Mobile

Cogito POP – smartwatch dla konserwatystów

Tomasz Krela
Cogito POP – smartwatch dla konserwatystów
Reklama

Przez ostatnie kilka miesięcy intensywnie testowałem wszelkiego rodzaju inteligentne zegarki dostępne na rynku. Jednak, żaden produkt tak naprawdę nie...

Przez ostatnie kilka miesięcy intensywnie testowałem wszelkiego rodzaju inteligentne zegarki dostępne na rynku. Jednak, żaden produkt tak naprawdę nie przekonał mnie do siebie. Oczywiście wszyscy wypatrują z wypiekami na twarzy Moto 360. Jednak trzeba zejść na ziemię, zajmijmy się tym, co już teraz jest dostępne. Dlatego też sięgnąłem po zegarek Cogito POP, który bez problemu jest dostępny w Polsce. Dodatkowo jest przedstawicielem tradycyjnego podejścia do tematu tego, co nosimy na naszych nadgarstkach.

Reklama

Nie ma co ukrywać, na rynku brakuje produktów, które łączyłyby klasyczny wygląd zegarka z nowoczesnymi funkcjami, jakich oczekujemy od smartwatcha, który będzie komunikował się z naszym smartfonem. Co więcej brakuje również nawet produktów, które chociaż nawiązywałyby do klasyki. Prawdę mówiąc, Cogito POP również nie jest klasycznym zegarkiem na skórzanym pasku lub bransolecie, ale przynajmniej swoim wzornictwem nawiązuje dla mnie do zegarków Casio z kolekcji G-Shock.

O dziwo w przypadku Cogito POP nie znajdziemy ekranu wyświetlacza, a tradycyjne wskazówki. Przy pierwszym kontakcie z zegarkiem możemy czuć się zagubieni. Nie znajdziemy na nim nawet datownika, a z trudem dostrzeżemy elementy, które mają nam dostarczać powiadomienia. Zegarek został wyposażony w cztery diody, umieszczone na tarczy zegarka, które służą do powiadamiania nas o zdarzeniach. Całość oczywiście sprawnie działa dzięki łączności Bluetooth.

Już niczego nie przegapimy?

Powiadomienia dostarczane przez zegarek zostały podzielone na cztery kategorie powiadomień. Pierwsza z nich informuje o otrzymanych wiadomościach SMS/MMS, kolejna o wiadomościach e-mail. Trzecia grupa powiadomień to te, pochodzące z sieci społecznościowych takich jak Facebook, Twitter, czy też komunikatorów internetowych np. Viber, WhatsApp, czy Skype. Ostatnia grupa powiadomień to miks zarówno informacji o alarmach, przypomnieniach kalendarza, czy np. informacji o niskim poziomie naładowania akumulatora.

Zegarek nie tylko powiadomi nas przy pomocy migania diody LED, sygnału dźwiękowego oraz wibracji. O ile miganie diody jest zauważalne bez problemu, o tyle dla mnie sygnał dźwiękowy jest kiepsko dobrany i dodatkowo słabo słyszalny. Niestety rozczarowały mnie również wibracje. Oczywiście nie wymagam, by zegarek chciał mi prawie urwać rękę, ale naprawdę dla mnie były one niezauważalne. Wzorem w tej kwestii jest w dalszym ciągu Sony SmartBand SWR10.

Na powiadomieniach nie kończą się możliwości zegarka. Możemy bez problemu skorzystać z zaprogramowania przycisków zegarka tak, by posłużył nam jako spust migawki aparatu fotograficznego w naszym smartfonie. Osoby, które mają skłonność do gubienia swojego telefonu powinna ucieszyć możliwość wywoływania zarówno zegarka, jak i telefonu, w zależności od potrzeby. Z przycisku Command możemy zrobić jeszcze jeden pożytek, przy jego pomocy możemy sterować odtwarzaniem muzyki w naszym telefonie.

Aplikacja

Zegarek z naszym smartfonem łączy się przy pomocy łączności Bluetooth. Do pełni szczęścia potrzebujemy jeszcze aplikacji mobilnej. Dostępna jest ona dla urządzeń mobilnych z systemami iOS 7 i Android 4.3 lub nowszych. Jest to niestety spore ograniczenie w przypadku Androida. Ja testowałem zegarek z Sony Xperią Z2, jednakże możemy być pewni (według zapewnień producenta), że wszystko będzie dobrze działało również z Samsungiem Galaxy Note 3, S4, Nexusem 5 oraz HTC One (M8). Trochę mnie dziwi aż takie ograniczenie aplikacji mobilnej, która najprościej rzecz mówiąc, nie grzeszy pięknym wzornictwem ani też funkcjonalnością. Co gorsze potrafiła parokrotnie rozłączyć się z zegarkiem lub przestać działać w tle. Aplikacja Connected Watch posiada za to jeden smaczek – statystyki, z których dowiemy się jakiego typu powiadomienia królują w naszym życiu. Mała rzecz, a cieszy.

Użytkowanie

Zegarek został wykonany z twardego sztucznego tworzywa. Nie jest to mały zegarek i wpisuje się swoimi gabarytami w wiele podobnych wizualnie modeli, jakie można zauważyć u przechodniów. Zegarek dobrze leży na ręce, nawet w upały zastosowany materiał nie powodował odparzania skóry ręki. Dostępny jest w kilku wariantach kolorystycznych, dzięki czemu doskonale sprawdzi się na damskiej jak i męskiej ręce. To czego mi zabrakło, to lepszego zaznaczenia na tarczy zegarka godzin, brakuje również fosforyzujących znaczników godziny oraz wskazówek. Spore i dosyć banalne niedopatrzenie producenta, które znacznie obniża komfort użytkowania.

Reklama

To, co cieszy to fakt, że zegarka nie musimy ładować co parę dni. Brak wyświetlacza pozwolił na zastosowanie standardowego zasilania bateryjnego (CR2032), które otrzymamy u każdego zegarmistrza. Nie będziemy również częstymi bywalcami u niego, producent zapowiada, że przy standardowym użytkowaniu wystarczy ona na rok pracy zegarka. Nie musimy również martwić się specjalnie o zegarek podczas codziennego użytkowania. Użyte materiały wydają się bardzo solidne, a sam zegarek jest wodoszczelny do 100 metrów / 10 atmosfer.

Czy warto?

Bez wątpienia Cogito POP to bardzo ciekawa propozycja dla osób, które chcą korzystać z zalet smartwatcha, a przy tym nie epatować urządzeniem rodem ze Star Treka. Uniwersalne wzornictwo, niewielka waga oraz ciekawa kolorystyka to zapewne coś, co kusi i przyciąga wzrok. Nie jest on jednak pozbawiony wad, które jeśli jesteśmy ich świadomi w momencie zakupu, nie powinny spowodować rozczarowania z Cogito POP. Tym bardziej, że nie jest to tani gadżet, bo kosztuje 399 złotych. Za trochę większą kwotę można już rozejrzeć się za smartwatchem z elektronicznym wyświetlaczem. Jeśli ktoś szuka klasycznego zegarka, który dla większości osób będzie zwyczajnym zegarkiem, a nie gadżetem, którym można się chwalić, Cogito POP to jedno z rozsądniejszych wyborów, jakich można dokonać.

Reklama

 

Hej, jesteśmy na Google News - Obserwuj to, co ważne w techu

Reklama