Świat

Elon Musk będzie jadł napromieniowane jedzenie ze stref skażenia. Po co?

Krzysztof Rojek
Elon Musk będzie jadł napromieniowane jedzenie ze stref skażenia. Po co?
Reklama

Elon Musk uważa, że elektrownie atomowe są bezpieczne. Jednak próbuje to udowodnić w kompletnie nietrafiony sposób.

O tym, że Elon Musk jest ekscentryczny nie trzeba nikogo przekonywać. Jednocześnie można przypisać mu także inne cechy. Przede wszystkim - bardzo dobrze rozumie "internety" i potrafi trafić do serc internautów. Widać to bardzo dobrze, jeżeli tylko prześledzi się jego Twittera. Oprócz tego miliarder potrafi bardzo szybko reagować, co potwierdził uruchamiając system Starlink nad Ukrainą i dostosowując odbiorniki w taki sposób by Rosjanie nie mogli ich łatwo namierzać. Tym razem jednak jego deklaracje mogą okazać się bardzo kontrowersyjne, ponieważ dotyczą problemu skażenia atomowego i w ogóle - uzycja energii atomowej w elektrowniach.

Reklama

Musk chce pojechać do skażonych obszarów i jeść tamtejsze owoce

Wojna Rosji z Ukrainą, zaangażowanie się krajów zachodu w pomoc Ukraińcom, destabilizacja finansowa Rosji - to wszystko wpływa na fakt, że gospodarka surowcowa w krajach mocno zależnych od rosyjskiej ropy, węgla i gazu może również zostać zdestabilizowana. To skłoniło Muska do napisania twitta, w którym wzywa on do wznowienia produkcji energii elektrycznej przy wykorzystaniu elektrowni atomowych. W swojej wypowiedzi zaadresował też problem skażenia i radioaktywności środowiska, który, jego zdaniem, jest dużo mniejszy niż przekazuje to opinia publiczna. Dlatego Musk zobligował się do tego, by pojechać do wskazanych przez społeczność terenów skażonych i zjeść tamtejsze jedzenie by udowodnić, że jest tam całkowicie bezpiecznie.

Oczywiście, kwestia ryzyka związanego z radioaktywnością, po katastrofie w Charnobylu i Fukushimie wciąż jest obecna w głowach wielu ludzi. Z drugiej strony, niezależność energetyczna wydaje się dziś kluczowym priorytetem dla wielu państw. Z trzeciej, obecna sytuacja na Ukrainie pokazuje, że w razie konfliktu zbrojnego może się okazać, że ostrzał artyleryjski w kierunku elektrowni sprawi, że duża część kraju będzie niezdatna do zamieszkania. Oczywiście, wypadkowa tych czynników zależy od naszego poglądu na świat i oceny ryzyka - w moim mniemaniu energia atomowa (a w przyszłości termojądrowa) jest potrzebna, jednak problem składowania odpadów i potencjalnego skażenia terenu nie wziął się z powietrza i są to kwestie które trzeba rozwiązać, a nie bagatelizować.

Dlatego pomimo, że jestem tego samego zdania co Musk, uważam, że takie wypowiedzi mogą bardziej zaszkodzić niż pomóc, ponieważ znacznie upraszczają temat i przedstawiają go w krzywym zwierciadle. Niemniej, gdyby (co mam nadzieje nigdy nie nastąpi) i jeden z reaktorów na Ukrainie uległby poważnej awarii, jestem bardzo ciekawy czy Musk rzeczywiście pojechałby na miejsce by przed kamerą naraziłby się na poważne skutki choroby popromiennej.

Hej, jesteśmy na Google News - Obserwuj to, co ważne w techu

Reklama