Foamstars dziś zadebiutowało i od razu wpadło do PlayStation Plus Essential. Czy warto się tą grą zainteresować?
Foamstars, czyli… Splatoon na PlayStation
Foamstars to gra, która została zapowiedziana dosłownie chwilę temu — dokładnie podczas State of Play, które odbywało się 31 stycznia o 23 naszego czasu. Najnowsza gra od Square Enix nie bez powodu wszystkim kojarzy się z serią Splatoon dostępną na konsole Nintendo — całość jest do złudzenia podobna, z tym, że zamiast farby tutaj korzystamy z… piany. Mamy więc tutaj do czynienia z szalonym i dynamicznym drużynowym shooterem, w którym nie wymieniamy się ogniem, a pokładami… piany.
Nasza piana pokonuje przeciwników, za to piana rywali rani nas. Im więcej piany rozmieścimy na wybranej planszy, tym większą mamy kontrolę i swobodę — na pianie możemy „sprintować” poprzez surfowanie na desce na pianie (w Splatoonie zamienialiśmy się w kałamarnicę na terenie swojej farby), a do tego różne bronie oferują inne rozkładanie się piany dookoła. Możemy ładować strzał z mini-guna, możemy strzelać pociskami, które wyglądają jak bańki i wiele więcej.
Do dyspozycji w grze mamy osiem postaci, takich jak Soa, Agito, Tonix, Jet Justice, Mel T, The Baristador, Rave Breaker i Penny Gwyn. Każda postać ma inną broń oraz inne specjalne umiejętności — każda postać ma po 3 perki, dwa słabsze (generalnie jest to swego rodzaju bomba z pianą oraz specjalny atak od góry, również zostawiający sporo piany dookoła) oraz jeden atak specjalny, który ładuje się zdecydowanie dłużej. Jest więc naprawdę wiele wspólnych elementów ze Splatoonem, wliczając w to przede wszystkim dynamikę i prędkość rozgrywki.
Multiplayer, single player — do wyboru, do koloru
Foamstars zabiera nas do Bath Vegas, które jest podobnie ekscentryczne co prawdziwa wersja tego miasta, w którym wymienieni wcześniej sportowcy biorą udział w Foamsmash. Co oczywiste, mamy tutaj potyczki multiplayer w drużynach 4 na 4, gdzie toczymy walki 3D w górach piany, która znacznie zmienia wystrój i nawet kształt lokacji. Foamstars oferuje liczne tryby PvP, tryb PvE i mnóstwo opcji personalizacji.
Chociaż zdecydowanie rozgrywka multiplayer jest tutaj najważniejsza i najlepsza, to mamy tutaj małą „kampanię” — każda postać ma do zrobienia 3 misje, chociaż są one bardzo proste i zdecydowanie mniej dynamiczne niż reszta. Nie jest to wyjątkowa historia, a te questy raczej nadadzą się tylko jako tło do słuchania podcastów, więc niekoniecznie warto tam zaglądać. Za zdobywane punkty można jednak ulepszać wszystkie statystyki bohaterów (siła strzału, wielkość pocisków, szybkostrzelność itd.), co jest jedynym plusem tego układu.
Świetny klimat i warstwa audiowizualna
Foamstars zachęca jednak klimatem. To naprawdę jest Splatoon — szybka, dynamiczna muzyka, nieco cukierkowa, inspirowana anime grafika (chociaż zdecydowanie ładniejsza — ale to raczej wynika z podzespołów Nintendo Switch, które są… mocno przestarzałe) i brak czasu na przemyślenie naszych ruchów podczas potyczek online. Foamstars pod tym względem jest dokładnie tym, czym kolorowa marka Nintendo, więc są tu wyłącznie powody do zachwytu.
Minusy — bo te również są
Po pierwszych kilku godzinach grania dostrzegam jednak kilka problemów. Pierwszym, zdecydowanie mniejszym kłopotem, jest brak platynowego trofeum — i dzisiejsza reakcja graczy w sieci pokazała już, że wirtualne pucharki dla sporej grupy osób są niezwykle ważne. Drugim kłopotem są… mikrotransakcje. Wchodząc do sklepu ze skórkami w Bath Vegas, wszystkie skiny są płatne — i to po kilkadziesiąt lub nawet ponad 100 zł. Do tego nie znalazłem niczego podobnego do przepustki sezonowej, co każe sugerować, że jedyny sposób na przebranie postaci to wydanie realnych pieniędzy; nawet nie waluty w grze. Słabe.
Czy Foamstars powtórzy sukces Fall Guys lub Rocket League (w końcu te gry również startowały w PS+), czy może wyjdzie z tego drugie Destruction AllStars? Czas pokaże, lecz w przypadku nowej gry Square Enix mamy już doskonale sprawdzony i lubiany format. Widzę w tym spory potencjał na mały hit tego roku.
Hej, jesteśmy na Google News - Obserwuj to, co ważne w techu