Technologie

Bezprzewodowe ładowanie nie udało się w smartfonach. Ale może udać się... w samochodach

Jakub Szczęsny
Bezprzewodowe ładowanie nie udało się w smartfonach. Ale może udać się... w samochodach
82

Kto kupił sobie ostatnio bezprzewodową ładowarkę? Na pewno nie użytkownicy iPhone'ów. A już najzupełniej w świecie poważnie - rewolucja, o której mówiło się przed kilku laty: bezprzewodowe ładowanie ostatecznie nie okazało się żadnym game changerem. Użytkownicy w dalszym ciągu zasilają swoje urządzenia prądem za pomocą konwencjonalnych ładowarek na kablu. Ale to rozwiązanie wcale nie chce umrzeć - wszystko dzięki General Motors i WiTricity, które zamierzają mu dać nowe życie.

Nie chcę wyrokować, kiedy ostatecznie ludzkość porzuci paliwa (może być tak, że nigdy - bo w niektórych zastosowaniach mimo spalin, są one praktyczniejsze "w logistyce" - m. in. wojskowość). Ale nieuchronnie dążymy do tego, aby w końcu rozstać się z samochodami, do których trzeba "dolewać". Przyszłość rysuje się pod znakiem ładowania pojazdów mechanicznych, szczególnie tych przeznaczonych dla zwykłych konsumentów. Biorąc pod uwagę te przemiany, General Motors chce usprawnić proces uzupełniania zapasów energii w akumulatorach. Podłączanie kabla do samochodu jest według tych firm mało praktyczne i... należałoby to uprościć.

Naładuj samochód. Bezprzewodowo

W przyszłości, od tego, czy będziemy pamiętać o naładowaniu może zależeć to, czy w ogóle uda nam się wyjechać z garażu. Wystarczy, że zapominalski człowiek zapomni podpiąć kabel do auta i nazajutrz może stać się niemałe nieszczęście. A przecież pojazd to nie smartfon, takiej sytuacji nie uratujemy powerbankiem. A co, gdyby wystarczyło tylko wjechać do garażu, zatrzymać się w oznaczonym miejscu i wysiąść z auta? Przyznajcie, że to całkiem obiecująca perspektywa.

Tych, których nie przekonała powyższa wizja postaram się skusić zupełnie innym scenariuszem. Załóżmy, że zostawiamy samochód pod naszym miejscem pracy lub też na jakimkolwiek parkingu w mieście. Zamiast krzątać się po okolicy w poszukiwaniu miejsca, gdzie można naładować nasz samochód, będzie wystarczyło zostawić go tam, gdzie chcemy. A samochód się po prostu naładuje. Oczywiście, przy okazji trzeba będzie rozwiązać kwestie opłat za energię dla samochodu (podatek? system zbierania opłat?). Dla firm może to być z kolei bardzo kuszący benefit - masz miejsce parkingowe, możesz sobie ładować własne auto, o ile jesteś w pracy.

Zawiązane przez GM oraz WiTricity partnerstwo zakłada opracowanie technologii ładowania bezprzewodowe dla aut, na który składa się platforma, na którą wystarczy tylko wjechać. W autach będą musiały zostać zainstalowane odpowiednie komponenty zdolne do odebrania od platform energii i przekazania jej do akumulatorów. W planach jest nie tylko zastosowanie tego rozwiązania w autach należących do giganta motoryzacyjnego, ale również i licencjonowanie jej. Czyli bez przeszkód, inni producenci będą mogli z niego skorzystać - o ile zapłacą. Mnie to nie przeszkadza i dlatego temu partnerstwu szczerze kibicuję.

Technologia jest już w trakcie testów. Pytanie o wydajność takich platform jest cały czas otwarte i trudno na razie ocenić, jak ów sposób ładowania ma się pod tym względem. Mógłbym powiedzieć, że na testowanie i ulepszanie rozwiązania jest jeszcze sporo czasu, ale trzeba wiedzieć, że WiTricity oraz General Motors nie są pierwsze na rynku z takim pomysłem. Qualcomm pracuje nad własną bezprzewodową ładowarką dla samochodów i interesuje się nią Toyota.


Niedawno uruchomiliśmy serwis z Pracą w IT! Gorąco zachęcamy do przejrzenia najnowszych ofert pracy oraz profili pracodawców

Hej, jesteśmy na Google News - Obserwuj to, co ważne w techu