Avowed ma wszystko, czego możesz oczekiwać, jako fan gatunku RPG, a nawet nieco więcej. To bez wątpienia tytuł, do którego będę wracał.
![Czekałem na to od 14 lat. Avowed to moja gra roku](https://static.antyweb.pl/img/w_1250,h_550/wp-content/uploads/2025/02/avowed-cover.jpg)
Na łamach Antyweb nie raz pisałem, że od 2011 roku żadna gra nie wciągnęła mnie tak jak debiutujący wtedy Skyrim – choć Starfiled było bardzo blisko. Przez 14 lat czekałem na erpega z krwi i kości, po brzegi wypełnionego klimatem fantasy w świecie, który zachęca do eksploracji. I tak oto w moje ręce wpadło Avowed – tytuł początkowo przeze mnie zbagatelizowany, bo z produkcjami Obsidian Entertainment (a szczególnie z Pillars of Eternity, rozgrywającym się w tym samym uniwersum) nie było mi dotychczas po drodze. Całe szczęście, że nasze drogi się przecięły, bo od Avowed po prostu nie mogłem się oderwać.
Witajcie w Eorze – krainie skażonej Senną Zarazą
Jak wspomniałem na wstępie, Avowed to gra osadzona w tym samym uniwersum, co Pillars of Eternity, ale nie oznacza to, że trzeba znać fabułę kultowego hack and slasha, by dobrze bawić się w nowej produkcji studia Obsidian Entertainment. Avowed bardzo płynnie wprowadza bowiem gracza w zawiłe wątki politycznych intryg Eory, a samą rozgrywkę rozpoczynamy na brzegach Żyjących Ziem – barwnego rejonu, pełnego dzikiej flory i fauny, a także stanowiącego istną mozaikę rasową.
Bohater, którego tworzymy przy pomocy prostego kreatora, jest nazywany przez mieszkańców Żywych Ziem „Boskim”. Wszystko z powodu niewielkich, choć widocznych zmian skórnych, w mniej lub bardziej wyraźny sposób nawiązujących do naturalnego ekosystemu – na przykład elementu rafy koralowej na policzku. O Boskich krążą legendy, że w ich przyjściu na świat mieszali łapska sami – jakżeby inaczej – bogowie, których w Eorze jest od groma. Nasz bohater przez swoje niechciane brzemię cierpiał z powodu społecznego wykluczenia, nie zdając sobie sprawy z tego, że jego boska natura daje mu dostęp do niezwykłych umiejętności, mogących zaważyć o losach świata.
Rozgrywkę rozpoczynamy od tragicznego w skutkach rejsu do Żyjących Ziem – w wyniku morskiej katastrofy bohater ląduje na plaży, jako jedyny ocalały. Wciąż ma jednak do zrealizowania misję – dostarczyć ważny list do ambasadora Aedyru. W drodze do Rajskiego Portu, gdzie znajduje się jego siedziba, napotyka jednak dziwne anomalie. Okazuje się, że cała kraina spaczona jest przez Senną Zarazę, która zamienia żyjące istoty w krwiożercze bestie. Jakby tego było mało, coś próbuje porozumieć się z naszym bohaterem poprzez trudne do wytłumaczenia wizje. Wszystko wskazuje na to, że to głos samej matki natury…
Wybaczcie, że zakończyłem ten fabularny zarys w takim momencie, ale wszystko to, co znajduje się dalej, jest już poważnym spojlerem, którego nie chce Wam zdradzać. Skupić możemy się natomiast na rozległych krainach Eory, bo twórcy wykonali w tej kwestii kawał naprawdę dobrej roboty.
Myślę, że każdy sympatyk ergpegów zgodzi się, że sukces tego gatunku tkwi między innymi w soczystym, szczegółowym i intrygującym świecie. Avowed to klasyczne fantasy z elfami, krasnoludami, ogrami, szkieletami, gigantycznymi pająkami i całą masą innych, obowiązkowych elementów, doprawionych okazjonalnymi elementami quasi-steampunkowymi.
Twórcy przygotowali kilka zróżnicowanych biomów, takich jak zielone rejony nadmorskie, pustynne oazy, lodowe pustkowia czy mroczne obrzeża, zamieszkiwane przez badaczy trudniących się zakazanymi sztukami nekromancji. Każdy z tych regionów charakteryzuje się jednym dużym ośrodkiem miejskim, kilkoma pomniejszymi osadami, kryjówkami gangów/potworów, a także odmiennymi klasami przeciwników.
Barwność tego świata to jedna z największych zalet Avowed. Gra została zaprojektowana pod Xbox Series X/S i czuć, że twórcy wyciągnęli z tej generacji konsol Microsoftu ile się dało. Wrażenia wizualne są bardzo dobre nawet na słabszym Series S, a skąpane w promieniach zachodzącego słońca krajobrazy potrafią zatrzymać gracza na dłuższą chwilę.
