Nowa aktualizacja Windowsa na pewno nie spodoba się użytkownikom. Na szczęście są już sposoby, żeby przeciwdziałać jej skutkom.
Windows to najpopularniejszy system operacyjny na świecie i nawet drobna zmiana, którą zaprezentuje Microsoft, ma bezpośredni wpływ na to, jak z systemu korzystają miliardy jego użytkowników. W przypadku Windowsa 11 widać to szczególnie mocno, ponieważ przez swoje własne decyzje Microsoft stworzył być może największy potencjalny problem z cyberbezpieczeństwem we współczesnej historii. Windows 11 nie tylko bowiem nie zyskuje, ale wręcz traci użytkowników, a Windows 10 to wciąż ponad 70 proc. instalacji tego systemu. Koniec wsparcia dla starszej wersji oznacza więc problemy z bezpieczeństwem komputera dla większości świata.
Polecamy na Geekweek: Pora na wymianę telewizora. Nadchodzi nowy standard TV naziemnej
Jednak nie zawsze zmiany muszą być tak znaczące i tak drastyczne. Część z nich jest bardziej subtelna, a mimo to i tak bardzo mocno oddziałuje na użytkowników. Przed chwilą wspomniałem, że najnowszy Windows 11 traci userów na rzecz 10, co jest bardzo nietypowe, patrząc, że jest to przecież najnowszy i najbardziej aktualny system. Powody przejścia na poprzednika są jednak jasne - właściciele PC dają tym wyraz swojego niezadowolenia obecną polityką Microsoftu. Mowa tu przede wszystkim o podejściu "AI wszędzie, gdzie się da", a także o powrocie jednej z najbardziej znienawidzonych w Windowsie 10 "funkcji"czyli reklam w systemie.
Te póki co są jeszcze w wersjach developerskich, ale niedługo trafią na wszystkie komputery. Co zrobić, jeżeli nie chcemy ich widzieć u siebie? Cóż, jak się okazuje, rozwiązanie tego problemu nie jest wcale takie trudne.
Winpilot - jak jednym kliknięciem poprawić swój komputer
Winpilot to aplikacja Open Source, częściowo bazująca na swoim poprzedniku, Bloatynosy. Jednak w tym wydaniu funkcje programu zostały znacznie rozbudowane, do tego stopnia, że dziś jest on praktycznie kompleksowym remedium na wiele bolączek Windowsa 11. Posiada on takie funkcje, jak m.in. Decrapify (która usuwa niechciane aplikacje i bloatware, który trafił do nas z systemem), Copilotless (wyszukuje i pozwala usunąć irytujące funkcje AI) czy CoTweaker (pozwala zoptymalizować Windowsa i jednocześnie - zarządzić prywatnością systemu). Jako bonus aplikacja posiada też klasycznego "pomocnika" w postaci nieśmiertelnego Clippiego.
Teraz jednak twórcy wyraźnie pokazali, że trzymają rękę na pulsie i wiedzą, czego potrzebują użytkownicy. W najnowszej wersji 2024.5.5 wprowadzili oni nową zakładkę, pozwalającą korzystającym z programu rozprawić się z niechcianymi reklamami w wielu obszarach systemu. Do programu możemy bowiem doinstalować wtyczkę "Adblock for Windows" dzięki której będziemy mogli wyłączyć reklamy w menu Start, w ustawieniach, w panelu sterowania czy w Explorerze Plików.
Program dostępny jest jako otwartoźródłowy kod na platformie GitHub, więc każdy może go pobrać za darmo. Oczywiście, ze względu na naturę takich narzędzi, raczej nie wróżę, by nagle zyskał on światową popularność. To jednak ma swoje plusy.
Zapewne wiecie, jak wygląda sytuacja z adblockerami w przypadku popularnych platform. YouTube próbował jakiś czas temu aktywnie zwalczać użytkowników używających narzędzi do blokowania reklam na platformie, jednocześnie dorzucając jeszcze więcej przerywników w filmach, sprawiając, że korzystanie z serwisu bez konta premium praktycznie przestaje mieć sens. To z kolei spowodowało wyścig zbrojeń i konieczność powstania jeszcze skuteczniejszych adblocków.
Na szczęście w przypadku Windowsa dużo mniejsza popularność takiego narzędzia ma szansę sprawić, że korzystanie z niego nie będzie wiązało się z żadnymi problemami i żadne metody prewencji nie zostaną przez firmę zastosowane.
Hej, jesteśmy na Google News - Obserwuj to, co ważne w techu