Gdy Elon Musk zapowiadał kilka lat temu Cybertrucka, obiecywał Amerykanom elektrycznego pickupa za niewielkie pieniądze. Rzeczywistość okazała się jednak brutalna, bo cena daleka jest od obietnic. Teraz Ford chce zrealizować podobny plan.

Ford znany jest jako marka, która zmotoryzowała Stany Zjednoczone za sprawą sławnego Modelu T. W późniejszym czasie wiodło jej się różnie, ale w USA nadal pickup Ford F-150 to jeden z najlepiej sprzedających się pojazdów na rynku. Nie można jednak tego powiedzieć o autach elektrycznych tego producenta. Większość z nich jest zbyt droga w porównaniu do chińskiej konkurencji, a część powstaje na platformie Volkswagena. Amerykanie stworzyli jednak wreszcie własną, tanią platformę, która będzie podstawą dla przyszłych, tanich aut elektrycznych. Pierwsze z nich pojawią się już w 2026 roku.
Platforma przyszłości, a nie oszczędności
Jest to efekt pracy specjalnego zespołu inżynierów, którzy od ponad dwóch lat w tajemnicy rozwijali projekt, będący kluczowym dla przyszłości Forda. Pod kierownictwem Alana Clarke'a, byłego inżyniera Tesli odpowiedzialnego za Model Y, grupa ta otrzymała jedno zadanie: stworzyć elastyczną, tanią i wysoce rentowną architekturę EV. Celem jest nie tylko produkcja samochodów, ale rzucenie bezpośredniego wyzwania dominacji Tesli oraz rosnącej konkurencji ze strony chińskich producentów, którzy zalewają rynek niedrogimi elektrykami. To strategiczna odpowiedź na zmieniające się realia rynkowe.
Nowy pickup nie będzie po prostu "odchudzoną" wersją znanego F-150 Lightning. To całkowicie nowa konstrukcja, budowana od podstaw z myślą o maksymalnej efektywności kosztowej i produkcyjnej. Kluczowym elementem tej strategii jest zastosowanie tańszych i trwałych baterii litowo-żelazowo-fosforanowych (LFP), które pozwolą znacząco obniżyć cenę końcową pojazdu. Ford chce też obniżyć o 20% wykorzystanie różnych materiałów, co przekłada się np. na skrócenie wiązek okablowania o ponad 1000 metrów, co pozwoli zaoszczędzić 10 kg wagi. Samochód będzie też powstawał na nowej, trójdrożnej linii produkcyjnego i podobnie jak Tesla, będzie wykorzystywał duże, wyciskane fragmenty podwozia i karoserii, aby uprościć cały proces montażu.
CEO Forda, Jim Farley, podkreśla, że celem jest stworzenie platformy, która będzie nie tylko bazą dla aut, ale także dla zaawansowanego oprogramowania i usług, w tym systemów jazdy autonomicznej. Pierwszym owocem tej pracy ma być kompaktowy SUV, który zadebiutuje w 2026 roku, a zaraz po nim pojawi się wyczekiwany pickup.
Co to oznacza dla rynku?
Zapowiedź Forda to coś więcej niż tylko informacja o nowym modelu. To sygnał, że era masowo dostępnych, elektrycznych aut użytkowych jest tuż za rogiem. Pickup w cenie około 30 000 dolarów, wyprodukowany przez markę o tak ugruntowanej pozycji, ma potencjał, by stać się prawdziwym "koniem pociągowym" elektrycznej rewolucji, przekonując do siebie miliony nowych klientów. Plan Forda to odważna i ryzykowna gra, ale jeśli się powiedzie, powinien utrzymać Forda na powierzchni. Fundamentalnie powinien też przyspieszyć transformację całej branży motoryzacyjnej w kierunku zrównoważonego transportu.
Hej, jesteśmy na Google News - Obserwuj to, co ważne w techu