Już przy iOS7 Apple miało niezły ból głowy związany z niezwykle obszerną listą kwestii, którymi musiało zająć się po premierze nowej wersji systemu. C...
Już przy iOS7 Apple miało niezły ból głowy związany z niezwykle obszerną listą kwestii, którymi musiało zająć się po premierze nowej wersji systemu. Czy sytuacja mogła się powtórzyć? Pewnie, że tak. "Ósemka", i to nie ta od Microsoftu, ale od Apple, okazała się być prawdopodobnie najbardziej zbugowaną dotychczas wersją iOS-a. Nadciąga kolejna odsiecz.
W tydzień po publicznym udostępnieniu iOS8 Apple uporało się z wieloma problemami. więc pojawiła się wersja 8.0.1, która o ironio również nie była zbyt udana. "Dzięki" niej rozmowy głosowe i Touch ID nie funkcjonowały prawidłowo u wielu użytkowników. W późniejszym czasie użytkownicy mogli zainstalować wydania 8.0.2 i 8.1. Dopiero wersja 8.1.1 przyniosła jakże oczekiwane poprawienie wydajności pracy systemu na iPadzie 2 i iPhonie 4S, dla których jest to najprawdopodobniej ostatnie nowe główne wydanie iOS-a. Były też wydania 8.1.2 i 8.1.3, aż dotarliśmy do 8.2, w którym to najważniejszą nowością było dodanie obsługi i aplikacji dedykowanej Apple Watch. Nadszedł więc czas na iOS 8.3.
Czytając opis aktualizacji nie sposób doliczyć się liczby powtórzeń fraz: "improves", "fixes" i "addresses an issue" ("usuwa problem", "poprawia"). Oczywiście nic w tym złego, firma nareszcie postanowiła zrobić coś z tak dużą liczbą problemów i niedociągnięć, a ja daleki jestem od szydzenia z niej z tego powodu. Ta sytuacja uświadamia nas jednak po raz kolejny, jak wiele czasu potrzeba, by zupełnie nowa wersja systemu mogła zostać uznana za, choćby w części, dopracowaną. Bo przecież nie możemy liczyć na to, że uporano się już ze wszystkimi problematycznymi kwestiami.
Jest to jednocześnie dobra zapowiedź względem premiery iOS 9. Według ostatnich informacji, to "dziewiątka" miała być potraktowana jako jeden wielki "patch" naprawiający, a w świetle ostatnich wydarzeń wychodzi na to, że Apple zdołało osiągnąć niektóre z zamierzonych celów znacznie wcześniej. Czy to oznacza, że po iOS 9 możemy oczekiwać czegoś znacznie więcej, aniżeli garści drobnych nowości i zmian ułatwiających korzystanie z systemu. Za nami dwa, bardzo istotne kroki w historii iOS-a. "Siódemka" przyniosła zupełnie nowy interfejs, zaś "ósemka" nareszcie otworzyła przed deweloperami wiele zamkniętych dotąd "drzwi", dając im więcej swobody w przygotowywaniu swoich aplikacji. Na ten moment nie wiem, czego ponad to co wymieniałem do tej pory oczekiwałbym po iOS 9, ale wiem, czego chciałbym w nim zobaczyć. Nie, wygląd ekranu domowego z Apple Watcha na iPhonie czy iPadzie to nie jest dobry pomysł.
Hej, jesteśmy na Google News - Obserwuj to, co ważne w techu