Świetne są naturalistyczne motywy, które postępują wraz z eksplorowanym światem. Motyw buntu natury będzie towarzyszyć nam przez całą rozgrywkę, więc nieustannie obserwować będziemy bujną roślinność, oplatającą budynki pnączami niczym ośmiornica mackami, a także rozrastającą się grzybnię czy porosty, wobec których człowiek staje się coraz bardziej bezbronny. Wszystko to sprawia, że Avowed jest grą wybornie klimatyczną.
Świat Avowed po prostu chce się eksplorować
Na wstępie zaznaczyłem, że zachęcające do zwiedzania krainy to podstawa dobrego RPG. Wcale nie jest łatwo takie światy stworzyć i niech przykładem będzie tu wspomniany Starfield, który pomimo rozległości potrafił przynudzać. Avowed nie odkrywa koła na nowo, ale szanuje dobrze sprawdzającą się taktykę. Jeśli dana lokacja jasno prowadzi mnie przez ścieżkę, prowadzącą do realizacji questa, ale oferuje przy tym kilka innych dróg, stanowiących furtkę do dodatkowego lootu wysokiej jakości, nie ograniczając się przy tym do skrzynki za drzwiami czy zwłok w bocznej jamie jaskini, to uznaję to za dobrze wykonaną robotę.
Grając w Avowed często natkniecie się na pomieszczenia wymagające zastosowania określonego rodzaju umiejętności, ukończenia sekwencji parkuru, pokonania nieobowiązkowego mini bossa, pomocy towarzysza czy rozwiązania zagadki – to nie tylko zwiększa satysfakcję z nagrody, ale też daje poczucie, że czas, który poświeciłeś na zboczenie z głównej ścieżki, nie był stracony, bo odkryłeś nie tylko przydatne wyposażenie, ale też wyraz kreatywności, który pozostawili dla Ciebie twórcy.
Poza tym eksplorować warto, bo ceny u handlarzy do najniższych nie należą, a przeciwnicy nie levelują wraz z graczem, dlatego do walki trzeba wchodzić z odpowiednim wyposażeniem (do tego za moment wrócimy). Skrzynie, plecaki czy zwłoki podróżników, rozsiane po całych Żyjących Ziemiach, dostarczają zaś naprawdę wielu broni i wyposażenia z różnych kategorii. Na dodatek znajdziecie też mnóstwo listów, książek i tabliczek, pogłębiających wiedzę o świecie – to szczególnie przydatne dla tych, którzy nie mieli styczności z Pillars of Eternity.
Ogniem i mieczem. A potem pistoletem, buzdyganem i magiczną lancą
Opis systemu walki i wyposażenia w Avowed mogłby spokojnie zająć połowę tego tekstu, ale postaram się ten obszerny wątek przedstawić w skondensowanej formie. Tutaj najwidoczniej czuć hack and slashowowe korzenie Avowed, bo gra dostarcza tony lootu i co ciekawe, wszystko warto zbierać.
Klasa postaci, wybrana na początkowo gry, teoretycznie determinuje wyposażenie, jakie gracz otrzymywać będzie w pierwszych godzinach gry, ale nie oznacza wcale, że będziemy się musieli jej trzymać. Możemy rozwijać drogę Maga, Łowcy lub Wojownika, albo… mieć te podziały gdzieś i wybierać te umiejętności, które są nam akurat przydatne.
Ja klasycznie zacząłem od łucznika, ewoluując z czasem w bitewnego maga, by ostatecznie porzucić to na rzecz połączenia tarczy i jednoręcznego miecza, bo udało mi się znaleźć przedmioty legendarnej jakości. Warto więc sprawdzać każdy kąt – nawet pod wodą.
Nic nie stoi też na przeszkodzie, by w jednej dłoni dzierżyć kodeks z zaklęciami, a w drugiej pistolet, różdżkę czy topór i zasypywać wrogów kombinacjami ciosów bliskich i dystansowych. Ta swoboda działania sprawia, że w Avowed cały czas chce się walczyć, a im więcej wrogów na raz, tym większa frajda.
Miecze, arkebuzy czy magiczne zaklęcia to oczywiście nie koniec ofensywnego potencjału naszej postaci. Gracz może korzystać też z szerokiego arsenału broni miotanej – głównie różnych odmian granatów. Te służą do podpalania, zamrażania, rażenia prądem czy nakładania efektu trucizny i świetnie współpracują z odpowiadającymi im zaklęciami.
