Apple chętnie rozprawia o tym jak to ich zegarek ratuje życie. Ciekawe czy równie chętnie pochwali się raportem z którego wynika, że 9/10 wizyt u lekarza po komunikacie który użytkownicy otrzymują na zegarku okazuje się kompletnie bez sensu?
9/10 pacjentów niepotrzebnie odwiedziło lekarza. Apple Watch zaserwował im fałszywy alarm
Funkcje medyczne w Apple Watch są dla mnie od początku dość kontrowersyjną sprawą. Z jednej strony: fajnie że gadżety codziennego użytku mogą okazać się pomocne w diagnozowaniu chorób. Z drugiej: no nie oszukujmy się, nie są to urządzenia medyczne i mimo że z każdą generacją stają się coraz lepsze w wykonywaniu swoich zadań, to wciąż są TYLKO gadżety. Tak traktuję Apple Watcha, dlatego też sam zdecydowałem się na zakup budżetowej wersji zegarka — Apple Watch SE. Pierwsze wrażenia (po kilku dniach korzystania ze sprzętu, nie tuż po wyjęciu z pudełka) są jak najbardziej pozytywne, ale nie brakuje mi EKG ani mierzenia nasycenia tlenem krwi. Może to i lepiej, bo po którymś z komunikatów ostrzegawczych — które, jak się okazuje są średnio precyzyjne, pewnie i ja pobiegłbym do lekarza. A według ostatniego badania tylko u 10% pacjentów odwiedzających Klinikę Mayo po ostrzeżeniu od Apple Watchu miało jakiekolwiek podstawy zdrowotne by się tam zjawić.
Zobacz też: Co mi się nie podoba w Apple Watch? Jego marketing strachu i śmierci
Tylko 10% pacjentów otrzymujących ostrzeżenie od Apple Watcha o stanie serca faktycznie miało z nim problemy
Z jednej strony można powiedzieć, że tym 10% Apple Watch potencjalnie mógł uratować życie. Z drugiej strony widzimy okropne nadszarpnięcie systemu opieki zdrowotnej, do której masowo zaczęli się zgłaszać pacjenci bez jakichkolwiek podstaw. No, poza — oczywiście — komunikatem z gadżetu który noszą na nadgarstku i nie ma on absolutnie nic wspólnego z narzędziem medycznym. Efekt jest taki, że nie tylko — jak to w Stanach Zjednoczonych już jest — wyszli z ogromnymi rachunkami, ale też potencjalnie uniemożliwili wizytę osobom które naprawdę miały problemy zdrowotne i toczyła się walka o ich zdrowie, a nawet życie.
Badanie zostało przeprowadzone w oparciu o frazę kluczową "Apple Watch" w kilku stanach i zwierało wyniki między grudniem 2018, a kwietniem 2019. 264 pacjentów zgłosiło się wówczas do Kliniki Mayo informując lekarzy, że Apple Watch wykrył u nich nieprawidłową pracę serca. Połowa z nich już wcześniej wiedziała, że mają problemy zdrowotne w temacie, a 58 z nich zmagało się z migotaniem przedsionków. 2/3 zaś miało rozmaite symptomy: ból w klatce piersiowej, zawroty głowy. Ale tylko 30 z nich otrzymało diagnozę, pozostali otrzymali komunikaty, które były fałszywym alarmem.
Ufając swoim zegarkom — postanowili to zbadać. W ogóle im się nie dziwię: uważam, że to bardzo odpowiedzialna postawa. Po tych wszystkich materiałach jak to Apple Watch uratował komuś życie, w ogóle mnie to nie dziwi. A to że efekt był jaki był — no cóż. To już nie wina użytkownika, a Apple Watcha. I choć Apple reklamuje go jak sprzęt dbający o nasze zdrowie (a nawet życie), w praktyce to wciąż tylko gadżet. Potencjalnie wraz z kolejnymi generacjami sprzętu wszystko będzie działało lepiej, sprawniej, bardziej precyzyjnie. Póki co — jest jak jest.
Hej, jesteśmy na Google News - Obserwuj to, co ważne w techu