Grupa byłych i obecnych pracowników Apple zebrała się by opowiedzieć, jak naprawdę wygląda praca w firmie. Ich historie stawiają giganta w fatalnym świetle.
Nie ma firm idealnych. Na firmę składają się ludzie, których zachowania ciężko jest przewidzieć w trakcie samego procesu rekrutacji. Dlatego też oczywiście nie wolno oceniać polityki samej firmy przez pryzmat działania jednego bądź dwóch pracowników. Inna jednak sytuacja ma miejsce, jeżeli pewne karygodne zachowania trwają przez lata i dotykają nie dziesiątek, a setek pracowników. W tym momencie ciężko już mówić o "wypadku przy pracy", ponieważ o danych praktykach musiała wiedzieć kadra zarządzająca i w jakiś sposób musiała je akceptować bądź przymykać na nie oko. Nie tak dawno słuszne gromy posypały się na Blizzard w związku z molestowaniem seksualnym w firmie oraz utrudnianiem śledztwa w tej sprawie. Nie tak dawno milczenie odnośnie warunków pracy przerwała także jedna z pracownic Apple. Jak się okazało, jej zeznania to był tylko czubek góry lodowej.
Jak się pracuje w Apple? Za chwilę będziemy wiedzieć aż za dobrze
Grupa #AppleToo powstała niejako w odpowiedzi na informację o tym, co działo się w Blizzardzie. Składa się ona z obecnych i byłych pracowników firmy. Liderką grupy jest Cher Scarlett, która wraz z kolegami zebrała ponad 500 historii odnośnie tego, jak pracuje się w najwięcej wartej firmie świata. Grupa zgodnie twierdzi, że powodem takiego ruchu jest wyczerpanie wszystkich wewnętrznych dróg rozwiązania problemów i możliwości, jakie daje Apple. Dlatego też zaczyna ona publikować te historie, by zwrócić uwagę świata na to, jak naprawdę traktuje się pracowników firmy, która w swoim przekazie marketingowym mówi o takich wartościach jak zdrowie czy bezpieczeństwo.
Na stronie Medium.com możemy przeczytać pierwsze 5 historii, które zostały udostępnione przez grupę. Są to historie dotyczące różnych kwestii - od celowego wykluczania pracownika na podstawie personalnych upodobań, przez rasizm, seksizm po brak reakcji na przemoc, poniżanie i wykorzystanie ludzi jako taniej siły roboczej. Te kilka historii pokazało pracowników, którzy nawet kilka lat po pracy dla Apple ciągle nie mogą sobie poradzić z problemami psychicznymi powstałymi w skutek pracy w tej firmie. I pamiętajmy, że mówimy tu tylko o 5 historiach, grupa #AppleToo ma ich co najmniej 100 razy tyle.
Jeżeli sytuacja w Blizzardzie wstrząsnęła branżą, to publikacja tych historii powinna być istnym trzęsieniem ziemi. Mam nadzieję, że relacje byłych i obecnych odbiją się głośnym echem i zmuszą Apple do reakcji. Nie dlatego, że nie lubię tej firmy i życzę jej źle, ale dlatego, iż uważam, że żadne miejsce pracy w którym ludzie zarabiają na życie nie powinno wiązać się z poczuciem zagrożenia, wykorzystywaniem, poniżaniem czy indoktrynacją.
To, jak gigant zareaguje na słowa pracowników będzie prawdziwym testem dla firmy. Papierkiem lakmusowym tego, co można określić jako "filozofię marki". Nie tak dawno firma pogrzebała jakiekolwiek nadzieje, że cokolwiek z jej marketingu o ekologii jest prawdą, sprzeciwiając się right to repair. Teraz pytanie, czy firma faktycznie szanuje zdrowie i bezpieczeństwo ludzi, czy tylko mówi o tym, gdy klienci mają zostać przekonani do kupienia kolejnego Apple Watcha. Mam też nadzieję, że sytuacja pracowników Apple dotrze do samych klientów.
Tak, żeby wiedzieli, jaki biznes wspierają.
Hej, jesteśmy na Google News - Obserwuj to, co ważne w techu