Gry to biznes, a biznes to pieniądze. Niestety te ostatnie często przesłaniają twórcom cały świat. W rezultacie na rynek trafia produkcja, która wydaje się być stworzona tylko i wyłącznie po to, by zarabiać. Tak było z Evolve.
Historia Evolve jest relatywnie krótka i dość burzliwa. Gra zapowiadała się ciekawie i niebanalnie. To sieciowa produkcja, w której grupa graczy musiała stoczyć bój ze stale rozwijającym się (ewoluującym) stworem. Po jednej i po drugiej stronie mieliśmy żywych graczy. Ci pierwsi musieli współpracować, żeby odnieść sukces. Ten drugi robił wszystko, aby przyjąć ostateczną formę ewolucji i dać im popalić. Niestety w praktyce wiele elementów nie zagrało, na co zwracał uwagę Paweł w swojej recenzji. Evolve nie było sukcesem.
Gra mogła się jednak obronić. Wystarczyło, gdyby twórcy po prostu reagowali na potrzeby graczy i rozbudowywali rozgrywkę, udostępniając nowe treści bezpłatnie. Niestety, Evolve było stworzone, aby od samego początku zarabiać. Sprzedawanie przepustki sezonowej nie jest niczym nowym, więc można by na to przymknąć oko. Sęk w tym, że tuż obok udostępniono dziesiątki DLC, które sprawiały wrażenie, jakby były wyszarpane z podstawowej wersji gry. I tak, żeby cieszyć się pełną zawartością, musieliśmy słono zapłacić. Dodatki zawierały bowiem dodatkowe tryby, potwory, skórki (to akurat normalne) i masę innej zawartości, która aż prosiła się o to, by ją wbudować w "podstawkę". Oczywiście to wszystko dopełniały mikropłatności. W rezultacie gracz, który zakupił jedynie pełną wersję gry i nie chciał wydawać więcej pieniędzy, otrzymywał produkt mocno okrojony. Pojawiała się zatem frustracja.
Gracze krytykowali Evolve, o czym teraz, w momencie udostępnienia gry jako free-to-play wspominają sami deweloperzy. Tak, na PC w tytuł ten teraz zagramy bezpłatnie. Właśnie pojawił się on w bibliotece Steama, choć jeszcze nosi znaczek beta. Twórcy zamierzają jeszcze poprawić szereg elementów zarówno w gameplayu jak i interfejsie. Co jednak z tymi, którzy zapłacili za Evolve niemałe pieniądze? Mają oni otrzymać status "founder" oraz szereg innych bonusów. O czym konkretnie mowa? Tego nie wiemy. Podejrzewam jednak, że autorzy będą musieli się mocno postarać, żeby nie wkurzyć graczy jeszcze bardziej.
Historia Evolve napawa dużym optymizmem. Mam bowiem wrażenie, że coraz częściej dajemy producentom wyraźnie do zrozumienia, że nie godzimy się na takie traktowanie. Gry to biznes, ale to wcale nie oznacza, że graczy można traktować jak idiotów i wyciągać łapska po pieniądze dają w zamian absolutne minimum. Dostrzegli to nawet najwięksi. EA i Ubisoft dbają o swój PR obecnie bardziej niż kiedykolwiek wcześniej. Ich działania na rynku też są jakby bardziej przemyślane i rozsądne. Turtle Rock Studio przejechało się na swojej pazerności. Opracowali model biznesowy, który stawia ich a nie graczy na pierwszym miejscu. I to był błąd. Pozostaje mieć nadzieję, że wyciągnięte wnioski posłużą im w przyszłości.
Hej, jesteśmy na Google News - Obserwuj to, co ważne w techu