Krótki czas pracy to najczęściej wymieniana wada smartfonów. Trudno się z nią nie zgodzić – niewiele modeli pozwala na intensywne ich używanie przez więcej niż jeden dzień. Ot, taki urok wszystkomających telefonów. W obliczu takiej sytuacji pozostaje jedynie zakup powerbanka albo bliższe zapoznanie się z ofertą jednego z chińskich producentów, którzy to upodobali się w urządzeniach z potężnymi ogniwami. Czy to jednak przypadkiem nie jest to ślepa gonitwa za cyferkami?
Piękne, papierowe dane
Wyobraźmy sobie, że szukamy nowego smartfona. Postanowiliśmy wymienić swój stary na nowy i podekscytowani zabieramy się za znalezienie tego jedynego, wymarzonego. Początkowo optymistycznie nastawieni, powoli tracimy humor. Tyle modeli, ale żaden nie spełnia naszych oczekiwań. Ten pierwszy taki ładny, znanej firmy, jednak za słaby, drugi wspaniały, tylko ta bateria... Kolejny to jedynie ciąg dalszy rozczarowań – taki podobny do całej reszty smartfonów.
Wtedy zachęceni po lekturze arcyciekawych wątków, oczywiście źle umieszczonych, na forum, do skorzystania z chińskich sklepów internetowych ,wchodzimy na jeden ze znanych portali. Wtedy widzimy JEGO. Model, który zachęca do siebie już samą nazwą. Właśnie w niej możemy od razu odczytać pojemność potężnej baterii. Dumna liczba od razu zwraca na siebie uwagę, w szczególności obok ponętnie brzmiących „QUAD CORE” lub „OCTA CORE”. Do tego wszystkiego atrakcyjna cena, ewentualne opłaty na granicy w urzędzie celnym są przecież rzadkością...
Ile prawdy?
Kiedyś byłem pod wrażeniem smartfonów z bateriami o pojemności powyżej 5000 mAh. Niestety lub stety, niedługo potem przyszedł do mnie na testy pierwszy taki model, który nie pozostawił po sobie dobrych wspomnień. W teorii akumulator około 6000 mAh. W praktyce urządzenie działało na włączonym ekranie przy używaniu LTE około 5-5,5 godziny, co można zaklasyfikować jako beznadziejny wynik przy tak dużym ogniwie. Przy kolejnym, zbliżonym do niego telefonie było lepiej. Jednak rezultaty na poziomie 8 godzin spokojnie osiągałem na m.in. Xiaomi Redmi Note 4 z akumulatorem 4100 mAh. Czyżby ktoś tu kłamał?
Największy problem z perspektywy użytkownika polega na tym, że nie jest w stanie w łatwy sposób ocenić, sprawdzić autentyczność podawanej pojemności baterii. Po pierwsze najczęściej takie telefony znajdują się kilka tysięcy kilometrów od nas, po drugie mają nierozbieralną obudowę unibody. Zważywszy na zamiłowanie chińskich, mniej znanych firm do „podkręcania” parametrów, proceder sztucznego powiększania akumulatorów nie wydaje się być wielką niespodzianką. Tutaj jednak nie sposób zapomnieć o wpływie pozostałych elementów.
Ktoś to w ogóle dopracował?
Niejednokrotnie większe znaczenie na wrażenia płynące z użytkowania danego modelu ma samo oprogramowanie niż zastosowane podzespoły. Dopracowanie każdego detalu software’owego pod kątem ogólnej konstrukcji potrafi czynić cuda. W przypadku tanich modeli trudno na to liczyć, o czym można się doskonale przekonać używając takiego wynalazku.
Kolejna sprawa to jakość samego ogniwa. Często zdarza się, że już po pół roku czas pracy na jednym ładowaniu znacznie się skraca, na forach można się nawet zetknąć z historiami, że osiągane wyniki pogorszyły się nawet dwukrotnie. Niewątpliwie jest to trudne do zaakceptowania. Niestety zachowanie niskiej ceny wiąże się nierozerwalnie z materiałami nie najlepszej jakości – można to również dostrzec w liczbie takich urządzeń, które psują się w kilka miesięcy po zakupie.
Ratunkowe etui
Jeżeli czegoś ludzie potrzebują, to zapewne ktoś już to sprzedaje. Powerbanki nie każdemu przypadną do gustu. Z myślą o takich osobach powstały specjalne case’y z wbudowanymi ogniwami, które pozostają nad wyraz praktycznym dodatkiem. Doskonałym przykładem pozostaje niedawno zaprezentowane etui ZeroLemon dla Samsunga Galaxy Note 8. Zważywszy na jego niewielki akumulator 3300 mAh, dodatkowe 5500 mAh przekłada się na znacznie dłuższy czas pracy, np. dodatkowe 16 godzin oglądania filmów czy o 48 godzin więcej rozmów na jednym ładowaniu.
Podobne rozwiązania możemy znaleźć również w ofercie np. Mophie. Również Motorola zaoferowała specjalny moduł baterii dla Moto Z2 Play – zyskała smukłość kosztem mniej baterii, ale w każdej chwili można dołożyć dodatkowy akumulator. Niedawno Ulefone przebił wszystkich. Były już Oukitele z ogniwami 10000 mAh, a teraz przyszedł czas na zapowiedź modelu z 13000 mAh. Power Max zapowiada się przez to niezwykle interesujące. Niestety, nie sposób zapomnieć również o jego ewentualnej bardzo wysokiej masie, przez co urządzenie przestanie być w jakikolwiek sposób wygodne. Taki telefon wydaje się być sztuką dla sztuki.
Ze skrajność w skrajność
Większość osób zapytanych o to, co jest dla nich ważniejsze: bateria czy wygląd, zapewne odpowiedziałaby, że to pierwsze. Bardziej uznani producenci zauważyli jednak, że w praktyce to nieprawda i rzadko kiedy montują w swoich telefonach duże ogniwa. Ot, spodziewam się, że klienci zawsze chętniej podświadomie wybiorą coś smukłego. Jedynie chińscy, mali gracze chcąc wybić się na wymagającym rynku i stać się bohaterem jakiegoś newsa na znanym, zagranicznym portalu, decydują się podążać odmienną drogą.
Prawdziwa rewolucja nadejdzie za kilka, kilkanaście lat. Zapowiedzi nowej generacji ogniw pojawiają się regularnie już od dłuższego czasu, ale finalnego produktu wciąż nie poznaliśmy. Z drugiej strony pozostają nam standardy szybkiego ładowania czy też bezprzewodowego. Więcej na temat tego drugiego możecie przeczytać tutaj - niedługo będąc w pobliżu ładowarki, nasz telefon już będzie się ładował. Z pewnością ułatwi to życie wraz z telefonem o krótkim czasie pracy.
źródło: ZeroLemon przez Android Headlines; GizChina
Hej, jesteśmy na Google News - Obserwuj to, co ważne w techu