Apple

Apple znowu idzie na rekord. Pomogły Chiny

Maciej Sikorski
Apple znowu idzie na rekord. Pomogły Chiny
6

Kilka lat temu, gdy Tim Cook przejmował stery w Apple, usłyszeliśmy z jego ust deklarację, iż firma wzmocni swoją pozycję w Chinach. W odniesieniu do tego rynku CEO giganta z Cupertino mówił, że sky is the limit. Podobne plany ma lub miało wiele innych firm, ale zdecydowanie nie jest tak, iż każdemu...

Kilka lat temu, gdy Tim Cook przejmował stery w Apple, usłyszeliśmy z jego ust deklarację, iż firma wzmocni swoją pozycję w Chinach. W odniesieniu do tego rynku CEO giganta z Cupertino mówił, że sky is the limit. Podobne plany ma lub miało wiele innych firm, ale zdecydowanie nie jest tak, iż każdemu udaje się je zrealizować. Apple prawdopodobnie osiągnęło to, co chciało. A na tym nie koniec.

Styczeń to miesiąc, w którym pojawiają się różnego typu prognozy na nowy rok, ale to także czas podsumowań czwartego kwartału i jednocześnie całego poprzedniego roku. Niedługo zaczną być publikowane raporty, już teraz docierają do nas prognozy. Dotyczy to np. Apple. Specjaliści z UBS wzięli pod lupę korporację z Cupertino i na kilka tygodni przed właściwym raportem próbują określić, ile smartfonów udało się sprzedać amerykańskiej firmie w okresie od początku października do końca roku. To zazwyczaj czas rekordów, na który składają się zarówno premiera nowego iPhone’a, jak i święta oraz towarzyszący im szał zakupów. Tym razem też należy się spodziewać rekordu sprzedaży?

Zdecydowanie tak. Od kilku miesięcy powtarza się, że Apple powinno z nawiązką poprawić wynik z końca roku 2013 (51 mln smartfonów). Według specjalistów UBS producentowi uda się zbliżyć do granicy 70 mln iPhone’ów dostarczonych klientom. Jeśli faktycznie tak będzie, to wynik można uznać za świetny. Firma umocni się na drugim miejscu w gronie największych producentów inteligentnych telefonów, jeśli Samsung nie podbije mocno sprzedaży, to różnica między tymi graczami nie powinna być przepaścią.

Kluczem do sukcesu Apple jest oczywiście wprowadzenie na rynek smartfonu w zupełnie nowym rozmiarze. A nawet dwóch smartfonów, w tym jednego bardzo dużego. Jest popyt na urządzenia tego typu, Apple nie eksperymentuje, lecz wkracza na udeptaną ścieżkę i może być pewne swego. Szczególnie w Azji. To tam fablety, czyli duże smartfony cieszą się wielkim wzięciem, to tam firma stara się podkręcać wyniki. Przykładem wspomniane już Chiny. Jeśli wierzyć prognozom UBS, to na Państwo Środka przypadnie ponad 1/3 smartfonów sprzedanych przez Apple w czwartym kwartale 2014 roku. Podkreślę: ponad 1/3.

Chiny staną się tym samym głównym rynkiem zbytu dla iPhone’a, wyprzedzą nawet USA, na które przypada niecałe 30% sprzedaży. Rok wcześniej liderem były jeszcze Stany Zjednoczone, do klientów w Chinach trafiała 1/5 iPhone’ów. Widać wyraźnie, jak zmieniły sytuację wprowadzenie do sprzedaży większych smartfonów i współpraca z China Mobile, czyli potężnym chińskim operatorem (umowę zawarto pod koniec 2013 roku). A to przecież nie koniec wzrostów – w Państwie Środka żyją setki milionów klientów, rozszerza się klasa średnia, która może sobie pozwolić na zakup smartfonu z logo nadgryzionego jabłka.

Apple ma jeszcze sporo do ugrania w Chinach i może spokojnie patrzeć w przyszłość – na konta trafią kolejne dziesiątki miliardów dolarów. Jednocześnie Amerykanie będą pewnie rozszerzać swoje wpływy na inne azjatyckie kraje. Warto podkreślić, że dzisiaj sprzedaż iPhone’a to w 2/3 dwa rynki: Chiny oraz USA. A przecież w Azji znajdziemy ludne kraje, gdzie przybywa osób z grubszym portfelem. Fablety plus tańszy model starszej generacji mogą przyciągać tych klientów i podkręcać wyniki korporacji w kolejnych latach. Apple nie dokona kolejnej rewolucji w IT, ale przynajmniej nieźle się obłowi.

Hej, jesteśmy na Google News - Obserwuj to, co ważne w techu