Trafiłem na kolejny tekst poświęcony pomocnikom przyszłości, naszym prawym (i lewym) rękom, oczom i uszom, jak określani są asystenci głosowi. Padło stwierdzenie, że będą to "systemy operacyjne dla naszego życia", więc po chwili doszedłem do wniosku, że te rozwiązania staną się także naszymi mózgami. Przynajmniej dla tych osób, które się na to zgodzą i oddadzą kontrolę nad swoją ziemską egzystencją rozwiązaniom stworzonym w Redmond, Mountain View, Cupertino czy Seattle. Może w końcu przestaniemy narzekać na ludzką głupotę?
Czekam na rozwiniętych asystentów głosowych - może społeczeństwo zmądrzeje?
Asystenci głosowi to temat, który trudno uznać za bardzo świeży, ale jednocześnie trzeba napisać, że nadal biznes jest w powijakach, technologie i gotowe produkty znajdują się w wieku niemowlęcym. Trochę przypomina to historię grafenu, o którym pisałem kilka godzin temu - w tym przypadku niby mamy już istniejących pomocników, Alexa, Cortana, Siri czy Google Assistant nie istnieją jedynie w laboratoriach, ale ich wpływ na nasze życie jest póki co znikomy: zastosowanie nie jest masowe, uzależnienia jednostek i grup brak, rewolucji nie obserwujemy. Tak sprawa wygląda dzisiaj - za dekadę może być inaczej, asystenci głosowi nie tylko się rozprzestrzenią, lecz zdobędą też ważne miejsce w naszym życiu. A wtedy...
Bo ludzie są coraz głupsi...
Często czytam w komentarzach na AW, że społeczeństwo głupieje, że jednostki idiocieją, że sytuacja pogarsza się z każdym rokiem. Przyczyny? Wspomina się o mediach, Internecie, serwisach społecznościowych, aplikacjach, smartfonach, które nierzadko są bardziej inteligentne od swoich użytkowników. Sam niejednokrotnie opisywałem przypadki ludzkiej głupoty, dziwiłem się, że czasem przybiera ona masową formę - jak wtedy, gdy ludzie podpalali się i kręcili filmiki albo rzucali sobie wyzwania, by wypić na raz butelkę alkoholu o dużej mocy. Idioci? No idioci...
Coraz częściej nachodzi mnie jednak myśl, że to nie musi być znak naszych czasów, że ludzie nie są głupsi niż kiedyś. Nawet gdybyśmy chcieli to jakoś zmierzyć, porównać, to ta sztuka się nam nie uda. A mogłoby się okazać, że przeciętna jednostka żyjąca 20, 50, 100 czy 500 lat temu niewiele różniła się od dzisiejszego średniaka. Nie miała w kieszeni smartfona, nadgarstka nie zdobił smartwatch, a w domu nie czekała konsola z bogatą biblioteką gier, ale poziom intelektualny był podobny, Internet z jego kotami, jutuberami i portalami niewiele tu zmienił.
W tym kontekście warto się zastanowić nad dalszymi zmianami technologicznymi - czy przywołani już asystenci głosowi bardziej zaszkodzą czy pomogą?
Asystenci głosowi rozleniwią i uratują
Coraz częściej słyszymy/czytamy, że telefon jest bardziej smart niż jego właściciel. Ile w tym prawdy? Chociaż ten sprzęt jest rozwijany, chociaż dokonuje się szybki postęp, to nadal takie opinie są trochę przesadzone. Da się jednak zauważyć, że ludzie coraz bardziej ufają urządzeniom, coraz mocniej i szerzej powierzają mu zarządzanie swoim życiem. Na polach rozrywki, komunikacji, pracy, tworzenia i pilnowania harmonogramu dnia. Przyjmijmy teraz, że do owych smartfonów, ale też do innych otaczających nas urządzeń, wkraczają w końcu asystenci głosowi godni miana pomocników XXI wieku. Każdy będzie miał swojego giermka, który rano zbudzi i przedstawi plan na najbliższe godziny, a wieczorem przeczyta bajkę i pożegna ciepłym słowem obiecując, że rano będzie czuwał i nie pozwoli użytkownikowi zaspać, bo wie, że czeka go ważne spotkanie.
Podążając tym tropem, można dojść do wniosku, że społeczeństwo zidiocieje jeszcze bardziej (o ile przyjmujemy, że ten proces już trwa). Człowiek przestanie samodzielnie myśleć, po jakimś czasie nie będzie w stanie napisać maila, zamówić butów, kupić biletów i wysłać życzeń urodzinowych bez pomocy swojego elektronicznego pomagiera. Masa cyfrowych zombiaków, na których może zależeć firmom technologicznym - łatwiej dobrać się do portfeli i danych takich ludzi. W takim scenariuszu pozostaje jedynie rozłożyć ręce i krzyknąć: Panie, miej nas w swoje opiece! Bo chyba nie ma już ratunku, przecież Apple nie porzuci Siri, a Google nie zamknie nagle prac nad swoim asystentem. o Amazonie nawet nie wspomnę - zauważyłem, że w przypadku tej firmy asystent odgrywa naprawdę ważną rolę.
Spójrzmy jednak na sprawę z drugiej strony: jednostki, które dzisiaj uznajemy za inteligentne, świadome i zdrowo podchodzące do nowych technologii, prawdopodobnie nie staną się niewolnikami cyfrowych pomocników. A ci, którzy wybiorą cyfrowy mózg jako nadrzędny, mogą zyskać. I my zyskamy wraz z nimi, bo asystenci głosowi ochronią ich i nas przed głupimi pomysłami oraz nieprzyjemnymi konsekwencjami. Siri powie: Paweł, nie podpalaj włosów na klacie - to głupie, a ryzyko uszkodzenia ciała wynosi 98%, będziesz żałował. A Cortana podpowie statystycznej Marzenie, że wypicie duszkiem kilku drinków zniszczy jej imprezę i sprawi, że zwymiotuje w taksówce. W takim ujęciu można przyjąć, że jednostki zmądrzeją. Za sprawą swoich pomocników, ale jednak...
Hej, jesteśmy na Google News - Obserwuj to, co ważne w techu