Apple

Apple w Chinach musi cenzurować grawerunki znacznie mocniej, niż wszędzie indziej

Kamil Świtalski
Apple w Chinach musi cenzurować grawerunki znacznie mocniej, niż wszędzie indziej
Reklama

Nikt nie mówił, że będzie łatwo. Niepozorna rzecz - grawerunek na urządzeniach lub akcesoriach - one także podlegają cenzurze na chińskim rynku...

Apple oferuje bezpłatne dodanie grawerunku do całej palety swoich urządzeń i akcesoriów. Kupując nowy smartfon, tablet czy rysik - można je spersonalizować, dodając wybrany napis. Ale skoro pojawia się taka opcja, to wiadomym jest, że trzeba liczyć się z rozmaitymi nadużyciami. Dlatego nie brakuje słów (fraz?) które zostały zablokowane. Apple nie pozwala grawerować przekleństw ani wszelkiej maści rasistowskich słów. Na tym jednak jeszcze nie koniec blokad - bo wygląda na to, że teraz do gry wchodzi jeszcze polityczna cenzura...

Reklama

Chińska, polityczna, cenzura nawet na grawerunkach u Apple

Chiny to jeden z najważniejszych rynków dla Apple. Tak, jest co prawda na drugim miejscu u Apple, ale umówmy się — mówimy o kraju zamieszkiwanym przez blisko 1,4 miliarda potencjalnych klientów. Według najnowszego raportu CitizenLab, Apple stosuje cenzurę dla całego zestawu słów, które można wygrawerować na ich sprzętach.

Odkryliśmy że w Chinach kontynentalnych Apple cenzuruje treści polityczne, w tym ogólne odniesienia do chińskich przywódców i chińskiego systemu politycznego, nazwiska dysydentów i niezależnych organizacji informacyjnych oraz ogólne terminy dotyczące religii, demokracji i praw człowieka.

Jak już wspomniałem na starcie - to nie jest tak, że Chiny są jedynym miejscem, w którym Apple cenzuruje słowa/frazy, jakie można użyć w przypadku grawerunków. Patrząc jednak na zestawienie w sześciu krajach - różnica jest miażdżąca w Chinach i... Hong Kongu:

  • Chiny: 1,045 filtrowane słowa;
  • Hong Kong: 542 filtrowane słowa;
  • Tajwan: 397 filtrowane słowa;
  • Stany Zjednoczone: 170 filtrowane słowa;
  • Kanada: 206 filtrowane słowa;
  • Japonia: 192 filtrowane słowa.

A jakby tego było mało - lwia część z wyrażeń zablokowanych w Chinach i Hong Kongu ma naturę czysto polityczną. Wśród zablokowanych zwrotów/słów znalazły się m.in. fala demokracji czy prawa człowieka. Redakcja The Verge wspomina także o innych, mniej oczywistych na pierwszy rzut oka cenzurach. W Chinach zablokowane zostały grawerunki symbolicznego 8964 — odnoszącego się do daty protestów na Plac Niebiańskiego Spokoju 4 czerwca 1989 roku.

Kiedy o sprawie zaczęło się robić głośno, Apple musiało zareagować. Głos zabrała Jane Hovarth (privacy officer), która przyznała że takie rzeczy Apple ustala regionalnie - i nie ma globalnej listy słów czy wyrażeń, których nie można sobie wygrawerować. Wszystko bazuje na lokalnych prawach, zwyczajach i kulturowych wrażliwościach. Biznes to biznes, firma musi zarabiać, a przecież zbanowanie kilku słów na setek milionów dolarów jeszcze nikogo z zarządu nie zabolało.

Wiosną Krzysztof w swoim tekście Czy Apple sprzedało się Putinowi? To nie takie proste opowiadał o zawiłościach robienia biznesów na dużych, silnie regulowanych, rynkach na podstawie Rosji. Myślę, że tutaj sprawy mają się podobnie - to dla nich być, albo nie być. Mieć, albo nie mieć. A to jak całość wygląda na tle reszty świata to sprawa... no cóż.

Reklama

Hej, jesteśmy na Google News - Obserwuj to, co ważne w techu

Reklama