Do absurdów w polskich urzędach zdążyłem się przyzwyczaić. Wielokrotnie moje boje z urzędnikami kończyły się zrezygnowaniem - zwyczajnie nie rozumiem po co tak bardzo komplikuje się załatwianie spraw petentowi, który przychodzi wypełnić swój obowiązek i na dodatek dostaje w twarz idiotycznymi przepisami, albo co gorsza złą wolą urzędnika. To, co zaobserwowałem kilka dni temu przerosło jednak moje najśmielsze wyobrażenia.
Absurd. W niektórych urzędach zapłacisz kartą. Ale prowizję zwrócisz... w gotówce!
Dobry nasz pan - ale kulawy
W niektórych urzędach zapłacimy należne pieniądze państwu... kartą. Powiem Wam szczerze, że nie interesowałem się tym tematem wcześniej, gdyż zwyczajnie nie podejrzewałem urzędów o taką "wspaniałomyślność", jak ułatwienie mi życia za pomocą terminali dla kart płatniczych. Stąd też, gdy musiałem uiścić jakąkolwiek opłatę w urzędzie, udawałem się wpierw do bankomatu, choć na ogół stronię od noszenia przy sobie gotówki. W Sieci natrafiłem jednak na sygnał, że owszem - w niektórych urzędach można zapłacić kartą (w niektórych nawet od całkiem dawna), ale na mocy pewnych zmian, które wypłynęły wprost z Sejmu (jeszcze za poprzedniej kadencji) - sprawa została doszczętnie skomplikowana. Akurat mamy sezon "przedpitowy" - postawcie się w roli petenta i udajmy się razem do urzędu.
Załóżmy, że musicie uiścić opłatę skarbową. Urząd - nasz pan postanowił nam nieco umilić dzień i dowiadujemy się, że możemy zapłacić kartą. Dużo wygodniej, bez potrzeby biegania do bankomatu, po prostu podchodzimy do okienka, płacimy i gotowe. Po tym jednak dowiadujemy się, że jest coś takiego jak prowizja od takiej płatności - według ustalonego taryfikatora. Zostanie nam doliczona do płatności? Ależ skąd! Tę będziemy musieli dopłacić osobno. Gotówką.
Tym tematem redakcja Antyweb zainteresowała się już kilka dni temu, gdy w mediach społecznościowych zaczęliśmy obserwować doniesienia na temat podobnych urzędowych absurdów. Jeden z takich wpisów traktował o takich praktykach w Urzędzie Miasta w Toruniu, gdzie opłaty skarbowe można uiszczać bezgotówkowo - jednak prowizja jest naliczana osobno i wymaga się od petenta opłacenia jej za pomocą fizycznych pieniędzy.
Postanowiłem zbadać sprawę dzwoniąc do tegoż urzędu - wykonałem masę telefonów, również do tamtejszego Wydziału Podatków i Windykacji, gdzie skierowano mnie z głównego numeru Urzędu Miasta. Tam, po kolejnej "spychologii" otrzymałem numer do Pani Dyrektor wydziału, która do dnia dzisiejszego nie raczyła odebrać ode mnie telefonu, choć pracownice w toku rozmowy sugerowały mi, że Pani Dyrektor będzie czekać. Zrezygnowany niemożnością ustalenia szczegółów sprawy postanowiłem wysłać wiadomość e-mail, która do dziś nie doczekała się odzewu. Jeżeli takowa do mnie napłynie, tekst zostanie zaktualizowany. W Internecie pojawiły się natomiast materiały innych redakcji, którym udało się ustalić, że rzeczywiście, taki absurd w urzędach się odbywa. Jednak Toruń nie jest w tej sprawie odosobniony - ta sytuacja dotyczy właściwie wszystkich urzędów, w których można uiszczać opłaty kartą.
Co się w ogóle stało?
Badając sprawę natrafiłem na informację z oficjalnej strony internetowej miasta Torunia traktującego o możliwości płacenia kartą w rzeczonym urzędzie. Tekst opublikowany w 2013 roku mówi jasno:
W urzędzie miasta trwa obecnie procedura wyboru firmy, która dostarczy terminale. Usługa będzie dostępna najpóźniej 1 września br. Do obsługi terminali zostanie przeszkolonych 30 pracowników. Co istotne, prowizję od transakcji weźmie na siebie urząd. Mieszkańcy nie zostaną obarczeni żadną dodatkową opłatą.
To zaś oznacza, że wcześniej za transakcje płacił Urząd Miasta, a nie mieszkańcy. Wtedy taka inicjatywa miała sens - petent podchodzi do terminala, autoryzuje transakcję i po wszystkim. Sprawę skomplikowała ustawa przyjęta przez Sejm poprzedniej kadencji.
O planach ustawodawcy informował serwis Cashless, który przeanalizował projekt ustawy, która ostatecznie weszła w życie. Dotyczyła ona również Blika, który w świetle tych postanowień również miał stać się respektowaną przez urzędy metodą płatności. Inne regulacje dotyczyły również możliwości pobierania prowizji (surcharge) od innych transakcji wprost od petenta. Mimo, iż Cashless wypowiada się pozytywnie na temat tejże ustawy, spowodowała ona powstanie urzędowego absurdu, w świetle którego owszem - dalej można płacić kartą, pobierana jest prowizja, ale jest ona uiszczana obok transakcji kartą płatniczą - w tym wypadku już gotówką.
O czym mówi nam ta sytuacja? Wszystko sprowadza się do tego, że nieostrożne regulacje względem technologii płatności mogą doprowadzić do powstania absurdalnych sytuacji, w których petentowi utrudnia się życie - mimo niewielkiej prowizji, jaką trzeba zwrócić urzędowi. Ustawodawca konstruując Ordynację Podatkową (która weszła w życie wraz z początkiem roku) być może nie przewidział sytuacji, w której dokonuje się bezsensownej synergii płatności bezgotówkowych z gotówkowymi - a to dla mnie kolejny dowód, że polityka od codzienności mas oddzielona jest ogromną przepaścią. Polska ukazywana jest w spotach wyborczych jako kraj, który aspiruje do bycia godnym konkurentem/partnerem rozwiniętego technologicznie zachodu, a tymczasem załatwianie spraw w urzędach leży u samych podstaw. To smutne i irytujące zarazem.
Grafika: 1, 2
Hej, jesteśmy na Google News - Obserwuj to, co ważne w techu