Gry

Tu nie ma miejsca na żarty. Oszukiwanie w Overwatch właśnie skończyło się w sądzie

Paweł Winiarski
Tu nie ma miejsca na żarty. Oszukiwanie w Overwatch właśnie skończyło się w sądzie
Reklama

Oszustwa w Overwatch to ostatnio dość gorący temat, jak i sama gra Blizzarda, przy której spędzam długie godziny. Gdzie jest miejsce firmy tworzącej oprogramowanie pomagające w wirtualnym oszustwie? W sądzie, gdzie zostanie orzeczona wina. Ale czy zostanie?

Niemiecka firma Bossland, która jest „bohaterem” tej historii miała już spięcia z Blizzardem. W ubiegłym roku twórcy Diablo skierowali do sądu sprawę związaną z tworzeniem przez Bossland oprogramowania służącego do oszukiwania w Heroes of the Storm, Diablo III i World of Warcraft. Widać Niemcy upodobali sobie Blizzard, wzięli bowiem na celownik również ich nową produkcję - Overwatch. A Blizzard jak to Blizzard, nie zamierza pozostać biernym.

Reklama

W pozwie twórców Overwatch czytamy, że Bossland cały czas wyrządza firmie krzywdę, łamie prawa autorskie i zasady użytkowania, stwarzając potencjalną sytuację, w której gracze nie będą chcieli bawić się przy Overwatch, lub w ogóle kupić gry. Działanie z premedytacją z taką świadomością jest w opinii Blizzarda nielegalne.


Watchover Tyrant, bo tak nazywa się wspomniane oprogramowania, pozwala na granie w Overwatch z przewagą względem normalnych graczy. Po zapłaceniu miesięcznego abonamentu, użytkownicy mogą widzieć chociażby pozycje oraz zdrowie wszystkich znajdujących się na mapie graczy. Nie jest to oczywiście GOD Mode, ale nie da się ukryć, że szanse na wyrównane starcie z takim gagatkami są raczej zerowe.


Blizzard twierdzi, że w związku z takimi oszustwami i botami autorstwa Bossland, traci miliony dolarów. Nie tylko ze względu na to - wcześniejsze boje prawne z twórcami Watchover Tyrant skończyły się koniecznością zapłacenia przez Blizzarda kosztów procesowych. Zabieranie sprawy przeciwko niemieckiej firmie do sądu w Kalifornii nie jest chyba najlepszym pomysłem.

Potencjalne szkody

Overwatch to produkcja skupiająca się tylko na zabawie sieciowej. Po pierwsze oznacza to, że Blizzard musi nie tylko ulepszać i aktualizować grę czy czuwać nad odpowiednim balansem, ale również dbać o to, by wszelkie przejawy oszustwa były likwidowane. Co innego grać na kodach w singlową produkcję, w której oszukujemy tak naprawdę samych siebie, a co innego fundować sobie ulepszenia dzięki którym zyskujemy przewagę podczas sieciowych starć. I choć argumenty Blizzarda brzmią dziwnie, jestem w stanie zrozumieć, że uczciwi gracze mogą przestać grać lub w ogóle zrezygnować z zakupu wiedząc, że nie mają szans na sprawiedliwą zabawę. No bo o tym, że w sieci wszyscy grają fair można zapomnieć i jakiekolwiek nawoływania czy kampanie fair play niczego nie zmienią. Co innego bany i walka z producentami oprogramowania umożliwiającego oszukiwanie - w tych działaniach Blizzard ma moje pełne poparcie.

Oszustwa w grach sieciowych to jeden z plusów grania na konsolach - tu tego typu praktyki nie są tak powszechne i istnieje spora szansa na to, że jeśli ktoś nas pokona, zależy to tylko od jego umiejętności i doświadczenia. Nie chcę się tu w jakikolwiek sposób wybielać, nie raz i nie dwa wpisywałem na klawiaturze IDDQD czy IDKFA, ale nigdy nie przyszło mi do głowy, by oszukiwać w grze sieciowej. A Overwatch to naprawdę dobra produkcja, szkoda byłoby zniszczyć ją przez sieciowych cwaniaczków.

Reklama

grafika

źródło

Reklama

Hej, jesteśmy na Google News - Obserwuj to, co ważne w techu

Reklama