Chrome

Chrome 35 pokochają programiści i linuksiarze

Tomasz Popielarczyk
Chrome 35 pokochają programiści i linuksiarze
Reklama

Wylądowała kolejna stabilna wersja przeglądarki Google Chrome. Wydanie oznaczone numerem 35 to przede wszystkim wielki ukłon w kierunku programistów o...

Wylądowała kolejna stabilna wersja przeglądarki Google Chrome. Wydanie oznaczone numerem 35 to przede wszystkim wielki ukłon w kierunku programistów oraz twórców stron www. To jednak nie wszystko. Przeglądarkę odtąd mają również znacznie bardziej docenić użytkownicy różnych dystrybucji Linuksa.

Reklama

To już 35 stabilne wydanie przeglądarki Chrome. Google miało na ten rok bardzo ambitne plany względem swojego produktu. Ma być szybszy, stabilniejszy i działać wydajniej nawet na wolniejszych maszynach. Po najnowszej wersji tego nie widać. Dlaczego? Bo dla końcowego użytkownika nie przynosi ona żadnych większych korzyści. Prawdę mówiąc, nie zobaczy on praktycznie różnicy w porównaniu z wersją 34. Bynajmniej nie oznacza to jednak, że aktualizacji instalować nie warto.

Najważniejszą nowością tego wydania jest oddanie deweloperom większej kontroli nad poleceniami wydawanymi za pomocą dotyku. Pojawiła się tutaj ponadto obsługa zdarzeń podczas przewijania strony. Google zaimplementował również obsługę standardu ECMAScript 6 oraz  Shadow DOM (bez prefiksu). Wszystko to dopełnia szereg nowych API oraz bibliotek, a także poprawki błędów. Za załatane w tym wydaniu luki bezpieczeństwa łącznie zapłacono ok 9,5 tys. dol.


Chrome 35 ucieszy z pewnością użytkowników Linuksa. Jest to bowiem pierwsza wersja dla tego systemu, która wykorzystuje menedżer okien Aura. W praktyce oznacza to, że wydanie dla "Pingwina" od teraz będzie wyglądać identycznie jak w przypadku wersji dla Windows czy Chrome OS. Oznacza to również znaczący przyrost wydajności programu.

Równolegle swoją premierę miało też wydanie dla Androida. Mobilny Chrome 35 na szczęście ma już kilka ciekawych i widocznych gołym okiem dodatków. Najważniejszym jest chmurka wyświetlana po zamknięciu karty i pozwalająca na jej szybkie przywrócenie. Przeglądarka od teraz obsługuje również tagi wideo HTML5 w trybie pełnoekranowym z napisami. Pojawiła się też obsługa urządzeń potrafiących uruchamiać aplikacje w okienkach lub na pewnym fragmencie ekranu, a także wsparcie dla strumieniowania obrazu do Chromecasta. Oznacza to, ze w końcu możemy natywnie przesłać obraz z przeglądarki do naszego telewizora (zakładając, że posiadamy ów dongle od Google'a).

Chrome 35 nie jest zdecydowanie zbyt imponującym wydanie w historii przeglądarki. Czy w kolejnej wersji będzie inaczej? Daje to na pewno szansę Mozilli, która zdaje się ostatnio przyśpieszać. Firefox otrzymał dopiero co zupełnie nowy interfejs Australis, a na horyzoncie pojawiają się już kolejne duże nowości. Cóż, jeżeli Google w takim tempie będzie optymalizować swój produkt, będzie to wspaniałą wiadomością dla szefostwa fundacji.

Reklama

Hej, jesteśmy na Google News - Obserwuj to, co ważne w techu

Reklama