Wisienką na torcie są umiejętności boskie, czyli warianty odblokowywane wraz z postępem fabularnym. Niektóre z nich pełnią rolę umiejętności pasywnych, inne zaś przydają się w walce, bo zapewniają dodatkowe wyposażenie, na przykład w postaci wspomnianej już świetlistej lancy.
Będę z Wami szczery – jest tego tak dużo, że o sporej części arsenału będziecie po prostu zapominać.
Ulepszaj, zbieraj i zaklinaj, bo łatwo nie będzie
Broń możemy kupować u handlarzy lub otrzymywać z pokonanych przeciwników/przeszukanych skrzynek, ale polecam z rozwagą podchodzić do rotowania orężem. Czasem lepiej przyłożyć się do ulepszania i zaklinania posiadanej już broni czy pancerza, bo system rzemiosła pozwala na nakładanie specjalnych efektów.
Zamiast więc wydawać tysiące monet w sklepie, lepiej przejrzeć rzemieślnicze manuskrypty i zrobić rundkę po świecie, w celu poszukiwania odpowiednich składników do ulepszenia, a następnie zaklęcia przedmiotu, bo można wtedy zyskać takie dodatki jak podpalenie czy regenerację zdrowia. Jeszcze lepszym pomysłem jest po prostu zbieranie wszystkiego, co się da – postać co prawda posiada maksymalne obciążenie, ale twórcy przemyśleli sprawę i umożliwili wysyłkę niepotrzebnego sprzętu do obozowiska drużyny – te można rozbijać w strategicznych miejscach, najczęściej w okolicach większych miast. Niepotrzebne przedmioty po rozłożeniu na części dostarczą materiałów niezbędnych do ulepszania obecnie noszonego wyposażenia.
Dlaczego w Avowed tak istotne jest dbanie o możliwe jak najlepsze wyposażenie? Bo przeciwnicy napotykani w trakcie gry nie dostosowują swojego poziomu do gracza tak jak w Diablo IV – mają swoje klasy i swoje rangi, a także dość wyśrubowany poziom trudności, o czym szybko się przekonacie.
Ja już podczas eksplorowania drugiej lokacji zdałem sobie sprawę, że przykładanie uwagi do sprzętu, mikstur i typu przeciwników ma ogromne znacznie – dostałem bowiem taki oklep, że musiałem zmienić poziom z trudnego na normalny, co i Wam zalecam, bo normalny, jest wystarczająco wymagający.
AI wrogów jest proste, ale skuteczne. Zazwyczaj napotykane grupy przeciwników składają się z formacji regularnych pionków, zajmujących gracza walką wręcz, wspieranych przez dystansowych strzelców i łuczników. Na uboczu trzyma się zaś mag – jeśli mówimy o rasach rozumnych – leczący obrażenia swoich pobratymców. To właśnie jego warto wyeliminować w pierwszej kolejności.
Same starcia są dynamiczne, intensywne i angażujące, a na dodatek całkiem miłe dla oka, bo połączenie umiejętności, magicznych mocy, designu przeciwników i barwnych lokacji sprawia, że gracz zalewany jest kakofonią kolorów.
Z towarzyszem raźniej
Przez krainy Eory nie będziemy podróżować sami. Wraz z postępem fabularnym poznajemy towarzyszy, którzy – jeśli oczywiście na to zezwolimy – dołączą do naszej drużny. Do wyboru mamy specjalizującego się w walce wręcz Kaia, dzierżącego łuk krasnoluda Mariusa, rezolutną czarodziejkę Yatzli lub badaczkę i animancerkę Giattę, która wspomoże zdolnościami leczniczymi. Tu również gra zmusza do wyboru – możemy bowiem zabierać ze sobą tylko dwóch towarzyszy. Reszta zaś pozostaje w najbliższym obozie.
Każda z postaci ma swoje własne drzewko rozwoju oraz umiejętności, które gracz może wybudzać z poziomu koła akcji. Te przydają się nie tylko w walce, ale także w trakcie eksploracji – Yatzli może na przykład usunąć magiczną barierę i otworzyć przejście do niedostępnych wcześniej lokacji.
W obozie możemy zmieniać także stroje towarzyszy, choć to tylko smaczek kosmetyczny, który nie ma wpływu na rozgrywkę.
Avowed zaskakuje stabilnością
Wspomniałem, że Avowed zostało zaprojektowane z myślą o Xbox Series X/S i widać to po stabilności rozgrywki. Okazuje się, że z dogorywających generacji konsol wciąż można wyciągnąć całkiem sporo – twórcy dotrzymali obietnicy i oferują możliwość grania w 60 klatkach na sekundę, choć warto zaznaczyć, że tylko na Series X i bez 4K.
