Choć oficjalnych wyników sprzedaży nie ujawniono, zaryzykuję stwierdzenie, że Transformer Book T100 od ASUS-a okazał się strzałem w dziesiątkę. Tuż po...
ASUS T100 z nowym, mocniejszym procesorem. Tymczasem za rogiem czai się odpowiednik z Androidem
Choć oficjalnych wyników sprzedaży nie ujawniono, zaryzykuję stwierdzenie, że Transformer Book T100 od ASUS-a okazał się strzałem w dziesiątkę. Tuż po jego premierze pojawiła się ogromna liczba opinii, recenzenci rozpływali się nad stosunkiem ceny do jakości, a sprzęt był mocno promowany przez największe sklepy z elektroniką. Nawet wśród moich znajomych pojawiały się częste pytania o ten model. Okazuje się, że nadchodzi jego nowa, ulepszona wersja.
O nowej wersji Transformer Booka T100 donosi niemiecki serwis MobileGeeks. Okazuje się, że już część sprzedawców za naszą zachodnią granicą już dysponuje tym modelem. Różnice nie są może jakoś bardzo duże. Producent zastosował tutaj znacznie mocniejszy procesory - Intel Atom 3775 z czterema rdzeniami 1,47 GHz, które przy wymagających czynnościach mogą się przetaktować do nawet 2,39 GHz. Dla porównania w poprzedniej wersji mieliśmy procesor 3740 z zegarem ustawionym na 1,33 GHz i funkcją turbo 1,86 GHz. Przyrost wydajności powinien zatem być zauważalny.
Niestety zmian nie wprowadzono na innych płaszczyznach. Nie doczekamy się zatem choćby tego symbolicznego 1 GB pamięci RAM więcej, który by przecież tak wiele mógł w tym wypadku zmienić. W dalszym ciągu w sprzedaży mają być dostępne modele 32 GB i 64 GB (te ostatnie nigdy nie trafiły do nas), a także specjalne wersje z dyskiem 500 GB w stacji dokującej. Nic nie wiadomo o detalach, na które zwracałem uwagę w recenzji, a więc bardzo niskiej przepustowości slotu na kartę pamięci i stosunkowo niskich prędkości wbudowanej pamięci eMMC. Podejrzewam jednak, że również w tym aspekcie nic się nie zmieniło.
Nie da się jednak ukryć, że z nowym procesorem Transformer Book T100 jest jeszcze bardziej łakomym kąskiem niż dotychczas. Cena urządzenia oczywiście nie ulegnie zmianie, a więc za ok. 1,5 tys. złotych (zakładając, że nowa wersja kiedykolwiek u nas zadebiutuje) możemy mieć sprzęt o ogromnych możliwościach (nie trzeba być specem od matematyki, wystarczy dodać: Windows + cztery rdzenie 2,4 GHz + stacja dokująca z klawiaturą + 10-calowa matryca). Jedyny problem może stanowić plastikowe, budżetowe wykonanie oraz ten nieszczęsny RAM. Choć w trakcie testów jego brak nie doskwierał tak bardzo, to miejscami dawało się odczuć brak chociażby tych 1-2 dodatkowych gigabajtów.
Na tym nowości od ASUS-a się nie kończą. Na rynku prawdopodobnie zadebiutuje wkrótce równie tani model Transformer Pad TF103C. Choć nikt o tym głośno nie mówi, to prezentuje się on zupełnie tak, jakby miał być androidowym odpowiednikiem popularnego Transformer Booka T100. Informacje na temat urządzenia pojawiają się w kolejnych serwisach, zatem być może niebawem pojawi się również i oficjalny komunikat.
Czym miałby nas uraczyć model TF103C? Informacje o jego specyfikacji pojawiły się na stronie jednego ze sklepów internetowych. Sercem urządzenia miałby być Intel Atom Z3745 wspierany przez 1 GB pamięci RAM. Na dane użytkownika przeznaczono w tym przypadku 16 GB, które za pomocą slotu na karty MicroSD można rozszerzyć o dodatkowe 64 GB. Zastosowana matryca ma przekątną 10 cali i rozdzielczości 1280 x 800. Całość zasila bateria o pojemności 5060 mAh. Nie zabraknie oczywiście tutaj modułów Bluetooth i WiFi, a także pełnowymiarowego portu USB w stacji dokującej. Zastosowanym systemem ma być Android 4.3, ale niewykluczone, że w momencie premiery będzie to już KitKat.
Co jest charakterystyczne, ASUS TF103C wizualnie bardzo mocno przypomina T100 z Windowsem. Różnice sprowadzają się do mniejszych ramek po bokach klawiatury w stacji dokującej, obiektywu aparatu z tyłu obudowy oraz oczywiście koloru. Zasadniczym pytaniem jest tutaj cena. Bo o ile w segmencie urządzeń z Windowsem 1,5 tys. złotych było kwotą szalenie atrakcyjną, o tyle w przypadku Androida walka ceną jest o wiele bardziej agresywna. Wydaje mi się, że, biorąc pod uwagę parametry, optymalnym rozwiązaniem byłoby tutaj ok. 800-900 złotych. Inna sprawa, że na polską premierę tego urządzenia możemy trochę poczekać, a już teraz jego specyfikacja nie powala na kolana, biorąc pod uwagę konkurencję z logo Goclever czy Manta.
Hej, jesteśmy na Google News - Obserwuj to, co ważne w techu