Kilka lat temu pisałem, że Apple stało się najdroższą firmą świata, przynajmniej w gronie tych, które są notowane na giełdzie. W owym czasie było to duże wydarzenie, technologiczny gigant wyprzedził koncern paliwowy, mówiono o zmianie warty. Jeszcze ciekawiej zrobiło się, gdy trzy pierwsze miejsca na liście największych zajęły firmy tech. Teraz gracze z tej branży opanowali pierwszą piątkę korporacji o największej kapitalizacji giełdowej. Jedni stwierdzą, że to bańka, która w końcu pęknie i doprowadzi do poważnego kryzysu. Inni przekonują, że wycena jest uzasadniona.
Giganci tech zdominowali czołówkę najdroższych firm świata. I ja tu bańki nie widzę...
Firmy technologiczne zapewniają inwestorom spore zyski. Dzieje się to zarówno w przypadku startupów, które czasem bardzo szybko zyskują na wartości (jasne, część okazuje się wtopą), jak i na polu wielkich graczy, którzy startupami byli kilka czy nawet kilkadziesiąt lat temu. W przypadku tych pierwszych raz na jakiś czas można przeczytać o spektakularnym wyjściu z inwestycji, sprzedaży, która pozwoliła pomnożyć zainwestowane środki w fenomenalny sposób. Pobudza wyobraźnię, ale wiąże się ze sporym ryzykiem. Okazuje się, że niezłą kasę w ostatnich latach dało się też zarobić na gigantach z tego segmentu. Duże firmy technologiczne podkręcały kapitalizację, akcjonariusze mieli powody do zadowolenia. A wszystko to przy relatywnie niskim ryzyku...
Jak wygląda dzisiaj pierwsza piątka firm z amerykańskiej giełdy (pod względem kapitalizacji)? Otwiera ją Apple, potem mamy Alphabet, Microsoft, Amazon i Facebook. Numer czwarty może być uznawany za nie do końca tech: ktoś powie, że to sklep, działka handlu i dostarczania towarów. Ale wykorzystuje nowe technologie i to nie tylko do sprzedawania mleka czy telefonów. Firma Jeffa Bezosa oferuje treści (także własne) w cyfrowej formie, tworzy sprzęt elektroniczny, pracuje nad inteligentnym asystentem domowym, rozwija usługi chmurowe, eksperymentuje z nowymi formami dostarczania towarów. To już znacznie więcej niż sklep czy księgarnia internetowa.
Kontynuując wątek Amazona wycenianego obecnie na około 380 mld dolarów: czy ta kapitalizacja jest przesadzona? Gdybyśmy patrzyli wyłącznie na zyski, pewnie rzeczywiście wypadałoby łapać się za głowę. Ale korporacja od lat robi to samo: maksymalnie inwestuje i przez to nie generuje zysków. Ostatnio trochę się to zmieniło, Bezos i spółka pokazali, że jednak mogą zarabiać, a rynek oszalał - cena akcji rosła, szef firmy i jej wielki udziałowiec przeskakiwał na drabince najbardziej majętnych ludzi świata. Amazon staje się nowoczesnym Walmartem, ale na większą skalę. Do tego dorzuca inne biznesy - to nie jest wydmuszka.
Co z najmłodszym graczem z zestawienia, czyli Facebookiem? Kiedyś wątpiłem w jego sukces, kapitalizację przy IPO uznawałem za szaleństwo. Ale zmieniłem nastawienie - Zuckerberg udowodnił, że jest następnym potężnym zawodnikiem z Doliny Krzemowej. Niebieski serwis społecznościowy rośnie w siłę i to na różnych płaszczyznach: przybywa mu użytkowników (a firma chce ich łowić z pomocą takich projektów, jak Internet.org), rośnie rodzina Facebooka (aplikacje o naprawdę dużym zasięgu - np. Instagram czy komunikatory), są też nowe pomysły i inwestycje, wystarczy wspomnieć rzeczywistość wirtualną. Wszystko na kredyt? Nie - Facebook na siebie zarabia, przychody i zyski regularnie rosną. Może nie jest to kasa, jaka mogą się pochwalić inne wielkie firmy technologiczne, ale za dekadę ten biznes może kręcić się naprawdę solidnie.
Teraz też pierwsza trójka zestawienia. Microsoft, który liczy sobie kilka dekad, zarabia miliardy dolarów w każdym kwartale, przetrwał bańkę dotkomową, stoi na dwóch solidnych filarach (usługi biznesowe i klienci indywidualni). Wielu tej firmy nie lubi, czasem niesłusznie, nadal patrzy na nią przez pryzmat starych wad i niedociągnięć, ale trzeba pamiętać, że interes świetnie się kręci, korporacja zatrudnia rzeszę ludzi, ma na kontach górę dolarów i trudno wyobrazić sobie jej nagłe zniknięcie. Walka o rynek mobilny może i nie poszła po myśli tego biznesu, wyszukiwarka mocno przegrywa z Google, a dominacja Windowsa to przeszłość, lecz nadal ciężko wskazać firmy technologiczne, które z powodzeniem mogłyby zastąpić giganta z Redmond.
Jest też Alphabet, wicelider, który przez krótki czas był najdroższą korporacją świata. Dzisiaj chwali się osiemnastymi urodzinami. Wydaje się, że to stosunkowo niedużo, a w tym czasie wyrosła firma, która oplotła nas przeróżnymi usługami: mapy, wyszukiwarka, skrzynka pocztowa, wielki serwis video, wirtualny dysk, tłumacz, popularna przeglądarka, potężny mobilny OS i dopasowany do niego sklep z aplikacjami... Czasem ich zasięg przeraża. Jednocześnie słyszymy, że gigant inwestuje w roboty, sztuczną inteligencję, inteligentny dom, projekty medyczne itd. Na nasze szczęście (niektórzy pewnie się nie zgodzą), firma nie potrafi dociągnąć do końca wielu projektów i szybko je porzuca. To nie oznacza jednak, że mówimy o wydmuszce: szybciej uwierzę w upadek giganta paliwowego niż w destrukcję Google/Alphabet.
Czas na lidera, czyli Apple. Korporacja wyceniana na ponad 600 mld dolarów. Do poziomu biliona nie dobiła i w najbliższym czasie pewnie się to nie zmieni. Czy można jednak mówić o bańce w przypadku gracza, który rocznie zarabia kilkadziesiąt miliardów dolarów? Przecież na ich kontach znajdują się takie pieniądze, że mogliby każdego dnia kupować jakąś firmę z naszej giełdy. A po tych zakupach... przenieśliby się na inny rynek, bo w skarbcu nadal zalegałyby pieniądze. Ta firma nieprędko zwinie żagle - nawet, jeśli przez najbliższe lata nie pokaże nic nowego i będzie "jedynie" poprawiać dobrze nam znane urządzenia oraz usługi.
Jak widać, mamy przed sobą kilka bardzo mocnych biznesów - firmy technologiczne zasłużyły na to, by zająć pierwszą piątkę. Zwłaszcza w czasach, gdy cena ropy jest niska, a sektor finansowy nadal zmaga się z pokłosiem kryzysu sprzed kilku lat. Nie zdziwię się, jeśłi kapitalizacja tych firm nadal będzie rosła, a do wspomnianej piątki dobiją kolejni gracze tech...
Hej, jesteśmy na Google News - Obserwuj to, co ważne w techu