Recenzja

ASUS Vivobook S14 - recenzja. Niedrogie 14 cali o wyjątkowej urodzie

Tomasz Popielarczyk
ASUS Vivobook S14 - recenzja. Niedrogie 14 cali o wyjątkowej urodzie
13

ASUS rozbudowuje swój średni segment komputerów o naprawdę ciekawe propozycje. Vivobooki S14 i S15 wyglądają bardzo interesująco, mają przyzwoite specyfikacje i są sprzedawane w dobrych cenach. Do mnie jakiś czas temu trafił wariant 14-calowy i pozostawił po sobie bardzo dobre wrażenie.

Średnia półka laptopów prezentuje się dziś lepiej niż kiedykolwiek wcześniej. Obudowy są coraz bardziej smukłe i solidne. Ramki wokół ekranów cieniutkie jak nigdy dotąd. A temu wszystkiemu towarzyszą niezłe parametry. Siłą rzeczy zatem komputer za 3000 złotych staje się bardzo wszechstronnym sprzętem, który zadowoli większość użytkowników.

Ceny nowych Vivobooków ASUS-a zaczynają się od 3299 złotych. Biorąc pod uwagę to, jak się komputery prezentują i jak zostały wykonane, taka kwota wydaje się bardzo zachęcająca. Sama seria Vivobooków S jest już obecna od dawna w ofercie ASUS-a tegoroczna edycja ma jednak do zaoferowania więcej niż tylko lepsze podzespoły - zmieniono również całą obudowę.

Na moje biurko niedawno trafił model S433F dostępny w sklepach za dokładnie 3299 zł (tu link do MediaExpert). Tak prezentuje się jego specyfikacja:

Vivobook S14 S433F specyfikacja

  • Matryca 14 cali, LCD IPS Full HD (1920 x 1080 px) o proporcjach 16:9 (screen-to-body ratio 85%)
  • Procesor Intel Core i5-10210U 1,6 GHz (Turbo 4,2 GHz), 6 MB cache
  • Grafika: zintegrowana Intel UHD Graphics 620
  • Pamięć: 8 GB 2666 MHz DDR4
  • Dysk: 512 GB PCIe SSD
  • Złącza: 1 x USB 3.2 Gen 1 Type-C; 1 x USB 3.2 Gen 1 Type-A; 2 x USB 2.0; 1 x HDMI; 1 x Audio combo jack; 1 x MicroSD; 1 x DC-in
  • Łączność: WiFi6 802.11 ax, WiFi5 802.11ac, Bluetooth 5.0
  • Akumulator: 3-komorowy 50Wh z funkcją fast charging (do 60% w 49 minut)
  • Wymiary: 32,49 cm, x 21,35 cm x 1,59 cm
  • Waga 1,4 kg
  • Wersje kolorystyczne: Indie Black, Gaia Green, Resolute Red, Dreamy White

W zestawie z komputerem otrzymujemy zasilacz, dwie broszurki (gwarancję i skrócony podręcznik użytkownika) oraz zestaw stylowych naklejek (są naprawdę fajne!). Szczególną uwagę zwraca sama ładowarka. Jest maleńka i przypomina te od smartfonów. Szkoda, że producent nie pokusił się o złącze ładowania USB-C i odczepiany kabel. Byłoby wówczas idealnie.

Wygląd i konstrukcja Vivobooka S14

Czerwona wersja kolorystyczna (Resolute Red), która do mnie trafiła jest dość wyjątkowa. W słabym świetle faktycznie górna klapa ma czerwony kolor, ale gdy robi się jasnej wygląda już jak różowa (i to taki intensywny róż!). Warto mieć to na uwadze, decydując się na taki wariant. Równocześnie trzeba przyznać, że ten jaskrawy odcień świetnie komponuje się ze srebrnym dołem. Sprzęt na pewno przyciąga wzrok i prezentuje się nietuzinkowo.

Całą konstrukcję wykonano z aluminium. Nie uświadczymy tutaj żadnych trzeszczących plastików o wątpliwej jakości i wytrzymałości. W rezultacie komputer sprawia wrażenie produktu premium. Potęgują je krawędzie z diamentowym szlifem.

Po otwarciu klapy czeka nas równie przyjemny widok. Klawiaturę utrzymano w tej samej tonacji. Zrezygnowano z bloku numerycznego, a górny rząd tradycyjnie pełni też rolę przycisków multimedialnych i sterujących sprzętem. Skok klawiszy jest bardzo niski, ale ich sprężystość i rozmiar nie budzą większych zastrzeżeń. Na klawiaturze pisze się bardzo wygodnie. Ciekawym akcentem jest Enter z zabarwionymi na cytrynowo krawędziami. W połączeniu z podświetleniem, w jakie wyposażono wszystkie klawisze, tworzy to nietuzinkowy efekt.

