Wykrywanie nowotworu skóry w domowych warunkach i to w zaledwie kilka sekund? Znów dzięki sztucznej inteligencji.
W tym niewielkim urządzeniu skryto AI do wykrywania groźnych zmian skórnych
W Polsce rocznie diagnozuje się nawet kilkanaście tysięcy przypadków raka skóry i dla lekarzy już jest to powód do bicia na alarm. W porównaniu jednak do USA liczby te bledną – za oceanem każdego roku odnotowuje się ponad 5 milionów przypadków tego typu nowotworu. Rak skóry nie zawsze jest bezpośrednim zagrożeniem życia, ale nieleczony może doprowadzić do groźnych powikłań. Stany Zjednoczone mają problem ze skalą i wynikających z niej trudności w prowadzeniu działań profilaktycznych. Z pomocą przychodzi sztuczna inteligencja skryta w niewielkim urządzeniu. Wprowadzone do powszechnego użytku może zwiększyć szansę na przedwczesne wykrycie raka – zwłaszcza w przypadku osób, które nie mają możliwości wykonywania regularnych badań klinicznych.
DermaSensor, analiza zmian skórnych na poziomie komórkowym
DermaSensor – bo tak nazywa się ten przypominający smartfon sprzęt do badania skóry – kilka dni temu pomyślnie przeszedł przez proces certyfikacji ze strony FDA, czyli amerykańskiej Agencji ds. Żywności i Leków, zatwierdzającej urządzenia medyczne. Oznacza to, że już niebawem może trafić do pierwszych użytkowników z problemami skórnymi, by badać podejrzane zmiany, mogące potencjalnie przerodzić się w nowotwór. W jaki sposób? Wykorzystując nieinwazyjne zjawisko elastycznego rozpraszania światła do analizy zmian na poziomie komórkowym.
Mówiąc nieco jaśniej – skany wykonane przez urządzenie pozwalają lekarzowi kontrolować prawdopodobieństwo raka w czasie rzeczywistym. Przypomina smartfon z zaostrzoną końcówką, służącą do skanowania zmian skórnych – zdrowe komórki absorbują i odbijają światło inaczej niż komórki nowotworowe. Następnie do akcji wkracza sztuczna inteligencja. Zdolna jest do analizowania schematów interakcji światła i identyfikować cechy, które mogą wskazywać na obecność raka.
Kilka sekund do wyniku
Zaletą DermaSensor ma być błyskawiczne wygenerowanie wstępnej analizy. AI w ciągu kilku sekund od zeskanowania pieprzyka lub innej zmiany skórnej, ocenia ryzyko jako stan upoważniający do dalszych badań, lub wymagający zwykłej obserwacji. Urządzenie nie jest oczywiście lekarzem – to wszakże do wyspecjalizowanego dermatologa należy ostateczna decyzja, a analiza sztucznej inteligencji jest tu tylko wskazówką. Poza tym to także coś w rodzaju „drugiej opinii”. Lekarz podczas badania wzrokowego może w pośpiechu przeoczyć pewne szczegóły, które AI wychwyci, skłaniając do dokładniejszego przyjrzenia się zmianom skórnym.
Urządzenie zostało przetestowane w praktyce podczas testu klinicznego z udziałem 1000 pacjentów w 22 klinikach. DermaSensor osiągnęło 96% poprawności w przypadku wykrywania groźnych zmian skórnych, a łagodne i niezagrażające bezpieczeństwu elementy odsiewał ze skutecznością na poziomie 97%.
DermaSensor – przed zatwierdzeniem przez FDA – pomogło także ograniczyć odsetek ludzkiego błędu w teście z lekarzami. Przebadano 108 osób z kwalifikacjami leczenia chorób skóry i pierwotnie 18% lekarzy nie wychwyciło na pierwszy rzut oka wszystkich zmian, które mogą potencjalnie przerodzić się w nowotwór. Użycie DermaSensor miało rzekomo zmniejszyć odsetek błędu do 9%.
Podobne rozwiązania – choć nie pod kątem samego urządzania – wprowadziło także polskie PZU. Różnica polega jednak na tym, że aplikacja od ubezpieczyciela wykorzystuje aparat smartfona do wykonywania fotografii zmian skórnych. Zdjęcia są następnie analizowane przez AI i przesyłane do dermatologa, który podejmuje decyzje o konieczności ostrzeżenia pacjenta.
Hej, jesteśmy na Google News - Obserwuj to, co ważne w techu