Nikogo nie ruszają już oszustwa w grach – ani twórców, ani moderatorów platform streamingowych. Cierpią jedynie uczciwi gracze.
Pod koniec lutego doszło do totalnej katastrofy na serwerach Call of Duty. System Ricochet – odpowiadający za utrudnianie życia oszustom – przestał działać, a to otworzyło prawdziwą puszkę Pandory. Warzone – popularne Battle Royal na bazie shooterów od Activision – stało się wręcz niegrywalne za sprawą powodzi oszustów, wykorzystujących cały arsenał niedozwolonych narzędzi – a co najgorsze, całkowicie bezkarnych. Wydawać by się mogło, że po takiej wtopie twórcy staną na głowie, by raz na zawsze oczyścić grę z cheaterów. Nic bardziej mylnego. Nieuczciwi gracze stali się do tego stopnia bezczelni, że swoje oszustwa pokazują na żywo.
Psucie zabawy innym jest lepszą zabawą, niż sama gra?
Pamiętam, że jakiś czas temu zbierałem materiały do tekstu o cheaterach w grach. Wtedy też znalezienie nagrania wideo, przedstawiającego zastosowanie wallhacków, aimbotów i pokrewnych narzędzi, było możliwe głównie z perspektywy ofiary. Te zaś, które zostały opublikowane przez samych oszustów, zazwyczaj szybko znikały, by nie promować złych postaw pośród graczy – poza tym któż chciałby się przyznawać do oszukiwania i narażać na bana. Obecnie jednak wychodzi na jaw, że cheaterzy w Call of Duty są na tyle bezczelni, że swoje dokonania transmitują na Twitchu, zbierając przy tym poklask widowni. Czy naprawdę doszliśmy już do tego poziomu znieczulicy, że psucie zabawy innym jest lepszą zabawą, niż sama gra?
Streamer z poniższego nagrania używa cheatów na transmisji live i nawet się z tym nie kryje. Mało tego, jak zauważył jeden z użytkowników X, oszust pokazał na Twitchu cały panel z niedozwolonymi wspomagaczami, którymi rujnuję rozgrywkę innych graczy w Call of Duty. Dlaczego jego konto wciąż pozostaje aktywne? Dlaczego Twitch pozwala mu na taką samowolkę? Na te pytania nie znamy odpowiedzi.
Problem w tym, że nawet po zbanowaniu konta oszuści odradzają się jak feniks z popiołów. Call of Duty: Warzone to darmowa gra, a to oznacza, że utrata konta nie jest dla żadną stratą, bo można po postu założyć nowe i kontynuować proceder. Po niedawnych incydentach moderatorzy zbanowali ponad 6 tys. graczy, ale atmosfera na serwerach się nie zmieniła – to zabawa w kotka i myszkę.
Warzone synonimem gry zabitej przez bezradność twórców i toksyczną społeczność
Activision nie ma obecnie ani skutecznej metody walki z oszustami, ani pomysłu, jak takie jednostki eliminować – te zaś, które już zostały wprowadzone, nie spełniają swojego założenia, jak pokazała ostatnia sytuacja z systemem Ricochet. W konsekwencji rośnie też społeczne przyzwolenie na takie zachowania. Jedni wychodzą z założenia, że skoro twórcy sobie nie radzą, to lepiej dać sobie spokój z grą – inni zaś widząc przyzwoitych graczy w odwrocie, sami decydują się na niedozwolone wspomagacze. W rezultacie Warzone po raz kolejny staje się synonim gry zabitej przez bezradność twórców i toksyczną społeczność, co już wielokrotnie zdarzało się w przypadku gier z serii Call of Duty.
Na koniec pozostawiam Wam wideo, przestawiające absurdy, do jakich dochodzi na serwerach Warzone – ku przestrodze i w trosce o Wasze nerwy.
Hej, jesteśmy na Google News - Obserwuj to, co ważne w techu