Umieszczony poniżej gładzik skrywa czytnik linii papilarnych umieszczony w prawym górnym rogu. Działa on bardzo przyzwoicie i jest wystarczająco czuły. Wybrane modele mają być wyposażone natomiast w dotykową klawiaturę numeryczną wyświetlaną w tym miejscu.

W oczy rzuca się tutaj jeszcze logo Harman/Kardon. Firma współpracowała z ASUS-em przy budowie wbudowanych głośników. Te grają bardzo dobrze jak na wbudowane głośniczki w laptopa. W zupełności wystarczą do odtwarzania filmów i filmików. Do słuchania muzyki raczej szukałbym czegoś innego, ale mam wrażenie, że wielu użytkownikom to, co oferuje Vivobook na tym polu, również wystarczy.

Ekran

Testowany Vivobook został wyposażony w ekran nazywany przez ASUS-a NanoEdge. Ma to związek z bardzo cienkimi ramkami wokół. I faktycznie robią one wrażenie (ekran stanowi aż 85 proc. Ogólnej powierzchni klapy), choć czuję, że dałoby się tutaj jeszcze urwać parę milimetrów. Ramka wokół ekranu została wykonana z matowego plastiku – szkoda, że zabrakło konsekwencji i nie zastosowano tutaj jednolitej tafli szkła – byłoby ciekawiej.

Matowa matryca IPS pracuje w rozdzielczości 1920 x 1080 px. Ma proporcje 16:9 i jest podświetlana diodami umieszczonymi z tyłu – gwarantuje to znacznie bardziej równomierne podświetlenie niż w przypadku rozwiązania krawędziowego. Maksymalna jasność matrycy to 243 cd/m2.

Ekran ma bardzo naturalne i zbalansowane kolory. Nie jest to jedna z tych matryc, gdzie barwy wręcz krzyczą do nas swoją wyrazistością i niekończącym się kontrastem. Tutaj mamy solidny wyświetlacz, który nie wyróżnia się jakoś szczególnie mocno i powinien wystarczać w większości przypadków. Nie jest to laptop do gier ani zastosowań profesjonalnych, więc trudno oczekiwać zbyt wiele.

Warto dodać, że aplikacja MyASUS preinstalowana na komputerze pozwala nam nieco spersonalizować ekran – dostosować natężenie kolorów, a także aktywować funkcję Tru2Life, która odpowiada za poprawę jakości odtwarzanych na komputerze filmów, optymalizując kontrast i ostrość poszczególnych klatek.

Nad ekranem umieszczono kamerkę HD, która będzie nam służyła do prowadzenia wideorozmów. I w tej roli sprawdzi się dobrze. W każdej innej będziemy potrzebowali jakiegoś bardziej zaawansowanego rozwiązania. Biorąc pod uwagę, że w roli kamery do komputera mogą teraz występować coraz częściej aparaty, a nawet iPhone i iPad, nie powinno to stanowić problemu.

Bateria

Czas pracy na baterii jest rewelacyjny. VivoBook S14 przy standardowym użytkowaniu (strony www, Netflix, Spotify, praca z dokumentami, Slack itp.) na ogół wytrzymywał ok. 9-10 godzin bez ładowarki. To świetny wynik! Naładowanie do pełna zajmuje ok. 2 godzin, przy czym pierwsze 60 proc. Naładujemy wg producenta w 49 minut. Te deklaracje raczej się pokrywają z praktyką – na ogół zajmowało to w moim przypadku mniej niż godzinę.

Tu warto wspomnieć o aplikacji MyASUS, która pozwala nam zapobiegać szybkiemu zużyciu baterii. Jeżeli mamy tendencję do trzymania komputera stale pod ładowarką możemy włączyć tryb maksymalnej żywotności, w którym komputer maksymalnie będzie ładował ogniwo do poziomu 60 proc. W trybie zrównoważonym jest to 80 proc. A w trybie pełnej pojemności, wiadomo, 100 proc.

Oprogramowanie i wydajność

Na komputerze preinstalowany jest system Windows 10 Home. Tradycyjnie znajdziemy tutaj pakiet dodatków z pakietem antywirusowym McAfee na czele. Na szczęście to właściwie jedyna aplikacja, której bym się pozbył. Pozostałe programy przydają się.

Tutaj szczególnie trzeba zwrócić uwagę na aplikację MyASUS, która jest takim kluczowym hubem zbierającym w jednym miejscu najważniejsze funkcje konserwacyjne. Możemy z jej poziomu zmieniać ustawienia ekranu oraz baterii (o czym już wspominałem). Mamy też tutaj wbudowany moduł aktualizacji sterowników, firmware’u poszczególnych komponentów i BIOS-u samego laptopa. Nie zabrakło też oczywiście funkcji kontaktu z suportem i diagnostyki. Może zaawansowani użytkownicy tego nie potrzebują, ale dla pozostałych (a to oni są adresatem tego sprzętu) będzie to z pewnością istotny dodatek.

