Po odkryciach poprzednich pokoleń pozostało nam mnóstwo wciąż działających rozwiązań technologicznych. Po nas nie zostanie nic.
Dlaczego współczesna technologia nie jest (i już nigdy nie będzie) ponadczasowa?
Każdy z nas na jakimś etapie swojego życia słyszał taką historię, w której jakaś ekstremalnie bogata osoba zamieniła swojego iPhone'a w nowoczesny ekwiwalent dzieła sztuki, dając mu obudowę ze złota, albo wysadzając go diamentami. W związku z tymi zabiegami wartość wcale nie taniego już telefonu wzrasta o miliony, a czasem i dziesiątki milionów złotych. I teoretycznie na tym można by zakończyć ten wpis - ot, bogaci ludzie robią "bogate" rzeczy, żęby odróżnić się od "plebsu". Telefony nie są bowiem pierwszą zabawką której w ten sposób sztucznie zwiększano wartość - wcześniej dokładnie tak samo robiono z zegarkami, samochodami, gitarami - co tylko sobie wymyślicie i jest na tyle duże, żeby dało się przyczepić do tego diament. Pojawia się jednak tutaj mały, bardzo mały problem, który odróżnia tę sytuację od innych.
Dzisiejsze urządzenia nie są (i nigdy nie będą) ponadczasowe
Jeżeli weźmiemy do ręki jakikolwiek kawałek technologii stworzony w czasach pre-smartfonowych, to zobaczymy, że jeżeli jest odpowiednio zadbany, będzie działał dokładnie tak jak w momencie zjazdu z linii montażowej. Samochody z lat 20. ubiegłego wieku wciąż jeżdżą, zegarki sprzed 200 lat wciąż działają, a gitary sprzed pół wieku - grają i to często nawet lepiej niż ich współczesne odpowiedniki. A smartfony? No cóż. Dość powiedzieć, że już nawet 7-8 letnie konstrukcje mają problemy by nie tylko działać z jakąkolwiek akceptowalną szybkością, ale - żeby w ogóle działać poprawnie. Dlaczego?
No cóż, główny problem polega na tym, że kiedyś każde urządzenie (maszyna) było samowystarczalne i polegało tylko na swoich systemach by zachować pełną funkcjonalność. Samochód do jazdy nie potrzebował niczego więcej niż paliwa, zegarek - energii pochodzącej ze sprężyny i tak dalej. Ba, nawet pierwsze komputery osobiste pracowały na podobnej zasadzie i dlatego dziś entuzjaści Commodore 64 mogą złożyć swój własny egzemplarz z kilku uszkodzonych maszyn i cieszyć się jego działaniem. Stety - niestety im dalej w las, tym więcej drzew i praktycznie każdy element zaawansowanej technologii, który wychodzi dziś na rynek, jest uzależniony od szeregu innych czynników, by działać poprawnie. Weźmy dla przykładu smartwatch, który do pracy potrzebuje szeregu bardzo dokładnie sprecyzowanych informacji pobranych z sieci. Jeżeli tylko któraś z nich się zmieni - bum, o danej funkcjonalności możemy zapomnieć. Tak jest z wyświetlaniem pogody (serwer pogodowy), funkcjami fitness (dane przechowywane w chmurze, by mogły być wyświetlane na smartfonie) czy też odtwarzaniem muzyki (łączenie się ze Spotify, Apple Music czy innym serwisem). Wystarczy, że którykolwiek z tych serwerów padnie, bądź też zmieni sposób przesyłu danych, zostanie przejęty czy po prostu zawiadująca nim firma splajtuje i bum - po funkcjonalności zostało tylko wspomnienie.
Możemy to ignorować, ale w długim rozliczeniu nasze telefony to elektrośmieci
Moment, w którym działanie jednego urządzenia zostało uzależnione od innego, był momentem, w którym jakakolwiek sugestia o długowieczności danego rozwiązania mogła być wyrzucona do kosza. I niestety - nie za bardzo jest co z tym fantem zrobić. Funkcje oferowane przez współczesne telefony, smart-zegarki i inne tego typu akcesoria są bowiem zbyt zaawansowane, by te urządzenia mogły wykonywać je same. Jak niby smartfon miałby badać pogodę i przewidywać, jaka będzie ona za tydzień, Albo też - w jaki sposób miałby on przechowywać i aktualizować na bieżąco bazę utworów wielkości tej Spotify? Nie da się. Bardzo wątpliwe jest też, byśmy jako ludzkość wykonali krok wstecz i dobrowolnie zrezygnowali ze standardu życia, który oferuje nam technologia. Można się co prawda łudzić, że życie niektórych urządzeń przedłuży nieco fakt, że najważniejsze firmy dostarczające funkcjonalności dla świata tech - Spotify, AccuWeather czy inni - nie padną tak szybko. A ja na to - nie muszą.
Wystarczy, że stwierdzą, iż nie chce im się wspierać dłużej danej wersji systemu operacyjnego. Weźmy do ręki jakiegokolwiek iPhone'a czy Androida z 2010 roku i voila, Appstore czy Google Play zamieniają się w cmentarze przy których przy każdej aplikacji widnieje nagrobek z informacją, że nie można jej zainstalować na naszej wersji oprogramowania. Oczywiście, można wchodzić w szczegóły, powiedzieć, że LinageOS załatwi sprawę i tak dalej, ale umówmy się - mówimy tutaj o generalnej tendencji, a nie pojedynczych przypadkach entuzjastów. A generalna tendencja jest niestety taka, że cała technologia konsumencka, którą dziś ogłaszamy jako przełomową i rewolucyjną nie przetrwa najprawdopodobniej najbliższych 10 lat. Dużo mówi się o tym, że producenci sztucznie skracają czas życia produktu, jednak tak naprawdę każde wchodzące na rynek urządzenie taką datę "przydatności" już na sobie ma.
Co gorsza - sami tę datę na nich nastemplowaliśmy, chcąc telefonów, zegarków, samochodów, lodówek, pralek i szaf które potrafią jeszcze więcej i są jeszcze wygodniejsze w obsłudze. Czy możemy coś z tym zrobić? Wątpię, bo kierunek został wytyczony już dawno temu. Maszyna ruszyła, a nam pozostaje się tylko przyglądać.
Hej, jesteśmy na Google News - Obserwuj to, co ważne w techu