Świat

Tak chińskie media kreują rzeczywistość. Osoby bez maseczek wycinane z mundialowych relacji

Patryk Koncewicz
Tak chińskie media kreują rzeczywistość. Osoby bez maseczek wycinane z mundialowych relacji
Reklama

W Chinach trwają protesty przeciwko covidowym restrykcjom. Władze boją się, że widok kibiców bez maseczek mógłby zaostrzyć sytuację.

Wydawać by się mogło, że czas pandemii, lockdownów i maseczek – choć chorych przybywa – mamy już za sobą. Nikt już nie stosuje się do zasady ograniczonego kontaktu, a przez kina, galerie handlowe czy miejsca kultury codziennie przetaczają się tłumy odwiedzających. Nie wszyscy mają jednak taki przywilej. Chiny wciąż konsekwentnie i ostro realizują politykę zerowej tolerancji dla COVID-19, a władze nie wahają się przed zakłamywaniem sytuacji z innych krajów.

Reklama

Restrykcje wymykają się spod kontroli

Po ponad dwóch latach zaciskania pasa i dostosowywania się do rygorystycznych zasad funkcjonowania, obywatele Państwa Środka zaczynają się buntować. W Chinach widać coraz większy opór do władzy, która jako jedna z nielicznych na świecie wciąż stara się zlikwidować COVD do cna.

Źródło: Depositphotos

W fabrykach produkujących sprzęt dla Apple dochodzi do dantejskich scen, gdzie lokalna policja przemocą tłumi protesty pracowników stłoczonych w zamkniętych ośrodkach. Każdy potwierdzony przypadek wirusa oznacza dla całego obiektu zamknięcie w nienadających się do normalnego funkcjonowania klitkach mieszkalnych, bez wody, jedzenia i możliwości kontaktu z najbliższymi. W piątek zaś 10 osób zginęło w pożarze bloku w miejscowości Urumczi, bo mieszkańcy w niektórych rejonach Chin nie mogą opuszczać domów.

Przez chińskie miasta przetaczają się tłumy protestujących, z hasłem „Koniec blokady COVID” na ustach. Nie widać tego w chińskich mediach, podobnie jak widzów bez maseczek na katarskich stadionach. Dlaczego? Bo krajowa propaganda wypiera nie tylko rzeczywistość lokalną, ale też globalną.

Czego oczy nie widzą...

Katar zniósł niemalże wszystkie restrykcje związane z wirusem, a maseczki są obowiązkowe tylko podczas wizyt w placówkach medycznych i nie mają wpływu na uczestniczenie w piłkarskich Mistrzostwach Świata. Relacje z największego święta futbolu docierają także do Chin, ale z uwagi na panującą narrację nie mogą obejść się bez edycji. Jak się bowiem domyślacie, sceny przedstawiające zatłoczone stadiony, pełne kibiców bez maseczek, mogłyby wywołać pewien dysonans. I tak się też dzieje, dlatego chińskie władze po prostu je wycinają.

Źródło: Middle East Eye

Bloomberg przeanalizował przekaz w Chińskich mediach z ostatnich spotkań fazy grupowej mundialu. Okazało się, że transmisje wyglądają zupełnie inaczej, niż na Zachodzie. Chińczycy nie pokazują kibiców na stadionach lub prezentują ich w bardzo marginalny sposób, skupiając się głównie na pokazywaniu piłkarzy i sztabu trenerskiego. Materiały zapożyczone z innych mediów prezentowane w China Central Television są pocięte tak, żeby odbiorca z Chin widział jak najmniej osób bez maseczek. Według Bloomberga ma to utrzymać społeczeństwo w świadomości, że świat także zmaga się z restrykcyjnymi zasadami, jakie na co dzień występują na chińskich ulicach.

Ludzie mają jednak dostęp do nieupaństwowionych kanałów i przynajmniej częściowo zdają sobie sprawę z mechanizmów stosowanych przez władze. Konsekwencją tych działań są protesty, które rozpowszechniają się obecnie na Pekin i Szanghaj, czyli dwa największe miasta w Chinach. Na ulicach miast dochodzi do starć z policją, która nie waha się przed użyciem przemocy. Takie zjawiska są dość rzadkie w Chinach, dlatego media zaczynają wysnuwać porównania do masakry na placu Tian’anmen z 1989 roku. Według raportów chińskich władz zginęło wtedy 241 osób. Pozostaje mieć nadzieję, że sprawy nie przybiorą aż tak dramatycznego obrotu.

Stock image form Depositphotos

Reklama

Hej, jesteśmy na Google News - Obserwuj to, co ważne w techu

Reklama