To mnie drażni.

Ta aplikacja na Androida to świetny przykład na to, jak szybko wkurzyć użytkowników

Jakub Szczęsny
Ta aplikacja na Androida to świetny przykład na to, jak szybko wkurzyć użytkowników
Reklama

Z dobrymi, darmowymi aplikacjami jest często tak, że zaczyna się nimi interesować firma, która zamierza na niej dobrze zarobić. Dla dewelopera, który tworzy taką aplikację w domowym zaciszu to ogromna nobilitacja - również pod kątem finansowym. Pieniądze lądują na stole, aplikacja przechodzi w ręce podmiotu, dla którego liczy się zarobek, a tam zaczynają dziać się cuda. I to wcale nie dla użytkowników.

Podobnie jest z ES File Explorer na Androida. Wielu doświadczonych użytkowników tego systemu mobilnego wskazywało tę aplikację jako jedną z tych, które po prostu trzeba mieć na swoim urządzeniu. Zarządzanie plikami z poziomu ES File Explorer jest niezwykle wygodne, intuicyjne i w przypadku dużych bibliotek po prostu szybkie. Jednak po tym, jak ES File Explorer przeszedł w inne ręce, użytkownicy zaczynali narzekać na to, że z aktualizacji na aktualizację pojawia się w niej coraz więcej reklam. Niektórzy postanowili poszukać sobie innej alternatywy, a ci, którzy jeszcze zostali z tym programem zapewne dzisiaj myślą już nad tym, by zrobić podobnie. Właściciel aplikacji zwyczajnie przesadził.

Reklama

Klient głupi, to kupi. Z takiego założenia wyszedł obecny właściciel ES File Explorer

Niekoniecznie kupi aplikację, ale zachwyci się absolutnie głupim "ficzerem" w aplikacji. Użytkownicy ES File Explorer w jednej z aktualizacji otrzymali "całkiem gratis" niezwykle przydatne narzędzie, jakim jest "Charging Boost". Jak wskazuje obca dla nas nieco nazwa, narzędzie ma przyspieszyć ładowanie smartfona, według zapewnień właściciela aplikacji nawet do 20%. 20% szybsze ładowanie? Świetnie i genialnie. Wszystko byłoby pięknie, gdyby nie dwie rzeczy. Pierwsza z nich dla nas jest oczywista - to kompletna bzdura. Po drugie - po włączeniu tej opcji nasz lockscreen zmienia się w coś w rodzaju przenośnego Times Square. Tak, jedyne co zyskujemy, to dodatkową przestrzeń reklamową na naszym lockscreenie.

A może by tak przestać traktować ludzi jak idiotów?

Bacznie obserwuję to, co dzieje się na rynku nowych technologii z reklamami. Mam wrażenie, że ostatnimi czasy i wydawcy internetowych tytułów i deweloperzy zaczynają sobie zbyt śmiało poczynać w kwestii bombardowania ludzi tego typu materiałami. Oczywiście, mniej rozgarnięty użytkownik urządzenia mobilnego może być przeświadczony, że taka funkcja, jak w ES File Explorer mu pomoże. I być może niespecjalnie będą mu przeszkadzać reklamy wraz z tym dostarczane. Jednak nie tędy droga - sądząc po tym, jak wielki bałagan zrobił się w mediach po aktualizacji ES File Explorer, można śmiało stwierdzić, że ktoś zwyczajnie przesadził. Co zrobią użytkownicy? Masowo porzucą aplikację, a właściciel zarobi mniej. Podobnie jest ze stronami internetowymi - to, co dzieje się w na portalach zaczyna przekraczać wszelkie granice. Do tej pory nie korzystałem z AdBlocka tylko dlatego, że wielu moich kolegów pracuje na portalach, gdzie nie mają nic do powiedzenia odnośnie polityki reklamowej. Ale z drugiej strony - przecież nie lubię być traktowany jak idiota. A tak czują się Internauci i osoby, które zaktualizowały ES File Explorera. Nowy właściciel położył sprawę na całej linii. Gratulacje?

Grafika: 1

Hej, jesteśmy na Google News - Obserwuj to, co ważne w techu

Reklama