjęć nocnych. I rzeczywiście – w ciemności oprogramowanie potrafi wyciągnąć bardzo dużo informacji i na takich fotografiach widać zaskakująco dużo. A przy miejskim oświetleniu zwiększa kontrast, nasycenie i ostrość przez co zdjęcia nie są przepalone tylko widać na nich bardzo dużo szczegółów. Jak na razie jestem więc zadowolony, ale zobaczymy jak będzie dalej.
Filmy nagramy nawet w 8K z tyłu, z przodu w 4K, podczas nagrania w 4K można się przemieszczać pomiędzy obiektywami. Producent daje nam do dyspozycji zaawansowane tryby Expert RAW, Pro dla zdjęć i wideo, z możliwością kierunkowego ustawienia dźwięku, czy wideo portretowe.
Galaxy S23 – co sądzę o baterii
To największa niewiadoma i największa słabość małych smartfonów. To była też największa bolączka zeszłorocznego modelu, telefon z małą baterią i Exynosem raczej nie wytrzymywał od rana do wieczora nawet przy niewielkim obciążeniu.
S23 to na szczęście inna bajka. Oczywiście bateria musi się ułożyć, poznać nasze przyzwyczajenia więc nie odważę się po 4 dniach wydawać jakichkolwiek kategorycznych sądów. Ale jak na razie udaje mi się uzyskiwać ponad 5h włączonego ekranu. Jest więc zaskakująco dobrze. Przy czym w weekend oglądałem sporo filmów czy telewizji na telefonie – co sprzyja osiąganiu dobrego SoT. Zobaczymy więc znów jak będzie dalej, ale na razie jestem pozytywnie zaskoczony.
Za to niemiło zaskoczyło mnie ładowanie. Jasne, wiedziałem że to 25W, mam akurat ładowarkę Samsunga o takiej mocy, ale przyzwyczaiłem się jednak ostatnimi czasy do innych standardów. Dawno nie widziałem na wyświetlaczu informacji o tym, że ładowanie zakończy się po ponad godzinie… Jeśli siedzimy w domu, nie ma problemu. Ale rano, gdy szybko musimy wyjść a nie ładowaliśmy telefonu w nocy, mamy problem. Jasne, nie jest to koniec świata, chodzi mi o to, że po prostu musimy o tym myśleć. Przy szybszym ładowaniu nawet kwadrans zapewnia nam długie działanie, tu kwadrans daje nam niewiele.
Więc jeśli chodzi o baterię – na razie jestem zadowolony, ale jeśli chodzi o ładowanie – nie.
Czyli…
Generalnie widzę w telefonie dwa problemy. Cenę i wolne ładowanie. Tą pierwszą można zbić przez odkup i różne promocje na start, z tym drugim niewiele da się zrobić, trzeba się po prostu przyzwyczaić i nauczyć z tym żyć. Nie jest to jednak przecież koniec świata, przy wszystkich zaletach które ma ten smartfon. Ale to dopiero kilka dni. Sam jestem ciekawy, co będę o nim sądził po pełnych dwóch tygodniach testów.
Hej, jesteśmy na Google News - Obserwuj to, co ważne w techu