Mobile

Chińczycy ośmieszyli Sony i Microsoft

Maciej Sikorski
Chińczycy ośmieszyli Sony i Microsoft
Reklama

Kilka dni temu pisałem o marketingowym bełkocie, jaki fundują nam coraz częściej producenci sprzętu. Wtedy sprawa dotyczyła smartfonu zdolnego do robi...

Kilka dni temu pisałem o marketingowym bełkocie, jaki fundują nam coraz częściej producenci sprzętu. Wtedy sprawa dotyczyła smartfonu zdolnego do robienia zdjęć w jakości 100 Mpix. To chińskie "cudo" jest jednym z wielu smartfonów z Państwa Środka przyciągających uwagę jakimś dziwnym parametrem czy modułem. Z jednej strony, te urządzenia często mnie bawią i widzę w tym ostry przerost formy nad treścią. Z drugiej strony, nie da się ukryć, że Chińczycy bardzo namieszali na tym rynku.

Reklama

Rynek smartfonów nie jest stary - niektórzy twierdzą, że ma kilka lat i powstał wraz z pierwszym iPhonem. To było bardzo ważne wydarzenie, ale przecież inteligentne telefony były produkowane wcześniej, firmy Nokia i RIM dostarczały na rynek taki sprzęt i zarabiały na tym spore pieniądze. Jeżeli rzucicie okiem na tabelki z wynikami sprzedaży oraz udziałami w rynku w latach 2008-2009, to zobaczycie, że Apple było na trzeciej pozycji. Listę otwierał zdecydowany lider, jakim była Nokia, potem Kanadyjczycy z modelami BlackBerry, poza podium HTC i Samsung. Ta ostatnia firma mogła tylko marzyć o zajęciu 1/3 rynku, co udało jej się osiągnąć kilka lat później.



Gdy przyjrzycie się podobnym tabelkom właściwym dla roku 2011 zauważycie już spore zmiany - Apple zostało liderem, Samsung wdrapał się na drugie miejsce. Koreańczycy notowali wówczas świetne wzrosty sprzedaży. Nokia traciła, cały rynek rósł fenomenalnie. Podejrzewam, że jeszcze wtedy sporo osób nie zdawało sobie sprawy z tego, co nadciąga. Mowa o chińskich producentach, którzy zalali branżę i chociaż bazują oni głównie na rodzimym rynku, to i tak są w stanie błysnąć w globalnych zestawieniach. Jeżeli wierzyć poniższej tabelce, Chińczycy opanowali dzisiaj segment smartfonów.


W pierwszej piątce producentów sprawa nie wygląda jeszcze najgorzej - znajdziemy tam dwie firmy koreańskie i jedną amerykańską, Chiny w mniejszości. Ale spoglądamy na drugą piątkę i... nie ma tam firmy innej niż chińska. Kilka lat temu było to nie do pomyślenia. Chińczykom (tym kontynentalnym) musieli ustąpić nie tylko HTC czy Sony, ale też Microsoft będący "spadkobiercą" biznesu komórkowego Nokii. Ktoś powie, że przecież są właścicielami tego oddziału od niedawna, więc nie ma sensu się ich czepiać. To prawda, ale wcześniej mocno współpracowali z Nokią i działali na tym rynku, wpompowali w niego bardzo duże pieniądze i moglibyśmy się spodziewać, że sprzedaje się więcej Lumii niż smartfonów marki Vivo.

To jest ewidentny policzek i trudno stwierdzić, czy korporacji z Redmond uda się zmienić sytuację. Nie mówię już o przebijaniu się do pierwszej piątki producentów - zacząłbym od dobrej pozycji w drugiej piątce, ale takiej, którą utrzyma się przynajmniej przez kilka kwartałów i nie wypadnie z dziesiątki po lepszym półroczu w Chinach. Z jednej strony, warto poczekać na to, co wydarzy się po wprowadzeniu na rynek Windowsa z numerem 10, ale z drugiej strony, poprzedzeni Windowsy (mowa teraz o tych mobilnych) też miały być przełomem i zapewnić korporacji z Redmond solidne udziały w rynku. Nadal jednak patrzymy na system o marginalnym znaczeniu. Wszystko za sprawą kiepskiej sprzedaży Lumii. Choć to oczywiście działa w obie strony.

Reklama

Policzek zaliczył Microsoft, można o nim mówić także w przypadku Sony. Wielka firma, wspaniała technologiczna tradycja i pasmo porażek na rynku mobilnym. Po rozstaniu z Ericssonem miało być drugie otwarcie, powiew świeżości i pogoń za Apple czy Samsungiem, teraz widzimy, że poza zasięgiem są chińskie firmy i to te z drugiego szeregu. Zastanawiam się, co mogłoby pomóc Japończykom i niewiele pomysłów przychodzi mi już do głowy. Im chyba też. O ile jednak Microsoft dalej będzie dokładał do biznesu i realizował swoją wizję, o tyle po Sony spodziewam się słowa "pas". W tym samym czasie będziemy poznawać kolejne chińskie marki...

Reklama

Hej, jesteśmy na Google News - Obserwuj to, co ważne w techu

Reklama