A to nie wszystko, bo myASUS to również funkcja Link służąca do synchronizacji powiadomień i przesyłania plików między komputerem a naszym smartfonem. Jej działanie nie budzi większych zastrzeżeń, choć wymaga nieco cierpliwości przy początkowej konfiguracji. No i pytanie, czy rozwiązanie to będzie równie sprawnie rozwijane jak aplikacja Twój Telefon od Microsoftu... W ten sposób bowiem mamy na laptopie dwa rozwiązania służące do tego samego.

Testowany egzemplarz pracuje pod kontrolą procesora Intel Core i5-10210U 1,6 GHz (Turbo 4,2 GHz) 10. generacji. Niektóre modele są wspierane przez grafikę Nvidia GeForce MX250, ale w testowym egzemplarzu jej nie znajdziemy. Dedykowany układ graficzny jest niewątpliwie świetnym dodatkiem i znacząco poszerza możliwości tego urządzenia. Jeżeli, więc oczekujemy od komputera więcej, warto rozglądać się za wersją wyposażoną w taki. Nie spodziewajcie się jednak, że będzie to sprzęt do najnowszych gier czy montowania filmów w wysokiej rozdzielczości. W ograniczonym stopniu VivoBook się tutaj oczywiście sprawdzi, ale przy bardziej wymagających zadaniach polegnie.

Bez dedykowanego GPU możliwości Vivobooka S14 są mniejsze, co czyni go bardziej sprzętem do konsumpcji treści i pracy z dokumentami. Ma to oczywiście swoje plusy - kultura pracy jest wyższa, czas na baterii dłuższy, cena niższa. Vivobook S14 w tym wariancie sprawdza się świetnie jako sprzęt do codziennego użytku.

Co z grami? Jak nietrudno się domyślić nie jest to sprzęt przeznaczony do tego, ale udźwignie starsze i mniej wymagające tytuły. W Full HD na Vivobooku da się w miarę komfortowo grać m.in. w:

  • Dota 2 (średnie) – 38FPS
  • CS:GO (średnie) – 29 FPS
  • Overwatch (niskie) – 23 FPS

W syntetycznych benchmarkach laptop osiąga następujące wyniki:

  • 3DMark Time Spy: 464 (Graphics - 405, CPU - 2720);
  • 3DMark FireStrike: 1129 (Graphics - 1235, Physics - 9312)
  • PCMark 10: 3828 (Essentials – 8188 , Productivity – 6355, Digital Content Creation – 2928);
  • CineBench R20: CPU 1542, Single Core 321;
  • CPU-Z: Multi 2225, Single 460;

W trakcie grania oraz benchmarków oczywiście laptop był słyszalny i nagrzewał się. Nie były to jednak jakieś szalone temperatury. Po godzinie ciągłego grania spód miał ok. 40 stopni. W tym czasie wiatraki pracowały z głośnością ok. 38 dB. To akceptowalne wyniki. Niemniej przy długotrwałym obciążeniu warto pomyśleć o podkładce chłodzącej w trosce o żywotność baterii i samych podzespołów.

Dla kogo Vivobook S14?

ASUS Vivobook S14 to świetny sprzęt do codziennego użytku, szczególnie w wariancie ze zintegrowaną kartą graficzną. Komputer oferuje zadowalającą wydajność, która na pewno nam wystarczy do przeglądania internetu, uruchamiania aplikacji, pracy z dokumentami, odtwarzania multimediów (Netfliksa, Spotify i innych). Jeżeli szukamy nieco więcej i od czasu do czasu chcemy stawiać przed Vivobookiem S14 bardziej wymagające zadania, zdecydowanie powinniśmy rozejrzeć się za wersją z dedykowaną grafiką GeForce MX250.

To wszystko idzie w parze z fantastycznym designem. Może nie jestem osobą, która by się zdecydowała na ten czerwony wariant kolorystyczny, ale muszę przyznać, że komputer prezentuje się naprawdę dobrze. Złego słowa nie można też powiedzieć na jakość wykonania. Razi co prawda trochę plastikowa ramka wokół ekranu, a i sam ekran pewnie mógłby być lepszy. Niemniej w tym segmencie cenowym jest dobrze i Vivobook S14 powinien spełniać pokładane w nim oczekiwania. Szczególnie w kwestii czasu pracy na baterii.

 

Plusy:

+ Świetny design i kolory

+ Bardzo wygodna klawiatura

+ Wsparcie dla najnowszych standardów łączności

+ Świetny czas pracy na baterii

+ Przyzwoita wydajność i kultura pracy

+ Aplikacja MyASUS

Minusy:

- Plastikowa ramka wokół ekranu

- Sam ekran też mógłby być ciut jaśniejszy i oferować lepszy kontrast

Hej, jesteśmy na Google News - Obserwuj to, co ważne w techu