Inni zapewne powiedzą inaczej, ale akurat Instytut Łączności — Państwowy Instytut Badawczy, jednostka podległa Ministerstwu Cyfryzacji (wcześniej: sekretariatowi cyfryzacji w Kancelarii Prezesa Rady Ministrów) to jeden z najprężniej działających instytutów w Polsce. To wcale nie laurka, a fakt — obecna tam kadra ekspercka, odporna na tąpnięcia polityczne od lat działa na rzecz edukacji w zakresie telekomunikacji, a ostatnio też pochyliła się nad tematem niedawnej burzy geomagnetycznej — doskonale uzupełniając ową kwestię.
Instytut Łączności określił poziom zagrożenia z kosmosu. "Powinniśmy je monitorować"
Kilka dni temu pisaliśmy potężnym rozbłysku słonecznym zaobserwowanym przez NASA. Ostrzegano, że spowodowana przez niego burza geomagnetyczna może zakłócić funkcjonowanie systemów radiowych, satelitarnych, a nawet energetycznych na Ziemi. Najnowsza informacja prasowa Instytutu Łączności — Państwowego Instytutu Badawczego to idealne uzupełnienie doniesień w mediach — tym bardziej że nad sprawą pochylili się nasi eksperci, których — na szczęście — miałem okazję poznać choćby w trakcie wakacyjnych pikników naukowych "Moc Odkrywców" w Rzeszowie.
Ekspert Instytutu Łączności, Błażej Wereszko z Zakładu Systemów i Sieci Bezprzewodowych w Gdańsku nadmienił, że znajdujemy się w okresie maksimum 11-letniego cyklu aktywności słonecznej. Wtedy na Słońcu pojawia się więcej plam oraz dużo częściej odbywają się rozbłyski i koronalne wyrzuty masy, które mogą prowadzić do burz geomagnetycznych. Zjawiska te, po dotarciu do Ziemi, są źródłem burz geomagnetycznych, które mogą mieć wpływ na funkcjonowanie sieci energetycznych oraz łączności bezprzewodowej – wyjaśnia Wereszko.
Instytut Łączności monitoruje jakość i dostępność systemu GNSS Galileo. Analiza danych pomiarowych z ostatnich miesięcy pokazuje, że mimo intensywnych zjawisk na Słońcu, wpływ na poziom sygnałów odbieranych od satelitów nie był duży. Jednakże eksperci wciąż prowadzą szczegółowe analizy tych danych, aby określić długoterminowe efekty takich zjawisk.
Ostatnia, bardzo silna zresztą burza geomagnetyczna kategorii G5, która miała miejsce w dniach 10-11 maja 2024 roku spowodowała znaczny wzrost natężenia międzyplanetarnego pola magnetycznego ze Słońca, co przełożyło się na wzrost prędkości wiatru słonecznego z 400 km/s do około 800 km/s. Skutkiem tego zjawiska była spektakularna zorza polarna widoczna nawet w północnej Afryce, a w Polsce można było ją podziwiać nawet na Południu. Tak silne burze magnetyczne mogą wpływać na funkcjonowanie systemów radiowych – zaznaczył Wereszko.
Najnowsze informacje o rozbłysku, szacowanym na około X14, wskazują, że jest to najsilniejszy rozbłysk obecnego cyklu słonecznego. Jak podkreśla jednak Wereszko, grupa plam słonecznych będąca źródłem tego rozbłysku znajduje się po przeciwnej stronie Słońca, więc główna wiązka naładowanych cząstek wiatru słonecznego nie dotrze do Ziemi. Pomiar siły takiego rozbłysku może być obarczony błędem, stąd prognozowana jest jedynie burza geomagnetyczna kategorii G2. Mimo silnego rozbłysku prognozowana jest 'jedynie' burza geomagnetyczna kategorii G2, których w bieżącym cyklu słonecznym mieliśmy już sporo i wiele z nich przeszło zupełnie bez echa, zatem myślę, że możemy spać spokojnie – uspokaja Wereszko, dodając jednak, że nie powinniśmy bagatelizować takich zjawisk: trzeba je stale badać i monitorować ich wpływ na infrastrukturę.
W obecnym czasie wzmożonej aktywności słonecznej, naukowcy z Instytutu Łączności nadal prowadzą badania nad wpływem aktywności Słońca na systemy naziemne. Musimy być przygotowani na zdarzenia tego typu (szczególnie teraz) i nieustannie doskonalić metody ich monitorowania.
Źródło: Instytut Łączności — Państwowy Instytut Badawczy
Hej, jesteśmy na Google News - Obserwuj to, co ważne w techu