Sztuczna Inteligencja

Sztuczna inteligencja napisała książkę. Kto jest autorem?

Patryk Koncewicz
Sztuczna inteligencja napisała książkę. Kto jest autorem?
4

AI tworzy treści na potęgę, ale czy to wystarczy, by zasłużyła na miano twórcy? Spróbujmy się nad tym zastanowić.

Przy pomocy narzędzi AI możemy tworzyć dobre teksty, muzykę trafiającą na pierwsze miejsca rankingów i obrazy, które wygrywają konkursy artystyczne. Kluczowe jest tutaj słowo „możeMY” – my, czyli pisarze, muzycy, graficy – po prostu ludzie. Czy więc sztuczna inteligencja może być w jakiejkolwiek formie rozumiana jako twórca? Wbrew pozorom nie tak łatwo odpowiedzieć na to pytanie.

AI kontra prawa autorskie – na czym polega problem?

Narzędzia wsparte działaniem sztucznej inteligencji nie wyczarowują treści z kapelusza – tworzą je na podstawie już gotowych dzieł, które trafiły do bazy szkoleniowej danego modelu językowego. Kłopotliwe jest przez to jednoznaczne stwierdzenie, czy mamy tutaj do czynienia z plagiatem. Z pewnością łatwiej mówić o łamaniu prawa autorskiego gdy dyskutujemy na temat grafiki czy obrazu, przerobionego na coś nowego przez narzędzia takie jak Stable Diffusion czy Midjourney. Można wtedy dostrzec pewne cechy charakterystyczne dla pierwotnego autora lub autorów i na tej zasadzie domagać się egzekwowania praw do dzieła, ale kiedy mamy styczność z tekstem wygenerowanym przez – przykładowo – ChatGPT, to wysnuwanie jednoznacznych wniosków robi się bardziej kłopotliwe.

Źródło: Depositphotos

AI może z łatwością wygenerować książkę, opowiadanie czy zbiór wierszy i takie rzeczy już się dzieją – ba, ich autorzy nawet posuwają się do prób monetyzacji tych treści, ale spotyka się to z oporem ze strony środowisk artystycznych, momentami bardzo skrajnym, tak jak w przypadku Ammaara Reshiego, który po wydaniu książki stworzonej przez AI spotykał się nawet z groźbami śmieci. Dzieje się tak głównie dlatego, że jest to zjawisko stosunkowo nowe, a jego intensywny rozkwit obserwujmy w zasadzie dopiero od roku. Prawo nie było przygotowane na taką rewolucję i międzynarodowe organizacje wciąż jeszcze dyskutują nad tym, jak rozwiązać kwestie praw autorskich w taki sposób, by było to sprawiedliwe dla obu stron. Skoro na prawo wciąż musimy czekać, to spróbujmy zastanowić się, czy możemy w ogóle rozpatrywać AI jako samodzielnego twórcę – wspomóżmy się definicją zaczerpniętą z Urzędu Patentowego.

Kim jest twórca i czy sztuczna inteligencja może nim zostać?

Twórca, to według Urzędu Patentowego Rzeczypospolitej Polskiej osoba, która kreuje dobra umysłowe dzięki własnej pracy intelektualnej, szczególnie w zakresie własności przemysłowej lub osoba, której nazwisko w tym charakterze uwidoczniono na egzemplarzu utworu lub której autorstwo podano do publicznej wiadomości w jakikolwiek inny sposób w związku z rozpowszechnianiem utworu.

Definicja ta wskazuje nam jednoznacznie, że twórcą jest osoba fizyczna, czyli człowiek zobowiązany zbiorem praw i obowiązków wynikających z prawa cywilnego, które obowiązuje każdego człowieka od momentu urodzenia. Twórca jest autorem szeroko pojętych utworów, czyli przejawów działalności twórczej o indywidualnym charakterze, która musi być w jakiś sposób utrwalona, co reguluje art. 1 ust. 1 ustawy o prawie autorskim. Sęk w tym, że polskie prawo w ogóle nie obejmuje ochroną dzieł autorstwa sztucznej inteligencji, bo muszą one nosić znamiona pracy ludzkiej. Co innego w sytuacji, gdy mówimy o wytworze AI, na które człowiek wpłynął, ukształtował lub zmodyfikował. Wtedy to człowiek ponosi za dzieło odpowiedzialność, także w przypadku naruszenia prawa autorskiego.

Źródło: Depositphotos

Zakłada to w pewien sposób możliwość „wymyślenia” czegoś przez AI, ale przecież maszyna czy oprogramowanie nie tworzy treści sama z siebie, a wykonuje jedynie polecenia człowieka. Weźmy na przykład głośną sprawę Jasona Allena z ubiegłego roku. Mężczyzna wygenerował fantastyczny obraz przy pomocy Midjourney, którym wygrał konkurs sztuk pięknych w Kolorado. Pierwsze miejsce zostało przyznane nie AI, tylko człowiekowi odpowiedzialnemu za wpisanie promptu w oprogramowanie. Nawet więc jeśli całą robotę wykonała sztuczna inteligencja, to i tak łatkę twórcy przypisuje się człowiekowi, bo AI nie ma osobowości prawnej.

Takie rozumowanie jest konieczne z uwagi na ewentualne roszczenia. W przypadku, gdy autor danego dzieła złamie prawo autorskie używając wybranego narzędzia AI, to właśnie on zostaje pociągnięty do odpowiedzialności, a nie firma stojąca za oprogramowaniem. Gdybyśmy w świetle prawa uznali AI za twórcę, to otwierałoby to drogę do licznych nadużyć i problematycznych rozpraw sądowych, a to ostatnie czego potrzebuje środowisko artystyczne w i tak już mocno skomplikowanej batalii ze sztuczną inteligencją.

Problematyczność tych zagadnień będzie z czasem się zmniejszać, bo największe organy regulacyjne pracują już nad kompleksowym prawem, które ma w jasny i przejrzysty sposób wyjaśniać wszelkie wątpliwości. Na to potrzeba jednak czasu i jest to bez wątpienia pieśń przyszłości, ale być może wcale nie takiej odległej. Unia Europejska jest już bowiem coraz bliżej wprowadzenia AI Act – więcej na ten temat w tej publikacji – który może wejść w życie jeszcze przed końcem tego roku.

Stock image from Depositphotos 

Hej, jesteśmy na Google News - Obserwuj to, co ważne w techu