Felietony

Jaki będzie następca Facebooka? Bo to, że będzie wiem na pewno

Krzysztof Rojek
Jaki będzie następca Facebooka? Bo to, że będzie wiem na pewno
15

Serwisy internetowe przychodzą i odchodzą i głupotą byłoby twierdzić, że Facebook będzie istniał wiecznie. Dlatego już teraz można się zastanawiać, co musiałoby się stać, by jakiś inny podmiot zajął jego miejsce.

Żyjąc tu i teraz bardzo łatwo o złudzenie, że bieżący stan rzeczywistości będzie trwał wiecznie. Nie mając informacji o tym, co dzieje się za zamkniętymi drzwiami korporacji i startupów nie wiemy, co stanie się za chwilę - jakie rozwiązania zostaną wymyślone, a które nie przetrwają najbliższego roku. Niestety (albo stety) historia internetu to historia ciągłych zmian. Który z serwisów z lat 90 wciąż istnieje? Ile przetrwało z lat 2000? Ba, nawet drugie dziesięciolecie obfituje w popularne rozwiązania, które nie utrzymały się na rynku. Dlatego dużo bezpieczniej jest zakładać, że takie firmy jak Spotify czy Facebook padną, niż że utrzymają się po wsze czasy. Dlaczego miałyby paść, zapytacie? Ano z takiego samych powodów, z jakich stały się popularne. Spotify pobiło fizyczną dystrybucję muzyki, bo robiło to samo ale wygodniej i lepiej. Tak samo Facebook zgarnął całą stawkę, jeżeli chodzi o media społecznościowe, bo robił to lepiej i wygodniej.

Jednak istniejące dziś firmy nie robią tego tego co robią NAJlepiej i NAJwygodniej. Dlatego zmieniają się, a przykładem takiej zmiany jest chociażby niedawne przemodelowanie całego Facebooka. Decyzje o tym, czy takie zmiany były dobre czy nie łatwo oceniać z perspektywy czasu, ale pamiętajmy, że osoby, które je podejmują żyją tak jak my - tu i teraz - i często nie mają pełnego pojęcia o tym, w którą stronę pójdzie rynek, bądź błędnie interpretują docierające do nich sygnały. O tym, jak brzemienne może być to w skutkach świadczy przykład firm, które przespały swoją szansę i w których jedna błędna decyzja doprowadziła do kolejnych i w rezultacie było już za późno na naprawę. Tak było z Nokią, AOL Instant Messneger, a w Polsce - z Gadu Gadu czy Gronem. Swego czasu nikt nie spodziewał się, że mogą wypaść z biznesu, a jednak - ktoś zrobił to co one, tylko lepiej i wygodniej. Facebook o tym wie i w oczywisty sposób stara się do tego nie dopuścić, rozbudowując swoje imperium w każdą możliwą stronę. Ale każdy popełnia błędy. Dlatego moim zdaniem dość bezpiecznym jest założenie, że pewnego dnia ktoś zrobi to, co Facebook, tylko lepiej.  Powstaje więc pytanie - co to znaczy lepiej?

Jaki będzie następca Facebooka?

Z przewidywaniem przyszłości jest jeden, zasadniczy problem - nie wiadomo, jakie technologie będą ją definiowały. Tu i teraz jesteśmy ludźmi z powiedzenia Henrego Forda. Gdyby zapytano nas dziś, czego chcemy, zamiast odpowiednika "samochodu" odpowiedzielibyśmy - "szybszych koni". Jak już wspomniałem - nie wiemy jaka technologia czai się za zakrętem, a ciężko jest pożądać czegoś, czego się nie zna. Dlatego też o tym, jak będzie Facebook 2.0 możemy tylko gdybać. Jestem jednak zdania, że w najbliższym czasie jako ludzkość zderzymy się z kilkoma zmianami i od tego, jak Mark Zuckerberg na nie zareaguje będzie zależeć przyszłość jego dzieła.

Pierwszą z nich jest 5G. Tak - możecie się śmiać, bo ten termin jest wałkowany od lat i nikt nie znalazł jeszcze powodu, dla którego ta technologia (oprócz szybszego internetu) może być przydatna dla zwykłego Kowalskiego. I właśnie dlatego jest na tej liście. Jeżeli nikt nie wie, jak de facto można wykorzystać fakt, że prędkość i przepustowość łącza znacznie się podnosi, daje do okazję konkurentom do wymyślenia tego za Facebooka. Jeżeli tak się stanie, będzie to bardzo adekwatny przykład do Nokii, która przespała smartfonową rewolucję. Do czego można wykorzystać 5G - tu można puścić wodze fantazji. Jakiś czas temu rozmawiałem z ludźmi którzy pokazali jak za pomocą kamery do iPada i odpowiedniego oprogramowania zmapować pomieszczenie w 3D i potem za pomocą HoloLens grać w nim w grę AR. W taki sam sposób można by np.  przeprowadzać holograficzne rozmowy. Oczywiście, wymagałoby to nieco więcej niż tylko samej sieci 5G, ale wszystkie komponenty, by coś takiego zrobić, mamy już na miejscu. Wszystko jest tylko kwestią pomysłu.

