Motoryzacja

Podgrzewane fotele za dopłatą w BMW - hakerzy już zacierają ręce

Jakub Szczęsny
Podgrzewane fotele za dopłatą w BMW - hakerzy już zacierają ręce
Reklama

"Czy mógłbyś mi zhackować samochód?" - takie pytanie nie musi wcale dotyczyć dziwnej propozycji przejęcia kontroli nad samochodem i narobienia sobie niepotrzebnych kłopotów. Za niedługo normą może stać się to, że kierowcy będą szukali sposobów na zyskanie nowych funkcji pojazdu bez dopłacania w modelu subskrypcyjnym. Bo opłata w wysokości 18 dolarów za podgrzewane fotele wydaje się być kuriozalna - choć wydaje się być naturalną koleją rzeczy w dosyć zepsutym, nastawionym na konsumpcję świecie.

Zapaleńcy, którzy tworzą dla samochodów BMW rozwiązania pozwalające na odblokowywanie funkcji przekazali już światu radosną nowinę - wypowiedzieli się dla serwisu Motherboard twierdząc, że są gotowi pomóc właścicielom pojazdów w kwestii odblokowania tych funkcji, które są dostępne obecnie tylko w ramach abonamentu. Wokół marek aut skupiają się różni ludzie, którzy bardzo często używają swoich umiejętności w kwestii elektronicznego "upgrade'u" aut. Obecnie, ze względu na to że pojazdu są naszpikowane wręcz różnego rodzaju software'em jest to i łatwiejsze i trudniejsze jednocześnie - wraz z większym wyrafinowaniem aut w tym względzie, buduje się także nowe systemy zabezpieczeń.

Reklama

Rynek motoryzacyjny mocno się zmienił - kiedyś nowe funkcje były dostępne w ramach konkretnej sprzętowej konfiguracji samochodu - dzisiaj wiele z takich rzeczy są czyste programowe, więc mogą one zostać odblokowane na poziomie softu. Dla producenta aut to całkiem dogodna sprawa - nie musi dostosowywać linii produkcyjnej dla każdego egzemplarza: z fabryki mogą wychodzić pojazdy o zupełnie jednolitych cechach pod kątem "bebechów". Ostateczna konfiguracja to wgranie programu i... to właściwie tyle. Ogranicza to koszty po stronie producenta, czego oczywiście my - jako konsumenci... raczej nie zobaczymy w cennikach. Biznes ma się kręcić.

Hakerzy więc preparują fałszywe certyfikaty, które sprawdza się przy okazji aktywowania dodatkowo płatnych funkcji, wymyślają rozwiązania sprzętowe - używają więc całkiem szerokiego wachlarza narzędzi "szarej strefy nowoczesnej motoryzacji". Ponadto tworzą własne oprogramowanie, które albo automatyzuje proces dodawania funkcji do auta, albo dodaje do niego kod pozwalający na uzyskanie dostępu do rzeczy, które nie są dostępne "tu i teraz". Trzeba przy tej okazji wspomnieć, że BMW już wcześniej zaszokowało swoich klientów, kiedy to Apple CarPlay w jego autach było dostępne w ramach subskrypcji. Firma odeszła od tego pod naporem krytyki klientów, ale jak widać - nie porzuciła takich pomysłów w pełni.

Czasami możliwość "zhackowania" auta ma też wymiar praktyczny i prawny jednocześnie: BMW i3 REx został wyposażony w range extendera, który w USA załącza się tylko wtedy, gdy poziom naładowania baterii spadnie poniżej 6 procent. Range extenderem jest tutaj dwucylindrowy silnik, który doładowuje akumulator. Ze względu na regulacje California Air Resources Board, wprowadzono tę zasadę programowo aby auto nie zostało zakwalifikowane jako hybryda, a typowy elektryk. W Europie można aktywować range extender, gdy poziom naładowania baterii spadnie poniżej 75 procent. I teraz najważniejsze - istnieją sytuacje, gdy bateria będzie ładować się wolniej, niż wynosi aktualne użycie energii (na przykład jazda pod górę) - sprawa nawet wylądowała w sądzie w Kalifornii w 2016 roku, jednak pozew został oddalony: sędzia orzekł, że nie wynika to z wady produktu.

Hakujesz? Po gwarancji. To pokazuje również, jak wiele będzie dróg "wkradnięcia się" do auta

Bo przecież hackować pojazdy będą nie tylko osoby świadczące takie usługi, ale także przestępcy oraz cyberprzestępcy. Najważniejszym celem będzie tutaj kradzież auta lub... zmuszenie jego posiadacza do zapłacenia okupu. Oprogramowanie i wszędobylska elektronika może też wzmagać awarie pojawiające się w pojazdach. Już teraz narzeka się, że pojazdy psują się częściej przez takie udogodnienia i choć ja spoglądam na to z przymrużeniem oka - zupełnie rozumiem. Postęp jednak nie bierze jeńców i cóż... musimy się przyzwyczaić do pewnych zmian. Każde takie jednak tworzą rynek na nowe usługi i cóż... hackowanie aut będzie jedną z tych kolejnych. Szczególnie, gdy na pojazd skończy się gwarancja, a to dalej będzie jeździć.

Hej, jesteśmy na Google News - Obserwuj to, co ważne w techu

Reklama