Felietony

Zmiany technologiczne przyspieszają, prawo zostaje w tyle - szykuje się niezła kabała...

Maciej Sikorski
Zmiany technologiczne przyspieszają, prawo zostaje w tyle - szykuje się niezła kabała...
2

RPO zaskarżył ustawę antyterrorystyczną to TK - takim wpisem zakończyłem wczoraj dzień na AW. Rzecznik stwierdził, że dokument jest Polsce potrzebny, ale nie w przyjętej formie. Prace były zbyt szybko prowadzone, zabrakło konsultacji i analizy. Te braki rzeczywiście wzbudzają spore wątpliwości. Warto jednak spojrzeć na to z drugiej strony: czy tworzenie ustawy przez kilka lat byłoby rozwiązaniem idealnym? Wówczas narzekalibyśmy na opieszałość urzędników, a co gorsza, dokument w chwili wejścia w życie mógłby się okazać przestarzały - takie zagrożenia będą występować coraz częściej.

Prawo nie nadąża za zmieniającą się rzeczywistością - pisałem o tym niejednokrotnie, sprawa staje się widoczna zwłaszcza w przypadku branży nowych technologii. Kiedyś przeskok z jednego rozwiązania do innego mógł trwać nawet kilka dekad, przepisy łatwo było dostosować do realiów rynku. Dzisiaj oglądamy rewolucje, rzeczywistość nabiera nowego wyglądu już w kilka lat. I zdarza się tak, że odstaje od ustaw. Albo to ustawy odstają od rzeczywistości - wszystko zależy od punktu widzenia.

Ustawa antyterrorystyczna i jej nieścisłości

Nad problemem zacząłem się ponownie zastanawiać po publikacji wspomnianego wpisu: może, a nawet powinno niepokoić to, że niektóre przepisy są nieprecyzyjne, a dokument powstawał w pośpiechu. Wyobraźmy sobie jednak inny scenariusz: ustawa powstaje latami: jest konsultowana, omawiana pod różnym kątem, każdy przepis zostaje doprecyzowany, nie ma miejsca na nieścisłości, pytania i wątpliwości. Proces legislacyjny może i ciągnie się w nieskończoność, ale ostatecznie powstaje dokument idealny - nikt nie ma zastrzeżeń. Jest tylko jeden problem: on może już nie odpowiadać rzeczywistości. Cyfrowy świat, sfera technologiczna opisana w ustawie uległa zmianie. Co teraz?

Oczywiście prawo można odświeżyć, dokonać nowelizacji. Ale to już wywołuje pewien problem i nie jest powiedziane, że zakończy się pełnym sukcesem - wszak znowu przydałyby się konsultacje, poważne podejście do tematu itd. W tym czasie służby mogą stać z założonymi rękami albo działać na granicy prawa, ewentualnie wbrew przepisom. I nie wynika to z chęci ich nadużywania - po prostu rzeczywistość wymaga nowych reakcji, takich, których ustawa nie przewidziała.

Czy ja bronię ustawy antyterrorystycznej, sposobu jej uchwalania? Nie, zwracam po prostu uwagę na pewien kłopot - to wstęp do biurokratycznego armagedonu, w którym trzeba wybrać: albo ogólne przepisy z dużym polem do interpretacji albo niewielkie pole manewru, wszystko jasne i klarowne, lecz wymagające częstych zmian. Z duchem czasu.

Prawo zderzy się z motoryzacją, własnością intelektualną, przepływem danych...

Sfer życia, w których niebawem możemy oglądać zawirowania prawne, jest całkiem sporo - pierwsza z brzegu kłania się motoryzacja. Pisałem już, że barierą w przeskoku technologicznym mogą być właśnie przepisy, to one uziemią autonomiczne pojazdy. I znowu: wypadałoby stworzyć prawo, które zapewni bezpieczeństwo kierowcom i producentom, ale to wymaga czasu oraz konsultacji, a po kilku latach może się okazać, że pracowano w oparciu o rozwiązania, które są już przestarzałe. Tymczasem wypadałoby to pogodzić na szczeblu krajowym i np. europejskim. Niedawno pisałem o pomyśle zmiany statusu robotów, nadaniu im pewnych praw i obowiązków. Da się to zrobić, lecz po kilku latach może się pojawić kolejna generacja robotów, do której szybko trzeba będzie dostosować przepisy. A potem wypadałoby to robić co kilka kwartałów.

Problemy tego typu widać m.in. w sferze własności intelektualnej - konsumpcja i dystrybucja treści zmieniają se dynamicznie, a prawo nie musi do tego przystawać, czasem wydaje się wręcz archaiczne. Niektóre przepisy mówią o kasetach VHS i dedykowanych im odtwarzaczach, a nie o serwisach streamingowych, VOD oraz smartfonach. Przepisy można dostosować do obecnej rzeczywistosci, lecz na zakończenie tego procesu okaże się pewnie, że to i owo już odstaje od realiów. Wypadałoby ponownie uruchomić urzędniczą karuzelę. Robi się przy tym kłopot, bo interesy obywateli muszą być pogodzone z interesami państwa (te nie są zawsze tożsame), z interesami przeróżnych grup zawodowych czy społecznych, korporacji oraz instytucji. To wszystko trwa, a rozwój nie czeka na rozstrzygnięcie tych kwestii - on gna i widać to każdego dnia podczas przeglądania doniesień z rynku IT...

Chcemy zatem jednoznacznych przepisów, które należy często zmieniać czy ogólników, które można łatwo interpretować w obie strony nawet po dłuższym czasie? Trudne pytanie. Pozostaje wziąć głęboki odach i zadać ważne pytanie: jak żyć?

Hej, jesteśmy na Google News - Obserwuj to, co ważne w techu

Więcej na tematy:

prawotechnologierozwój