Felietony

Co robi Huawei kiedy “nie może” sprzedawać smartfonów?

Paweł Winiarski

Pierwszy komputer, Atari 65 XE, dostał pod choinkę...

Reklama

Sprzedaż smartfonów Huawei sukcesywnie spada i chyba nikt nie jest tym zdziwiony. Brak usług Google zniechęca ludzi do zakupu urządzeń chińskiego producenta, nie znaczy to jednak, że firma zwija żagle i znika z rynku. Mam jednak wrażenie, że od jakiegoś czasu skupia się na innych produktach.

Amerykański ban dla Huawei ma dokładnie taki efekt, jakiego się spodziewaliśmy. Mimo wypuszczania dopracowanych i udanych smartfonów, chińskie producent przestał cieszyć się tak dużą popularnością jak kiedyś. Na pewno zauważyliście, że telefony z logo Huawei nie pojawiają się już tak często w zestawieniach polecanych urządzeń z różnych półek cenowych i to zrozumiałe - można oczywiście jasno powiedzieć, że to udane sprzęty, ale tylko pod względem technicznym, ale kupujący musi wiedzieć, że nie dostanie usług Google, które w telefonach z Androidem są tak ważne, jak i sam system. Ba, ja używając iOS korzystam z usług Google regularnie i nawet jeśli w jakimś stopniu da się je zastąpić czymś innym to nie widzę powodu, by to robić. Nawet jeśli miałbym zaoszczędzić korzystając z konkretnej promocji na smartfon Huawei. Firma cały czas rozbudowuje swój sklep AppGallery, ale to wciąż nie ten poziom co sklep Google Play.

Reklama

Huawei sprzedaje też przecież inne produkty

Na moją skrzynkę mailową trafiają materiały prasowe, również związane z promocjami cenowymi. Naprawdę sporo takich rzeczy przychodzi od Huawei, który co chwila ma dla klientów jakąś korzystną ofertę na coś innego niż smartfon. Wystarczy zajrzeć do ich oficjalnego sklepu, w którym oprócz telefonów jest naprawdę sporo innych urządzeń, a będzie ich pewnie jeszcze więcej i możliwe, że za jakiś czas Huawei dojdzie do poziomu Xiaomi, które sprzedaje już chyba wszystko i nie chodzi jedynie o elektronikę użytkową, bo jest tam przecież pełno małego AGD. Wystarczy wejść do stacjonarnego sklepu Mi Store żeby zobaczyć jak wiele produktów z różnych kategorii jest w sprzedaży. Huawei w swoim sklepie ma też selfie sticki, wagi, ładowarki bezprzewodowe, słuchawki bezprzewodowe i przewodowe, kable, adaptery, stacje dokujące, plecaki, myszki bezprzewodowe, okulary przeciwsłoneczne, opaski fitness, smartwatche czy głośniki. Dziś na przykład dostałem informację prasową, że do polskiej sprzedaży wchodzi nowa inteligentna szczoteczka Leboo z podobno całkiem fajną aplikacją, która zjadą tę od OralB na śniadanie (choć o to raczej nie jest trudno).

To sprytne, ale zarazem rozsądna strategia, która poza samą sprzedażą może przynieść inne wymierne korzyści. Możliwe, że któregoś dnia do smartfonów Huawei powrócą usługi Google i firma będzie mogła walczyć na rynku jak równy z równym, wtedy z uwagi na dostępność i sprzedaż innych produktów siła marki będzie wciąż duża - a kto wie, może ludzie zadowoleni ze słuchawek czy szczoteczki do zębów zaufają jej wtedy również w kwestii smartfona? Nie wiem jak duży wpływ na wyniki Xiaomi mają smartfony, a jaką pozostałe urządzenia, ale znam masę osób, która korzysta z innych telefonów, a ma w domu kilka różnych sprzętów Xiaomi. Choćby ja - używam iPhona, a mam prywatnie zarówno wagę, jak i odkurzacz Xiaomi, wcześniej długo używałem opasek Mi Band i pewnie gdyby nie Apple Watch, wciąż bym je nosił na nadgarstku.

A może AppGallery dla wszystkich?

AppGallery kojarzy się tylko ze smartfonami Huawei, ale może któregoś dnia sklep będzie na tyle silny i duży, że stanie się alternatywą dla sklepu Google również na innych smartfonach? Przecież część użytkowników omija oficjalną platformę Google i korzysta z tak zwanych repozytoriów, czyli zewnętrznych sklepów z aplikacjami. Nie jest bowiem tajemnicą, że da się to zrobić już teraz, wystarczy wejść na stronę AppGallery, pobrać aplikację w pliku APK i zainstalować ją na swoim smartfonie - nie ma znaczenia, czy to Samsung, Xiaomi czy jakikolwiek inny telefon z Androidem (można też zeskanować kod QR ze strony). Zostaje tak naprawdę zbudowanie odpowiednio silnej marki i przekonanie użytkowników Androida, że warto. A często warto, bo w AppGallery jest masa świetnych promocji, kodów zniżkowych, kuponów czy darmowych abonamentów do popularnych usług.

Huawei i hodowla trzody chlewnej


Jeśli zastanawialiście się jak firma technologiczna, znana z produkcji smartfonów może jeszcze dywersyfikować swoje przychody to mam dla Was coś ciekawego - Huawei zainteresował się hodowlą trzody chlewnej. Jest to podobno główna branża w Chinach, w której znajduje się 50% żywych świń na świecie. Wciąż jednak chodzi o nowoczesne technologie, w tym przypadku o rozpoznawanie twarzy (pysków?) zwierząt, co pomaga w ich identyfikacji. Nowoczesnych technologii używa się również do monitorowania diety, wagi i ćwiczeń świń.

Hodowla świń to kolejny przykład tego, jak staramy się ożywić niektóre tradycyjne gałęzie przemysłu dzięki technologiom ICT (technologie informacyjne i komunikacyjne) aby stworzyć większą wartość dla branż w erze 5G.

- powiedział rzecznik Huawei.

Dodatkowo Huawei chce rozszerzyć swoją działalność na przemysł wydobywczy. Założyciel firmy i dyrektor generalny - Ren Zhengfei zaprezentował na początku miesiąca laboratorium górnicze. Przy wykorzystaniu technologii firma chce zapewnić większe bezpieczeństwo przy intensyfikacji samego wydobycia, co pozwoliłoby pracownikom branży górniczej przeskoczyć z szybów za biurka. Firma cały czas szuka nowych źródeł przychodu, chce inwestować jeszcze więcej w produkcję telewizorów, komputerów i tabletów a pewnie za jakiś czas dowiemy się o kolejnej "rewelacji", jak wspomniana wyżej hodowla świń.

Reklama

źródło

Reklama

Hej, jesteśmy na Google News - Obserwuj to, co ważne w techu

Reklama