Stary jestem, to pamiętam dość dobrze zarówno teleranek jak również jedyne dostępne państwowe media. Tak było w czasie, kiedy w naszym pięknym kraju mieliśmy ustrój komunistyczny. Jedynie słuszna telewizja i jedynie słuszny przekaz. Dziś uruchamiając telewizję czy starając się przeczytać coś na dużych portalach, przypomniałem sobie jak to jest, kiedy w kraju mamy tylko jedno medium, które nadaje (oczywiście w uproszczeniu)
To nie podatek to karabin do walki z mediami
Rocznik 74. Pasjonat nowych technologii, kibic wsz...
Strajk mediów jest jak najbardziej słuszną inicjatywą, a sposób w jaki został przeprowadzony jest dość dobrze przemyślany. Jeśli naprawdę chcemy aby w naszym pięknym kraju opinie Polaków kształtował jedynie przekaz rządowy, to mniej więcej tak to będzie wyglądać. Nie łudźmy się, że rząd walczy o 800 milionów złotych, skoro bez problemu wydaje 2 miliardy na TVPiS. Celem nie jest pozyskanie pieniędzy, celem jest tak bardzo jak to tylko możliwe utrudnienie funkcjonowania mediom nieprzychylnym obecnej władzy.
W mokrym śnie każdego rządu jest sytuacja, w której media są mu przychylne. Wprawdzie to, co robi TVPiS już dawno z przychylnością nie ma nic wspólnego, to w czystej postaci propaganda, gdzie funkcjonariusze pełniący rolę dziennikarzy zaciekle walczą z każdą inną prawdą.
Wyobraźmy sobie teraz sytuację, w której z jednej strony dużym mediom utrudnia się funkcjonowanie w Polsce, a z drugiej strony po rynku krąży taki Orlen pytający niezadowolonych czy może nie chcą się sprzedać. Czy możliwa jest sytuacja, że Amerykanom w końcu znudzi się walka w Polsce i odpuszczą oddając TVN za duże pieniądze? Oczywiście, że jest możliwe. I to jest scenariusz, który skutecznie wdrażany jest przez Orbana na Węgrzech. A my jak wiadomo - Polak, Węgier dwa bratanki.
Rządzący tłumaczą nagły pomysł z wprowadzeniem podatku od mediów tym, że w innych krajach też one funkcjonują. Owszem, ale to są inne kraje, inna sytuacja gospodarcza i polityczna, inne praktyki, inna historia relacji mediów z rządem. Przede wszystkim cel wprowadzenia takiego podatku jest zupełnie inny. Jaki wiemy podstawowym celem podatków jest wzmocnienie budżetu państwa, w przypadku działań naszych rządzących cel główny wydaje się być z goła inny.
Nowe podatki, a raczej nowy haracz na razie nie będą dotyczyć wszystkich uczestników rynku reklamowego. Choć skok na kasę jest potężny. Według szacunków w 2019 roku rynek reklamy w Polsce oceniano na ok. 10 miliardów złotych. Wykrojenie z tego tortu ok. 10% to bardzo dużo i należy się liczyć z konsekwencjami jakie będą z tym związane. I wszystko to dzieje się w roku, w którym pandemia dziesiątkuje miejsca pracy, w którym gospodarka buja się jak zardzewiała huśtawka, głośno prosząc o naoliwienie. Czy ktoś ma jakiekolwiek wątpliwości co do celowości tych działań akurat w tym momencie?
Jest jeszcze jedna linia obrony pomysłu rządu. W końcu uderzą w gigantów takich jak Google czy FB, które w Polsce płacą podatki jedynie od własnej działalności, a sprzedaż rozliczają gdzie indziej. Już oczami wyobraźni widzę jak giganci technologiczni uginają się pod naciskiem polskiej racji stanu i szybciutko sięgają do kieszeni. Wprawdzie kwoty dla nich nie będą specjalnie duże, bo uwzględnia się procent użytkowników polskich do całości, ale mimo wszystko dla zasady będą z takim podatkami walczyć.
Wojna w tej fazie nie toczy się jednak o media internetowe. Tylko o te, które najbardziej przeszkadzają i okłamują przekaz propagandowy. Bez nich Facebook czy Twitter nie będą tak groźne, nie będą miały treści, które można “podać dalej”.
Pamiętam, że za komuny w formie protestu przeciw ustrojowi zaczęły pojawiać się nadajniki, które nadawały na częstotliwości telewizyjnej zagłuszając przekaz. Mam nadzieję, że nie będziemy ich znowu potrzebować.
Hej, jesteśmy na Google News - Obserwuj to, co ważne w techu