OnePlus widocznie mocniej chce zaistnieć na rynku w kategorii 1000-1500 zł. Dlatego wprowadza jeszcze więcej zamieszania w swoim nazewnictwie.
Jeżeli popatrzy się na to, co w tym momencie robi OnePlus, to ciężko znaleźć mi inne trafne określenie na to, niż "miotanie się". Jeżeli podsumujemy ostatnie działania marki, wyjdzie nam niezły rollercoaster opinii. Rok zaczęliśmy bardzo mieszanie od premiery OnePlus 8 i 8 Pro, które zostały docenione za jakość wykonania i funkcje, ale zganione za cenę. Marka, która miała być "flagship killerem" sama wypuściła bowiem pełnoprawnego flagowca z flagową ceną. OnePlus chciał się odkuć w oczach fanów wypuszczając model Nord i tu misja udała mu się w 100 proc. Podobnie przyjęty został OnePlus 8T, który jednak jakiejś furory nie zrobił. Kolejny dołek to natomiast OnePlus N10 i N100 należące do linii Nord, jednak nie wyróżniające się na tle innych budżetowców, a nawet przegrywające z nimi pod pewnymi względami. Jednak OnePlus z jakichś względów stawia właśnie na tego konia.
OnePlus N1 następcą N10. Będzie jeszcze mniej zrozumiale
Według najnowszych przecieków OnePlus szykuje już następcę dla najtańszego w swojej ofercie telefonu z 5G, czyli N10. Model ten na start miał Snapdragona 690, 6 GB RAM, ekran IPS (90 Hz) i zestaw aparatów 64+2+2 Mpix. Nie tylko przegrywał specyfikacją z dużo tańszym Xiaomi Mi 10 Lite (który górował Snapdragonem 765 i ekrranem AMOLED), ale też nie posiadał praktycznie żadnego wsparcia od producenta. Już sama nazwa N10 była myląca, ponieważ jest to model mocniejszy, niż połowę tańszy N100. Teraz będzie jeszcze bardziej niezrozumiale, ponieważ następcą N10 ma być model N1, któy w każdych normalnych warunkach byłby tym "gorszym" modelem.
Co więcej, wychodzi na to, że OnePlus planuje na dobre zadomowić się w półce 1000-1500 zł, ponieważ obok OnePlusa 9 i 9 Pro najprawdopodobniej zobaczymy także okrojoną wersję nazwaną 9e. Nie mam oczywiście nic do średniopółkowców, ba - uważam, żę to najciekawsza kategoria smartfonów. Problem polega na tym, że nawet jeżeli nowe modele sprzedadzą się świetnie, to z każdym takim średniakiem OnePlus możę tracić odrobinę czaru "zabójcy flagowców" i zrównywać się z innymi markami, nawet tymi z BBK Electronics. Cóż, może to być efekt połączenia działów R&D OnePlusa i Oppo, o którym niedawno się mówiło. Nie chcę oczywiście wieścić "końca marki", do tego jeszcze bardzo daleko, ale nie można nie odnieść wrażenia, że OnePlus nieco zmienia swój kurs.
Pytanie, czy na lepsze?
Hej, jesteśmy na Google News - Obserwuj to, co ważne w techu