Drugą zmianą jest zdecydowana chęć rządów i firm do jeszcze głębszej ingerencji w nasze życie. Dane to w końcu nowa ropa, bla bla bla... Generalnie chodzi mi o to, że obecnie Facebook siedzi okrakiem na płocie, jednocześnie próbując zapewnić użytkowników, że ich informacje są bezpieczne, a z drugiej trzepiąc grube miliardy co kwartał na reklamach. I to nie to, że nasze dane są wystawione na aukcje, ale właśnie to poczucie bycia oszukanym irytuje ludzi. Jestem przekonany, że kolejny serwis pójdzie w jedną albo w drugą stronę. Pierwsza opcja (wątpliwa) jest taka, że będzie to miejsce naprawdę bezpieczne. Patrząc jednak na to, że ludzie bezpieczeństwem nie przejmują się w ogóle, to jest mała szansa, że dzięki temu serwis zdobyłby popularność. Dlatego jest też druga opcja - nie kryjemy się z tym, że wasze dane trafiają do tego, kto je chce - firm, organizacji, rządów. Z tymi ostatnimi jest to jeszcze bardziej prawdopodobne, bo nie jest trudno wyobrazić sobie, że przy ścisłej współpracy na linii rząd-portal, ten pierwszy może dać temu drugiemu specjalne bonusy. Chociażby - konto tam może służyć za naszą cyfrową tożsamość i może będziemy mogli używać go do uwierzytelnienia się w sieci, gdziekolwiek byłoby to wymagane. Rządy mają dużą moc sprawczą jeżeli chodzi o generowanie popytu na e-usługi, dlatego nie zdziwiłbym się, gdyby następca Facebooka skorzystał z tego faktu chętniej niż jego poprzednik. Oprócz tego oczywiście ten system działałby w drugą stronę, pozwalając za pomocą jednego konta powiązać prawo jazdy, dowód osobisty i paszport. Już teraz za pomocą Facebooka możemy zalogować się do innych portali, więc czemu nie rozciągnąć tego na całą sferę internetu i świata rzeczywistego?

No i trzecia kwestia, co do której jestem przekonany, że wcześniej czy później będzie pełniła istotną rolę w naszym życiu i która nieco wynika z podpunktu drugiego, czyli globalna kompatybilność świata wirtualnego. Brzmi jak żart? Bo dziś jest żartem, ale za chwilę może być prawdą. Chodzi mi tu o to, że dziś wszystkie usługi są rozproszone i choć Facebook (jak wspomniałem) chce złapać jak najwięcej z nich, to idzie mu to bardzo "średnio". I tu jestem zdania, że ktoś może Facebooka podgryźć najmocniej, budując ekosystem na zasadzie "superapp" na wzór WeChat, który bardziej odpowiadałby potrzebom współczesnego konsumenta. Portal społecznościowy to jedno, ale gdyby dodać do tego przeglądarkę internetową, system bankowy, hub do zamawiania przejazdów przez Uber bądź Bolt, aplikację łączącą nasze pakiety zniżkowe czy karty stałego klienta, a nawet serwis VOD - to już jest zupełnie inna historia. Jeżeli jednak ktoś miałby się zamachnąć na Facebooka, to jestem zdania, że właśnie coś takiego wchodziłoby w grę. Co ze społecznym oporem przed tym, by tak wiele informacji było w rękach jednego podmiotu? No cóż - Apple ma połowę z tego w swoim Apple Services, a miliard ludzi na świecie używa WeChatu, więc myślę, że i tu ewentualne korzyści (uproszczenie wielu czynności) przesłoniłyby negatywy. Poza tym, jeżeli chodzi o prywatność, to jeszcze parę lat temu wszyscy bali się, że przez nowe technologie będziemy na ciągłym podsłuchu a dziś duża część osób ma w domu jaką wariację na temat asystenta głosowego. Przyszłość ma to do siebie, że nie pyta nikogo o pozwolenie - ona po prostu się dzieje.

I tak właśnie (moim zdaniem) może wyglądać przyszłość i następca Facebooka. Czy dobrze trafiłem? Nie mam pojęcia. Być może tak, a być może żadne z tych przewidywań się nie sprawdzi i stanie się coś, czego nikt z nas się nie spodziewa. Możliwa jest także trzecia droga - że Facebook bardzo dobrze zdaje sobie sprawę z wszystkich tych kwestii i swoim działaniem będzie starał się je niwelować, by pod nosem nie wyrosła mu przypadkiem potężna konkurencja. Snapchat na tym poległ, Tik-Tok dalej się trzyma, ale jeżeli Amerykanie stwierdzą, że stanowi zbyt duże zagrożenie, również może pożegnać się z dużą częścią klientów. Facebook póki co zaciekle broni swojej pozycji lidera. Ale jestem przekonany, że w końcu się pomyli.

A Ty?

 

Hej, jesteśmy na Google News - Obserwuj to, co ważne w techu