Filmy

To nie jest Cruella De Mon, którą wszyscy znacie. Recenzja filmu "Cruella"

Konrad Kozłowski
To nie jest Cruella De Mon, którą wszyscy znacie. Recenzja filmu "Cruella"
Reklama

Wraz z otwarciem kin na dużym ekranie pojawia się Cruella. Nowy film Disney'a, który świetnie nadaje się na taką okazję, ponieważ to seans dla widza w każdym wieku, bo nikt nie opuści sali rozczarowany. Dlaczego więc mam pretensje do Disney'a?

Zapowiedzi przywrócenia tej postaci do życia spowodowały, że sięgnąłem po klasykę. Zobaczyłem animacje "101 dalmatyńczyków", którą oglądałem w kółko za dzieciaka, dlatego odżyło mnóstwo wspomnień, a przede mną urósł mur oczekiwań wobec nowego filmu. Wszystko dlatego, że w głowie od dawna znajdowało się pewne wyobrażenie Cruelli De Mon i naruszenie tego obrazu wywołałoby negatywne emocje. Tak już mamy, że nie lubimy zmian i nie akceptujemy tego, że ktoś potrafi odważyć się namącić w naszym dzieciństwie. Po ostatniej scenie byłem jednak rozdarty, bo zagrana przez Emmę Stonę Cruella bardzo mi się spodobała, tylko że jej historia była czymś zupełnie innym, niż chyba każdy podejrzewał.

Reklama

Co w czerwcu na Netfliksie? Oto lista premier filmów i seriali

Co kryje się za charakterem Cruelli? Tego widzowie się chyba nie spodziewali


Wszyscy bowiem pamiętamy czarno-białe włosy, bladą twarz i pretensjonalność Cruelli, które zrażały nas za każdym razem do tej postaci. Tymczasem po około dwóch godzinach w kinie zacząłem ją trochę lubić, czasem współczuć i kibicować. Disney postanowiło, że za okrutnością Cruelli nie będą stać jej natura i charakter, lecz zaburzenia tożsamości i przykre doświadczenia życiowe.

To środowisko pchnęło ją do bycia zawziętą i pozbawioną uczuć kreaturą. Nie zdradzając zbyt wiele z fabuły wspomnę, że młoda Cruella tak naprawdę nazywała się Estella i utrata matki spowodowała, że dziewczyna wychowywała się na ulicy z dwoma zaprzyjaźnionymi rabusiami. To oczywiście Jasper (Joel Fry) i Horacy (Paul Walter Hauser), którzy nie byli najemnikami, lecz ich lojalność wobec Cruelli wynikała z wieloletniej znajomości, a nawet bliskiej relacji.

Cruella to Emma, a Emma to Cruella

Początek filmu jest dość chaotyczny, ale szybko wskakuje na dobre tory i do samego końca częstuje nas pełnymi dynamiki scenami. Gdy przed kamerą jest już Emma Stone (jako Estella lub Cruella), wszystko wydaje się mieć właściwy cel, a towarzyszący jej na planie członkowie obsady z Emmą Thompson na czele są efektem świetnego castingu. Żadna rola w tym filmie nie została przydzielona przypadkowo, dzięki czemu "Cruella" bawi i smuci dokładnie tam, gdzie trzeba. Cieszy też znalezienie przez scenarzystów miejsca na nawiązujące do klasycznej historii postacie i wątki - fani animacji z pewnością wyłapią te smaczki, dzięki czemu odbiór filmu jest jeszcze przyjemniejszy.

10 perełek Netflixa, o których prawdopodobnie nie słyszeliście


Reklama

Disney nie wierzył w sukces Cruelli?

Oprócz aspektu wymiany czarnego charakteru, do którego jeszcze wrócę, "Cruella" raziła mnie czymś jeszcze. Mianowicie mnogością greenscreenów i użytego CGI. Miejscami jest to tak czytelne i rzucające się w oczy, że nie sposób jest się nie skrzywić na widok komputerowo wygenerowanych psów czy całych planów, które można było przygotować w tradycyjny sposób. To podniosłoby koszty i wydłużyło czas produkcji, ale całość stałaby się bardziej wiarygodna i przyjemna dla oka. Czyżby Disney nie wierzyło w sukces komercyjny filmu i twórcy nie otrzymali takiego budżetu na jaki liczyli? Jestem bardzo ciekaw tego, jak film zaprezentuje się w domowych warunkach, gdzie 4K w parze z HDR-em na dużym ekranie telewizora mogą sprawić, że oprawa wizualna będzie wypadać jeszcze mniej korzystnie. Bardzo się tego obawiam.

Aktorski film Uncharted póki co nie zachęca, ale nie tracę jeszcze nadziei

Reklama

Z drugiej zaś strony "Cruella" wypada na kinowym ekranie znakomicie, co wynika z zaprojektowanych przez Jenny Beavan strojów i samej kolorystyki filmu. Ogromną zaletą produkcji jest ścieżka dźwiękowa - skomponowane przez Nicholasa Britella utwory znakomicie współpracują z rockowymi kawałkami, które dopełniają naszej podróży do Londynu w latach 70. Osoba odpowiedzialna za dobór utworów powinna dostać podwyżkę, a Brittel ponownie udowodnił, jak wybornym jest kompozytorem.

Wypatrujcie filmu Cruella - część druga


Przyznam, że mam ochotę zobaczyć "Cruellę" ponownie, pomimo moich zarzutów wobec bohaterki, z której zrobiono tym razem protagonistkę. Nie tak przedstawiano Cruellę wcześniej. Gdy sądziliśmy, że ten typowy czarny charakter nie spotka na swojej drodze nikogo gorszego, twórcy postanowili stworzyć całą listę wydarzeń i osób, które stały się przyczyną dla takiego, a nie innego zachowania Cruelli. Co więcej, zdecydowano o ukazaniu jej ludzkiej strony, co mam nadzieję w sequelu zostanie naprawione. Bo co do tego, że "Cruella" doczeka się drugiej części, to chyba nikt nie ma wątpliwości.

Hej, jesteśmy na Google News - Obserwuj to, co ważne w techu

Reklama