Oferta Elgato rozrasta się o nowe kategorie sprzętu, co nie powinno dziwić. Jakiś czas temu firma zaprezentowała interfejs audio dla mikrofonów ze złączem XLR, ale… nie miała takowego w swoim portfolio. W końcu nadszedł moment, aby to zmienić. Wave DX to pierwszy mikrofon dynamiczny Elgato. Czy udany?
Elgato Wave DX i Wave XLR - recenzja. Do podcastu lub streamowania nic więcej nie potrzeba
Na wstępie trzeba zaznaczyć, że mikrofony dynamiczne cieszą się obecnie sporą popularnością. Coraz więcej osób nagrywa podcasty, streamuje na żywo, realizuje kursy i podejmuje inne, podobne aktywności. Tutaj dynamiczne konstrukcje, które nie są tak czułe, jak ich kondensacyjne odpowiedniki, sprawdzają się znakomicie, eksponując wokal i skutecznie odcinając autora od odgłosów otoczenia. Z technologicznego punktu widzenia są to prostsze i tańsze konstrukcje, co przekłada się na stosunkowo przystępne ceny. Choć nie brakuje tutaj i propozycji za nawet ponad 2 tys. zł, jak sławetny Shure SM7B będący pewnym standardem branżowym wśród profesjonalistów.
Elgato Wave DX do segmentu wspomnianego SM7B nie aspiruje. To półka cenowa poniżej 500 złotych. Co otrzymujemy w za takie pieniądze? Jeżeli chodzi o zawartość pudełka to stosunkowo niewiele, bo mikrofon jest sprzedawany bez kabla i bez jakichkolwiek dodatkowych akcesoriów – nie licząc dwóch adapterów do uchwytu pozwalających na montaż na różnych statywach.
A tych w przypadku mikrofonu dynamicznego XLR kilka jest. Przede wszystkim musimy zaopatrzyć się w interfejs (tu w tej roli występuje Elgato XLR), wspomniany kabel XLR oraz statyw. Jeżeli chodzi o ten ostatni, mamy do wyboru całe mnóstwo propozycji – niekoniecznie z logo Elgato, bo stosowane gwinty są uniwersalne.
Elgato Wave DX z bliska
Mikrofon ma stosunkowo prostą, podłużną konstrukcję. Mierzy 53 x 53 x 146 mm przy wadze 440 g. Obudowę wykonano z hartowanej stali, co ma mieć znaczenie podczas redukcji szumu wewnętrznego. Jedynie spodnia część i oblamówka tuż przy wierzchu są z tworzywa sztucznego. Tę ostatnią zresztą łatwo zdjąć – kryją się pod nią zaczepy pozwalające ściągnąć wieko maskownicy.
A skoro o tym mowa, mniej więcej dwie trzecie konstrukcji pełni rolę maskownicy. Producent zastosował tutaj wewnętrzny pop-filtr, co ma pomagać okiełznywać głoski plozywne. Dolna część to logo marki Elgato oraz regulowany uchwyt za pomocą podłączymy mikrofon do naszego statywu. I tutaj mamy sporo możliwości, bo uchwyt posiada gwint 5/8”, a w zestawie mamy wspomniane adaptery 3/8” oraz 1/4”.
Co ciekawe, logo producenta to tak naprawdę zaślepka, pod którą kryje się gwint. Możemy więc zamienić je miejscami z uchwytem, jeżeli będzie tego od nas wymagała aranżacja naszego studia. Praktyczne.
Na spodzie mamy 3-pinowe złącze XLR. Jak już wspominałem, nie uświadczymy tutaj USB – mikrofon jest w stu procentach analogowy. Co oznacza, że nie obędzie się bez dedykowanego interfejsu.
I tutaj cały na biało wchodzi Elgato Wave XLR, który nie jest co prawda produktem nowym, ale odgrywa w całej konfiguracji kluczową rolę, więc nie sposób go pominąć.
Otóż Wave XLR to interfejs, który z powodzeniem współpracuje z każdym mikrofonem XLR (podobnie jak Wave DX może współpracować z każdym interfejsem XLR). Jego główną zaletą jest kompaktowa konstrukcja z jednym dużym pokrętłem i intuicyjnymi diodami LED informującymi o statusie naszego sprzętu.
Wave XLR swoimi możliwościami bije na głowę wiele interfejsów (nawet i droższych). Do jego atutów na pewno należy niezły zakres dynamiczny (100 dB) i duże wzmocnienie (do 75 dB) pozwalające na podłączenie nawet mniej czułych mikrofonów (jak wspomniany Shure SM7B). Mamy tutaj także zintegrowany filtr dolnoprzepustowy (80 i 120 Hz) i zasilanie fantomowe 48V. Duży atut stanowi tutaj autorska technologia Clipguard, która ma zapobiegać przesterom i zniekształceniom głośnych dźwięków (np. rozemocjonowanego krzyku). Całość łączymy z komputerem za pomocą złącza USB-C 3.0, a dodatkowo do dyspozycji mamy też gniazdo 3,5 mm minijack do odsłuchu. W skrócie mówiąc – jest tu wszystko, czego potrzebuje świeżo upieczony posiadacz mikrofonu ze złączem XLR.
