Kto by pomyślał jeszcze kilka lat temu o tym, że dostępny szeroko na rynku inteligentny zegarek będzie w stanie uratować życie człowieka? Systemy asystujące, przede wszystkim ciężko chorym pacjentom - wykrywające upadki, nieoczekiwane zmiany w rytmie serca to zazwyczaj osobne mechanizmy, w które zaopatrywani są przede wszystkim specyficzni ludzie. A tymczasem - okazuje się, że skierowany do szerokiej publiki sprzęt może uchronić nas od śmiertelnego zejścia.
Urządzenia ubieralne, a także bodaj najbardziej rozpowszechnione smartwatche oraz smartbandy mogą pochwalić się całkiem pokaźną gamą przeróżnych czujników. Są w stanie (w ograniczonym stopniu) mierzyć częstotliwość bicia serca, niektóre twierdzą nawet, że potrafią określić ciśnienie krwi oraz poziom nawodnienia. Inne są doposażane również w akcelerometry (czujniki przyspieszenia), nieodzowne przy okazji określania ruchu urządzenia. Na podstawie takich danych można stwierdzić, czy użytkownik urządzenia ubieralnego porusza się - oraz jak się porusza. A może upadł i właśnie potrzebuje pomocy?
Mierzy czas, ratuje życie. Czym jest Apple Watch Series 4?
Apple Watch Series 4 wykorzystuje właśnie takie czujniki oraz specjalnie skrojone pod nie oprogramowanie po to, aby wykrywać niebezpieczne incydenty. Mam dopiero 25 lat - nie myślę raczej o zawale serca, ale cholernie boję się tętniaka albo udaru (ostatni skan głowy wykluczył na pewno istnienie tętniaka, ale...). Co jednak w sytuacji, kiedy upadam i nie mogę nic zrobić, a każda mijająca sekunda przybliża mnie do "światełka w tunelu", które najpewniej na dobre odciągnie mnie od ziemskich spraw?
W takim właśnie scenariuszu znalazł się Gustavo Rodriguez. Nie znacie go. Ale jeden z tych ludzi, którzy mogą powiedzieć: "zawdzięczam życie zegarkowi Apple Watch"
Nasz drogi Gustavo ma 34 lata. Człowiek jest jedynie 9 lat starszy ode mnie - w sile wieku. Najlepsi bramkarze piłkarscy właśnie w tym momencie swojego życia bardzo często odpalają największe fajerwerki i łapią strzał za strzałem. Co więcej - niektórzy napastnicy i w tym wieku potrafią wyczyniać cuda z piłką. Reszta natomiast - buduje fortuny, zmienia pracę na tą wymarzoną, stawia domy...
A co z Gustavo? Właśnie gotował. Nagle poczuł świdrujący ból pleców i już po chwili leżał obok kuchenki, przy której przed chwilą pracował. Na szczęście na ręce miał Apple Watcha (tak, series 4), który wykrył ten wypadek i rozpoczął zadaną mu procedurę. A więc - uruchomił alarm, rozpoczął odliczanie oraz zaproponował Rodriguezowi zatelefonowanie po pomoc. Zamiast tego - nasz bohater skontaktował się z... teściową, która następnie odwiozła go do szpitala. Cokolwiek spowodowało ten stan, na pewno lekarze zidentyfikowali to i rozprawili się z tym. Wiadomo jedynie temu, że Gustavo otrzymał "strzał" z morfiny i wyprowadzono go na prostą. Nawet, jeżeli wtedy nie znajdował się w stanie bezpośredniego zagrożenia życia - mogło być różnie. Obok niego przecież cały czas pracowała kuchenka, na której nasz bohater uprzednio gotował. Uwierzcie mi, nawet mocno przypalona zupa może się zapalić.
Ta historia zakończyłaby się inaczej, gdyby nie "głupia funkcja w Apple Watchu"
Zegarek dysponując czujnikami oraz oprogramowaniem jest w stanie wykrywać nie tylko spacery, bieganie, pływanie, ale również upadki. Producent urządzenia wprowadził do niego ogromne ilości danych, które następnie wpływają na decyzje software'u analizującego informacje z akcelerometru(ów). Co ciekawe, 65-latkowie i starsi użytkownicy takich urządzeń w zegarku Apple Watch Series 4 funkcję automatycznej procedury pomocowej mają włączoną domyślnie. Reszta może ją aktywować samodzielnie.
W takich momentach cieszę się, że żyję w czasach, w których mój smartfon wie o mnie znacznie więcej niż moja narzeczona, a zegarek będzie w stanie mi pomóc w sytuacji, gdy mój limit szczęścia nagle się wyczerpie. Ponadto, cały czas mam przed oczyma nieprzyjemny obrazek - ktoś mi bliski nagle upada, będąc kompletnie sam - ja w tym czasie nie mogę nic zrobić. Jeśli tylko wszystko to, co nazywam nowymi technologiami może spowodować, że pożyję dłużej, lepiej, a w kryzysowych sytuacjach otrzymam "jeszcze jedną szansę" - jestem za. Przeboleję nawet to, że dla większości firm informatycznych jestem nie tylko klientem, ale również czymś na wzór surowca - zdatnego do ciągłego eksploatowania.
Jesteś tylko surowcem. Poznaj Anitę i przeczytaj jej historię na Antyweb
Hej, jesteśmy na Google News - Obserwuj to, co ważne w techu