Mobile

Pokemon Go wciąż niedostępny w Polsce, jednak fani serii już biegają po okolicy ze smartfonami

Paweł Winiarski
Pokemon Go wciąż niedostępny w Polsce, jednak fani serii już biegają po okolicy ze smartfonami
Reklama

Pokemon Go to najważniejsza i największa tegoroczna premiera w świecie mobilnych gier. Ja wiem, że część z Was kompletnie nie czuje klimatu tej serii i nie zwraca na nią uwagi, jednak oddani fani Pokemonów już oszaleli na punkcie tej produkcji - choć w wielu krajach nie jest jeszcze dostępna.

Wczoraj na AppStorze i w Google Play pojawiła się długo oczekiwane Pokemon Go. To produkcja czerpiąca pełnymi garściami ze popularnego świata sympatycznych (mniej lub bardziej) Pokemonów. Nie jest to jednak gra przypominająca inne produkcje o Pokemonach i mam wrażenie, że część osób żywo zainteresowanych mobilną aplikacją będzie rozczarowana. No bo na pierwszy rzut oka dostaliśmy darmowe Pokemony na smartfony - czy może być lepiej? Pokemon Go to jednak aplikacja rozszerzonej rzeczywistości, coś jak Ingress (skąd swoją drogą Go pobiera dane) - chodzimy po okolicy ze smartfonem w dłoniach i łapiemy Pokemony. Te następnie trenujemy, stworki mogą ewoluować, my natomiast wystawiać je do walk w wirtualnych Gymach, które znajdziemy w okolicy.

Reklama

Wraz ze światową premierą Pokemon Go przyszło niestety również wielkie rozczarowanie, bowiem gra nie jest jeszcze dostępna w wielu krajach - w tym w Polsce. Zarówno na AppStorze, jak i Google Play tytuł się jeszcze nie pojawił. Oczywiście nie przeszkodziło to fanom serii, którzy szybko znaleźli w sieci plik apk dla Androida, w przypadku iOS korzystano natomiast z kont założonych na inne kraje. W obu przypadkach te działania przynoszą skutek i od wczoraj miłośnicy Pokemonów biegają po okolicy zbierając stworki.

Powiecie, że przesadziłem z nazwaniem Pokemon Go największą premierą mobilną tego roku. A ja zachęcę Was do poczytania komentarzy pod aplikacjami posiadającymi Pokemon w nazwie - w Google Play rozżaleni gracze wylewają swoje żale czując się oszukanymi, że aplikacja posiadająca w nazwie „guide” nie jest tym Pokemon Go, na które czekali. Już kilka razy pisałem o poziomie wpisów w androidowym sklepie, ale cały czas nie mogę przestać się dziwić, co Polacy tam wypisują.

Mimo tego, że gra nie jest jeszcze w Polsce dostępna, na Facebooku już powstają grupy zrzeszające mobilnych trenerów - Pokemon Go Polska ma już grubo ponad 2 tysiące członków, tworzone są grupy lokalne, jak chociażby Pokemon Go Wrocław. Podejrzewam, że podobnie jest na całym świecie, śmiem więc wątpić, że ludziom szybko ten entuzjazm przejdzie. Jeśli oczywiście nie zaczną się odbijać od mikrotransakcji, które prędzej czy później mogą zepsuć zabawę.

Działa i jest całkiem fajne

Nie jestem maniakiem Pokemonów. Nie dość, że zawsze byłem #teamdragonball, to podczas polskiego szału na Pokemony byłem już chyba za stary na zbieranie gadżetów z czipsów i śledzenie wyświetlanego w polskiej telewizji anime. Doskonale rozumiem jednak popularność Pokemonów, co doskonale widać chociażby na 3DS-ie, gdzie kolejne odsłony nakręcają sprzedaż konsoli. Gram jednak trochę w Pokemon Go i doceniam pomysł - oczywiście gra nie jest idealna, czasem nie dogaduje się z modułem GPS, czasem stworki nie pojawiają się tam gdzie powinny, innym razem serwery nie wyrabiają i odcinają od zabawy. Jeśli lubicie spacerować, może być to całkiem fajne urozmaicenie, a sam widziałem że niektórych właśnie Pokemon Go zachęcił do wyjścia na świeże powietrze.

Pamiętajcie jednak, że Pokemon Go jest strasznie żarłoczne jeśli chodzi o baterię, widziałem już nawet że w pierwszych polskich poradnikach sugerowane jest zabieranie na spacery powerbanka. Są też pierwsze ofiary - w Chicago nastolatek tak skupił się na poszukiwaniach stworków, że podczas spaceru dotarł do niebezpiecznej dzielnicy. Trzymając w dłoniach włączony telefon (polecam szukać Poksów z włączoną aplikacją, działająca w tle wykryje stworki, ale powiadomi o tym wibracją, którą łatwo przegapić) skupił na sobie uwagę na tyle, że został dźgnięty nożem, a telefon znalazł się w kieszeni złodzieja. Pamiętajcie więc żeby podczas spacerów mieć oczy dookoła głowy i nie wpaść na przykład pod koła samochodu, mam bowiem wrażenie, że wirtualnym Pokemonom jest wszystko jedno czy pojawią się na chodniku, czy środku ruchliwej ulicy.

Reklama

Hej, jesteśmy na Google News - Obserwuj to, co ważne w techu

Reklama