Możliwości Wave DX i Wave XLR
Tak naprawdę do tego duetu musimy dodać jeszcze trzeci element – dedykowane oprogramowanie Elgato Wave Link, które jest niczym innym jak po prostu funkcjonalnym mikserem software’owym.
Wave Link pozwala nam na tworzenie różnych ścieżek dźwiękowych będących połączeniem naszego głosu i np. efektów i muzyki z prezentowanej gry (lub innego programu). Program współpracuje z efektami VST i jest wręcz zaskakująco prosty w obsłudze. Można go z powodzeniem wykorzystać do prowadzenia webinarów czy streamowania na żywo (i na to głównie położono tu nacisk), ale też do nagrywania podcastów, screencastów i wielu innych zastosowań. Warto tutaj podkreślić, że w przeciwieństwie do mikrofonu i interfejsu program Wave Link współpracuje tylko i wyłącznie z produktami Elgato. Wróćmy zatem do sprzętu.
Elgato Wave DX to dynamiczny mikrofon o kardioidalnej charakterystyce (a więc zbiera dźwięk z przodu). Charakteryzuje się czułością na poziomie 2,5 mV/Pa, -52 dbV/Pa, impedancją 600 omów oraz obsługuje zakres częstotliwości 50 - 15 000 Hz. Tyle teorii. Jak brzmi w praktyce?
Poniżej próbka po podłączeniu do Wave XL. W trakcie nagrania przełączałem tryb Clipguard oraz filtry dolnoprzepustowe. Drugie nagranie zostało natomiast wykonane po podłączeniu do interfejsu Focusrite Scarlett 2i2.
Ogólnie muszę przyznać, że to naprawdę przyzwoity sprzęt w swojej kategorii cenowej. Minusem na pewno jest kiepska izolacja dźwięków otoczenia. Wyraźnie słychać pisanie na klawiaturze, co oczywiście da się obejść stosownymi efektami w razie potrzeby. Sam mikrofon nagrywa jednak zdecydowanie dobrze. Głos jest jasny, brzmienie dość szczegółowe i wyraźne – może trochę nawet zbyt klarowne, gdyż momentami brakowało mi nieco dołów. Oczywiście trzeba tutaj wziąć poprawkę na indywidualne preferencje i... predyspozycje, o czym poniżej.
Czy warto kupić Elgato Wave DX (i Wave XLR)?
Problemem tanich mikrofonów dynamicznych jest w zasadzie to, że… brzmią za dobrze. Mam tutaj na myśli, że klient decydujący się na taki mikrofon w 99% przypadków będzie z niego zadowolony. Oczywiście są pewne niuanse, które będą decydowały o tym, że nie każdy mikrofon może dobrze współgrać z określoną barwą głosu. Ogólnie jednak poziom w tym segmencie jest bardzo wyrównany.
Elgato Wave DX nie jest wyjątkiem. Na tle konkurentów mikrofon jest nieco jaśniejszy i bardziej klarowny. Momentami można mieć wrażenie, że nieco zbyt dużo tutaj tego i brakuje nieco dolnych dźwięków. Jednak wówczas z pomocą przychodzi nam oprogramowanie, które w przypadku Elgato jest po prostu mistrzowskie. Już wcześniej zwracałem na to uwagę w przypadku kondensacyjnego mikrofonu Wave:3. I tutaj siła software’u znów daje o sobie znać.
Nie sposób w tym wszystkim pominąć interfejsu Wave XLR, który w swojej klasie jest jednym z najlepszych urządzeń tego typu i z całą pewnością dodaje nieco punktów w ocenie Wave DX. Niemniej warto zaznaczyć, że kupujemy go osobno (i wcale tani nie jest).
Ogólnie Wave DX to przyzwoita propozycja dla twórców, którzy szukają w tym segmencie solidnego mikrofonu. Z drugiej jednak strony trudno nie wspomnieć o potężnej wręcz konkurencji. W cenie do 500 zł bowiem znajdziemy naprawdę dobre mikrofony dynamiczne, które nie będą wcale współpracowały gorzej z interfejsem Wave XLR niż dedykowany sprzęt Elgato. Weźmy chociażby pierwszy z brzegu Rode Podmic, który jest rewelacyjny i w niczym nie ustępuje opisywanemu urządzeniu. Z punktu widzenia użytkownika to fantastyczna wiadomość, bo ma wybór. A to w sumie w tym wszystkim jest najważniejsze.
Hej, jesteśmy na Google News - Obserwuj to, co ważne w techu