Series S obsługuje maksymalnie 40 FPS na urządzeniach kompatybilnych z odświeżaniem 120 Hz. Moja wersja przedpremierowa działała jedynie w 30 klatkach (to zmieni się po premierowej aktualizacji), ale za to stabilnych nawet w sekwencjach intensywnej rozwałki na ekranie. Tryby gry na poszczególnych platformach dobrze obrazuje poniższa rozpiska:
Xbox Series S: Tryb jakości
1080p / 30 kl./s / Opcjonalnie odblokowana liczba klatek / Obsługuje Ray Tracing
Xbox Series S: Tryb zbalansowany
1080p / 40 kl./s tylko na telewizorach 120 Hz / Opcjonalnie odblokowana liczba klatek / Obsługuje Ray Tracing
Xbox Series X: Tryb jakości
2160p / 30 kl./s / Opcjonalnie odblokowana liczba klatek / Obsługuje Ray Tracing
Xbox Series X: Tryb zbalansowany
2160p / 40 kl./s tylko na telewizorach 120 Hz / Opcjonalnie odblokowana liczba klatek / Obsługuje Ray Tracing
Xbox Series X: Tryb wydajności
1800p / 60 kl./s / Opcjonalnie odblokowana liczba klatek / Nie obsługuje Ray Tracing
Łyżka dziegciu
Wychwaliłem Avowed pod niebiosa, ale żeby nie było tak kolorowo, to pokrótce przedstawię teraz kilka rzeczy, które mi się nie spodobały. Na pierwszy ogień błędy w questach, które wynikały prawdopodobnie z wersji przedpremierowej, ale które muszę podkreślić. Kilka razy zmuszony byłem do wczytywania save’a, bo gra nie zarejestrowała postępu questa – teoretycznie wszystko szło zgodnie z planem z punktu widzenia interakcji z otoczeniem, ale misja nie odznaczała się jako ukończona w dzienniku, przez co niemożliwe było dalsze realizowanie głównych zadań.
Nieco rozczarowujące są duże miasta, a dokładniej życie, które powinno w nich tętnić. Niestety zamiast tego otrzymujemy NPC stojące jak słupy soli i brak angażujących aktywności. Być może taki był właśnie cel twórców, bo to tereny poza skupiskami ras rozumnych uczynić centrum gry, ale ograniczenie – bądź co bądź całkiem sporych – miast do roli okazjonalnego punktu odebrania questa to trochę marnowanie potencjału.
Powrócę jeszcze do NPC. Lubie poznawać świat gry właśnie poprzez rozmowy z niezależnymi postaciami, ale w Avowed sekwencje dialogowe wydawały mi się nijakie, bezcelowe i wciśnięte na siłę. Teoretycznie ścieżka rozwoju postaci – na przykład wyboru wyższości intelektu nad siłą – powinny mieć realny wpływ na opcje dialogowe, ale w praktyce miałem wrażenie, że wszystko prowadzi do jednego rozwiązania, niezależnie od tego, jaką odpowiedź wybierzemy.
Okazjonalnie też zdarzyło mi się zaciąć na jakiejś teksturze lub wpaść w szczelinę bez wyjścia, ale były to przypadki marginalne.
Podsumowanie
Spędziłem z Avowed dwa tygodnie i nie żałuję żadnej godziny, spędzonej z nową produkcją Obsidian Entertainment. Był to czas wypełniony angażującą eksploracją, podziwianiem ładnych widoków, świetnymi sekwencjami walki i poznawaniem być może niezbyt odkrywczej, ale całkiem wciągającej historii Żyjących Ziem. Avowed ma wszystko, czego możesz oczekiwać, jako fan gatunku RPG, a nawet nieco więcej, bo gra delikatnie wplata też mechaniki znane z gier hack and slash, wykraczając nie raz poza klasyczne fantasy. To bez wątpienia tytuł, do którego będę wracał po napisaniu recenzji, a to w moim przypadku nie zdarza się zbyt często. Wy natomiast możecie wyrobić sobie własną opinię bez dodatkowych opłat, jeśli posiadacie gamingowy abonament Microsoftu, bo gra już od premiery będzie dostępna w Game Pass.
- Oprawa audiowizualna
- Oryginalne lokacje
- Rozległy świat, zachęcający do eksploracji
- Przyjemny system walki
- Mnogość broni i wyposażenia
- Wymagający, ale uczciwy poziom trudności
- Swoboda rozwoju postaci
- Dynamika rozgrywki
- Okazjonalne błędy w rejestrowaniu postępu wątku głównego
- Martwe miasta, zapchane biernymi NPC
- Sekwencje dialogowe, które można po prostu przeklikać
Hej, jesteśmy na Google News - Obserwuj to, co ważne w techu