Nie dla nas są konkurencją i nigdy nie będą. Zajmują się rzeczami, którymi się nie zajmujemy i nie będziemy zajmować. Brodzą już nie po kostki, nawet nie po kolana w szambie. Oni w nim nurkują i bawią się w głębinach. Piszą o influencerach, są influencerami. Nie są grzeczni i tego nie ukrywają.
Dramy, dymy i afery. Dywanik.pl to miejsce, które potrząśnie "naszym" Internetem
Skoro media to część przestrzeni internetowej, a Internet to działka Antyweba - pozwalamy sobie więc napisać o Dywanik.pl. Serwis wcale nie przypomina Pudelka, czy Pomponika. On nimi... zasadniczo jest: jednak działa w niszy, której dwa duże tytuły od wielkich koncernów nie potrafią odpowiednio zagospodarować. Redaktorzy zajmujący się gwiazdami i ploteczkami nie zawsze "czują" te najnowsze media i pełne dymów, afer i dram środowisko ludzi... ciekawych. Wśród youtuberów, tiktokerów i reszty nie można mówić o Wersalu. Szczerze? Mam poczucie, że to trochę jak brodzenie w szambie.
Ale to szambo podoba się ludziom. Jest więc rynek, który należy zagospodarować. I w sumie mógłbym być politycznie poprawnym hipokrytą i powiedzieć: "głupie medium dla głupich ludzi o głupich ludziach". Ale przecież tak nie jest. Sprawa Krzysztofa Kononowicza pokazała mi dobitnie, że influencerów obecnych czasów obserwują praktycznie wszyscy - wykształceni, niewykształceni, mniej lotni i lotni ponad miarę. Sami influencerzy na celowniku Dywanika też przecież co do jednego głupkami nie są. No i twórcy: właśnie. To też influencerzy.
Pomysłodawcami serwisu DYWANIK są - Wojciech Gola, Michał „Boxdel” Baron, Tomasz „Gimper” Działowy oraz Karol „Blowek” Gązwa. Doświadczenie „włodarzy” serwisu pozwala nam zdobywać informacje, które nie są dostępne dla innych portali. Nasze źródła są najlepsze w branży, a my zawsze staramy się przekazywać informacje w sposób rzetelny i zgodny z prawdą.
- Dywanik.pl mówi o twórcach
Jest Gimper, który kiedyś od nas oberwał, ale ostatecznie wygląda na takiego, co się ogarnął. Jest Boxdel, jest i Gola. Czyli następuje miks twórców Fame MMA oraz właściciela agencji kreatywnej (Gimper ma takową - o nazwie "Vidmo"). Ruch tej ekipy mówi wprost: "hej, pudlowate media, źle ogarnęliście temat afer fejmo-influencerów, my zrobimy to lepiej i zarobimy dwa razy na tworzonym zainteresowaniu". Bo przecież nikt chyba nie ma wątpliwości co do tego, że Fame MMA to mieszanka i widowiska sportowego (o umownym walorze jakościowym - ja wypowiadać się nie będę) oraz teatru, w którym lecą bluzgi, dissy oraz sypią się dramy.
No, właśnie. Że wielkie serwisy plotkarskie tego nie "połknęły" - to jest w ogóle hit. A przecież spójrzcie: już nawet szanowane serwisy sportowe wyczuły w tym pieniądze i bez ogródek poczynają pisać o galach freakfightowych. Wiecie, my - "stary Internet" możemy się na to obrażać i mówić, że oglądanie Fame MMA jest przyjemne niemal tak samo, jak przejechanie brzeszczotem po męskim nabiale. A ja pójdę pod prąd i powiem Wam wprost. Media mają się wyżywić. Media mają zarobić. Media mają przekraczać granice, a dokładniej: podążać za trendami. Media mają wywołać emocje. Jeżeli tego nie robią - znikają.
Jesteśmy portalem, który zajmuje się redagowaniem newsów i plotek ze świata influencerów oraz show biznesu. Naszym celem jest dostarczenie czytelnikom najświeższych informacji o gwiazdach polskiego i zagranicznego show biznesu, gorących plotkach, zdjęciach ze ścianek oraz paparazzi - głównie związanych z szerokopojętym influencer marketingiem.
- Dywanik.pl sam o sobie
Ta inicjatywa jest niebezpieczna dla dużych serwisów plotkarskich o tyle, że nikt nie "ogarnie" tak środowiska tiktokerów, instagramerów, youtuberów jak właśnie Dywanik. Czyli na starcie są już wygrani i pod kątem jakości newsów oraz pierwszeństwa - nie będą mieć sobie równych. Dodatkowo też, podgryzają takiego Pudelka, czy Pomponika. Bo kto zabroni Dywanikowi napisać o Dodzie (co już się stało), albo o Nergalu? No, właśnie.
Pod względem merytorycznym - ja nie mam zastrzeżeń. Serio, pisze to ktoś ogarnięty, kto WIE JAK PISAĆ. Przyciąga uwagę, angażuje i robi po prostu dobrą robotę. Nagłówki są natomiast typowe dla takiego miejsca. Wulgaryzmy "wygwiazdkowane" - ale one muszą tam być. Dziennikarze mogą użyć wulgaryzmu bez problemu, gdy cytują (byleby tym nie wywoływać niepotrzebnego zgorszenia). Zresztą, ludzie. Klniemy. Ja klnę, Wy klniecie, a influencerzy to tacy sami ludzie, tylko żyjący z social mediów i mający kupę kasy.
Pogódźcie się z tym, ale to dobry serwis
Nie jest to pewnie szczególnie "moja" tematyka. Nie moje środowisko i nie mój styl. Ale ja intencję ekipy Dywanika rozumiem. Sam bym zrobił tak samo, gdybym tylko miał kasę do zainwestowania. Na razie myślę o domku nad jeziorem i garażu na dwa auta. Pod kątem organizacyjnym, technicznym oraz "jakościowym" - ja nie mam żadnych zastrzeżeń. Naprawdę. Jedyne ryzyko, to możliwość sztucznego nakręcania dram, afer i dymów poprzez odpowiednie publikacje (co pewnie będzie się działo). W sumie, czego Wy się spodziewacie? Media to i tak robią. Serio, to tajemnica poliszynela.
Zmieniły się czasy, zmienili się ludzie, zmieniły się gwiazdy i zmienili się odbiorcy. Nie zmieniło się jednak to, co łączy wszystkie pokolenia. Media mają wywoływać emocje. Jakość niestety zawsze przegra z szybkim zastrzykiem emocji.
Na szczęście, tutaj warsztatu dziennikarskiego nie brakuje. A teraz bijcie mnie w komentarzach!
Hej, jesteśmy na Google News - Obserwuj to, co ważne w techu