Po Godzinach

Mamy Disney+, ale jest coś czego możemy zazdrościć innym

Konrad Kozłowski
Kliknij, aby włączyć dźwięk
Reklama

Start Disney+ w Polsce był nie lada wydarzeniem, ale gdy weźmiemy pod lupę działalność Disney'a wokół globu, to mamy czego zazdrościć innym i na co czekać. Nadajemy prosto z D23 Expo w Stanach Zjednoczonych, gdzie Disney organizuje największe wydarzenie dla fanów.

Zerkając na katalog Disney+ trudno jest nie odnieść wrażenia, że za jednego życia nie obejrzymy wszystkiego, co znajduje się w bibliotece. Być może niektórzy będą próbować, ale chyba częstszym przypadkiem jest chęć zgłębienia i zaangażowania się w większym stopniu w konkretne światy i uniwersa. Poznanie ich z bliska w sposób bezpośredni jest oczywiście możliwe, ale nie tak łatwo dostępne dla wszystkich. Najbliższy dla Polaków Disneyland znajdziemy w Paryżu i tam na fanów będzie czekać duża część tych atrakcji, ale nie wszystkie, ponieważ firma zachowuje niektóre z nich specjalnie dla niektórych parków. Pozostałe znajdziemy w Tokio czy Szanghaju, a także w Anaheim zaraz obok Los Angeles w Kalifornii w Stanach Zjednoczonych. To właśnie tutaj poznaję z bliska historię i plany firmy wiec Disneylandów, które mają być niejako przedłużeniem i uzupełnieniem doświadczeń, które znajdziemy na Disney+.

Reklama

Jak każdy chyba wie, Disneyland to przede wszystkim ogromny obszar wypełniony lokalizacjami, budynkami i scenografiami ze znanych tytułów. Uzupełnieniem dla nich są znajdujące się na każdym kroku sklepy i restauracje, gdzie można zjeść lub kupić wszystko związane z najpopularniejszymi franczyzami. Część budynków zbudowano w taki sposób, by umieścić wewnątrz ich sporo atrakcji, ale nie wszystkie. Jednym z flagowych produktów, a jednocześnie jednym z najnowszych jest Avengers Campus, który pozwala przenieść się bezpośrednio do świata MCU. Same budynki robią przepotężne wrażenie, szczególnie gdy majaczą w tle pozostałych atrakcji, a ze względu na ich wielkość nie sposób ich przegapić. Gdy podejdziemy bliżej, oko przykuwają szczegółowość i przywiązanie do detali, lecz... niemożliwe jest dokładniejsze eksplorowanie tych przestrzeni, ponieważ wewnątrz nie przygotowano nic dla gości.

Na jednym z balkonów (zdjęcie główne) o konkretnych porach można obejrzeć pokazy na żywo, jak chociażby konfrontacja Czarnej Pantery i Czarnej Wdowy z przeciwnikami, gdzie efekty audio nagrano z udziałem aktorów z filmów, ale na żywo zobaczymy inne osoby wcielające się w te postacie. Po uliczkach przechadzają się pozostali bohaterowie, ale natknąłem się tylko na Iron Mana. Prawdopodobnie najbardziej angażującą atrakcją w Avenegers Campus są tak zwane "Web Slingers" zbudowane wokół historii Petera Parkera, czyli Spider-Mana. Po sukcesie odniesionym w laboratorium, gdzie stworzył samoreplikujące się spiderboty, traci nad nimi kontrolę, dlatego goście są zaproszeni do podjęcia misji pozbycia się ich z kwatery Avenersów. Pokonując wąskie alejki w pojeździe na szynach mamy za zadnie wystrzeliwać sieć z naszych nadgarstków - kamery i inne czujniki wychwytują każdy gest, jaki wykonujemy, co działa zaskakująco precyzyjnie. W drużynach czteroosobowych możemy pobijać indywidualne oraz grupowe rekordy, a w sklepiku czekają na nas rękawice poprawiające wyniki i modyfikujące moce. Całość trwa maksymalnie kilkanaście minut, ale wrażenie robi cała otoczka wokół atrakcji i nowinki technologiczne, choć w tym aspekcie oprócz podkreślania faktu wynalezienia nowych rozwiązań nie podzielono się z nami żadnymi szczegółami.

To, co dzieje się w Disneylandach wokół globu doświadcza 145 mln ludzi rocznie, co - jak zaznaczono - oświadcza, że jest to liczniejsza grupa niż ta oglądająca Mistrzostwa Świata w piłce nożnej co cztery lata. Oprócz parków, Disney organizuje rejsy (właśnie dołączy dwa nowe statki) pełne disneyowskich atrakcji. Czy wypłyniemy nimi z polskich portów? Niestety nie, w tym przypadku także musimy zdać się na zagraniczne wyjazdy. Co więcej, niektóre rejsy mogą zakończyć się pobytem w porcie zbudowanym przez Disney, gdzie (oczywiście) czekać będą na nas wszelkie tematyczne atrakcje. W każdym Disneylandzie utworzono parki poświęcone poszczególnym dywizjom i markom, a także organizowane są specjalne pokazy fajerwerków czy laserów. Część atrakcji powstaje w reakcji na to, co dzieje się w filmach, inne tworzone są w bliskiej współpracy ze studiem, by park mógł przygotować odpowiednio wcześniej atrakcję pokroju przekazania tarczy Kapitana Ameryki, o czym wiedziała tylko wybrana grupa osób wewnątrz firmy.

Robiącym chyba największe wrażenie osiągnięciem technologicznym Disney'a był tak zwany stickman, którego przeobrażono później w... Spider-Mana. Wyzwaniem było powiem przeniesienie do prawdziwego świata bujającego się po ulicach Nowego Jorku i nie tylko Człowieka Pająka. Jak pokazać to na żywo przed publicznością? Część występu należy do aktora wykonującego przeskoki i backflipy, ale później możemy zobaczyć, jak frunie on nad naszymi głowami. Nie jest oczywiście ten sam gość, lecz robot, którego historia rozpoczęła się od robota o kształcie patyka, a skończyła na czymś przypominającym androida. W locie, po puszczeniu pajęczyny, przyjmuje on różne pozy i ląduje na siatce schowanej wewnątrz budynku. Niedługo później zza niego wyłania się cosplayer kontynuujący swój akt. Jest to imponujące z dwóch powodów: możemy na żywo zobaczyć lot Spajdiego, a po drugie za wszystkim stoi naprawdę rozwinięta technologia, której na razie próżno szukać w innych tego typu atrakcjach.

Jeśli nabraliście trochę ochoty na wizytę w Disneylandzie, to wcale się temu nie dziwię, bo takie opisy narobiły i mi apetytu, ale można tylko żałować, że nie jest to tak przystępne, jak mogłoby być dla większości z nas. Takie uzupełnienie treści z Disney+ mogłoby być czymś wyjątkowym, gdyby było bliżej większej liczby widzów. Ekspansja tego typu parków i atrakcji na pewno nie jest łatwym zadaniem, ale może powinien nadejść czas na tymczasowe lub nieco mniejsze projekty, które sprawiłyby, że mogliby się nimi cieszyć wszyscy.

Hej, jesteśmy na Google News - Obserwuj to, co ważne w techu

Reklama