Z dobrymi, darmowymi aplikacjami jest często tak, że zaczyna się nimi interesować firma, która zamierza na niej dobrze zarobić. Dla dewelopera, który tworzy taką aplikację w domowym zaciszu to ogromna nobilitacja - również pod kątem finansowym. Pieniądze lądują na stole, aplikacja przechodzi w ręce podmiotu, dla którego liczy się zarobek, a tam zaczynają dziać się cuda. I to wcale nie dla użytkowników.
Ta aplikacja na Androida to świetny przykład na to, jak szybko wkurzyć użytkowników
Podobnie jest z ES File Explorer na Androida. Wielu doświadczonych użytkowników tego systemu mobilnego wskazywało tę aplikację jako jedną z tych, które po prostu trzeba mieć na swoim urządzeniu. Zarządzanie plikami z poziomu ES File Explorer jest niezwykle wygodne, intuicyjne i w przypadku dużych bibliotek po prostu szybkie. Jednak po tym, jak ES File Explorer przeszedł w inne ręce, użytkownicy zaczynali narzekać na to, że z aktualizacji na aktualizację pojawia się w niej coraz więcej reklam. Niektórzy postanowili poszukać sobie innej alternatywy, a ci, którzy jeszcze zostali z tym programem zapewne dzisiaj myślą już nad tym, by zrobić podobnie. Właściciel aplikacji zwyczajnie przesadził.
Klient głupi, to kupi. Z takiego założenia wyszedł obecny właściciel ES File Explorer
Niekoniecznie kupi aplikację, ale zachwyci się absolutnie głupim "ficzerem" w aplikacji. Użytkownicy ES File Explorer w jednej z aktualizacji otrzymali "całkiem gratis" niezwykle przydatne narzędzie, jakim jest "Charging Boost". Jak wskazuje obca dla nas nieco nazwa, narzędzie ma przyspieszyć ładowanie smartfona, według zapewnień właściciela aplikacji nawet do 20%. 20% szybsze ładowanie? Świetnie i genialnie. Wszystko byłoby pięknie, gdyby nie dwie rzeczy. Pierwsza z nich dla nas jest oczywista - to kompletna bzdura. Po drugie - po włączeniu tej opcji nasz lockscreen zmienia się w coś w rodzaju przenośnego Times Square. Tak, jedyne co zyskujemy, to dodatkową przestrzeń reklamową na naszym lockscreenie.
A może by tak przestać traktować ludzi jak idiotów?
Bacznie obserwuję to, co dzieje się na rynku nowych technologii z reklamami. Mam wrażenie, że ostatnimi czasy i wydawcy internetowych tytułów i deweloperzy zaczynają sobie zbyt śmiało poczynać w kwestii bombardowania ludzi tego typu materiałami. Oczywiście, mniej rozgarnięty użytkownik urządzenia mobilnego może być przeświadczony, że taka funkcja, jak w ES File Explorer mu pomoże. I być może niespecjalnie będą mu przeszkadzać reklamy wraz z tym dostarczane. Jednak nie tędy droga - sądząc po tym, jak wielki bałagan zrobił się w mediach po aktualizacji ES File Explorer, można śmiało stwierdzić, że ktoś zwyczajnie przesadził. Co zrobią użytkownicy? Masowo porzucą aplikację, a właściciel zarobi mniej. Podobnie jest ze stronami internetowymi - to, co dzieje się w na portalach zaczyna przekraczać wszelkie granice. Do tej pory nie korzystałem z AdBlocka tylko dlatego, że wielu moich kolegów pracuje na portalach, gdzie nie mają nic do powiedzenia odnośnie polityki reklamowej. Ale z drugiej strony - przecież nie lubię być traktowany jak idiota. A tak czują się Internauci i osoby, które zaktualizowały ES File Explorera. Nowy właściciel położył sprawę na całej linii. Gratulacje?
Grafika: 1
Hej, jesteśmy na Google News - Obserwuj to, co ważne w techu