Komputer, smartfon, a nawet... telewizor mogą być tak bezpieczne, jak tylko rozważni są użytkownicy. To nie tajemnica, że człowiek jest najsłabszym ogniwem w bezpieczeństwie oprogramowania. Choćby nawet kod był napisany bez jakichkolwiek błędów, to i tak czynnik ludzki może napsuć najwięcej i... to starają się wykorzystać cyberprzestępcy, którzy na celownik wzięli sobie fanów "Gry o Tron". I co ciekawe, ransomware, który dotyczy tego głośnego serialu jest w stanie unieruchomić telewizory z Android TV.
Cena "wszystkiego smart"?
Osobiście jestem nieco sceptyczny do otaczania się samymi inteligentnymi rzeczami. Szczególnie martwi mnie to, że niedługo na wszystko "może być aktualizacja", która niekoniecznie może poprawić to i owo, ale również to po prostu zepsuć. Mimo wszystko z optymizmem spoglądam w przyszłość, choć takie wiadomości jak ta niestety nie wróżą niczego dobrego. Po tym, jak bardzo popularne stały się również inteligentne telewizory, cyberprzestępcy upodobali sobie również te urządzenia. Co to oznacza? Że paskudztwo można złapać również za pośrednictwem telewizora, który na dobrą sprawę niczym nie różni się od innych urządzeń, które można by zaatakować.
Cyberprzestępcy użyli... starego i znanego rozwiązania - FLocker'a, który do tej pory atakował głównie smartfony z Androidem. Teraz jego działanie mogą poznać również posiadacze telewizorów z funkcjami "smart". Mechanizm działania jest taki sam, jak w każdym innym przypadku działania ransomware'u. Najpierw jesteśmy przekonywani, że zrobiliśmy coś złego i należy za to zapłacić. Dane na urządzeniu są szyfrowane, co oczywiście jest bardzo dotkliwe. Warunek? Przekazanie kilku kart podarunkowych do AppStore'a o wartości... 200 dolarów. Czyli całkiem spory haracz.
Oczywiście, nie ma gwarancji, że zapłata wymaganego haraczu załatwi sprawę - najpewniej to nic nie da. Z przestępcami się nie negocjuje i nie gra się na ich warunkach. Co można zrobić, żeby nie zostać zarażonym? Na pewno nie wolno instalować niczego spoza oficjalnego repozytorium i nie prowadzać się po niezaufanych stronach internetowych. Znowu kłania się rozwaga podczas korzystania ze zdobyczy technologii, warto o tym pamiętać zawsze - bo może to uratować nasze cenne dane. A nawet, jeżeli się już zdarzy - nie mniej ważne jest to, by mieć kopie zapasowe.
Walka z FLockerem wygląda na zabawę w kotka i myszkę. Po pierwsze - wariantów FLockera jest już około 7 tysięcy i tych cały czas przybywa. Jako, że model wyciskania pieniędzy z użytkowników cały czas się sprawdza, cyberprzestępcy dalej śmiało poczynają sobie na polu infekowania urządzeń mobilnych. I dopóki im się to opłaca, będą to robić nadal. A nic nie wskazuje na to, żeby ten biznes przestał być lukratywny - ludzie cały czas są tak samo mało ostrożni.
Grafika: 1
Hej, jesteśmy na Google News - Obserwuj to, co ważne w techu