Apple zabiera głos w sprawie aplikacji HEY Email, która miała zrewolucjonizować nasze postrzeganie poczty elektronicznej. Firma nie zamierza zmienić swojego podejścia do App Store — ma na to swoje argumenty
Kilka dni temu padły mocne słowa w kierunku Apple — mafia, gangsterzy i zachowania zmuszające do podporządkowania się woli firmy lub szukania innego miejsca. W komentarzach też zrobiło się burzliwie — także i na łamach Antyweb. Część broni Apple, część wytyka firmie monopolistyczne zagrywki. O tym, czy Apple stosuje tego typu praktyki zdecydują jednak odpowiednie instytucje, które podjęły się zadania dokładnego przyjrzenia się temu, w jaki sposób działa firma z Cupertino. Na wyniki dochodzenia wszczętego przez Komisję Europejską jeszcze poczekamy. Do tego czasu będziemy mieć kolejną edycję publicznych przepychanek z udziałem przedstawicieli zwaśnionych firm. Najpierw mieliśmy Spotify przeciwko Apple, teraz mamy Basecamp przeciwko Apple (po drodze swoje niezadowolenie wyraziło między innymi Kobo — firma zależna od Rakuten specjalizująca się w sprzedaży czytników e-booków, książek cyfrowych i audiobooków).
Jak zapewne już wiecie, założycielowi Basecamp nie spodobało się, w jaki sposób Apple potraktowało najnowszy projekt firmy. HEY Email ma zrewolucjonizować postrzeganie klasycznej skrzynki pocztowej — jednak z rewolucji chyba nici, gdyż Apple nie podoba się, że w obecnym stanie nie spełnia ona podstawowych założeń aplikacji. Po jej uruchomieniu witani jesteśmy oknem logowania — i nic więcej zrobić nie można. Rejestrację, płatność (HEY Email to usługa w pełni płatna, niecałe 100 dolarów za rok) realizuje się na stronach internetowych z pominięciem „zakupów w aplikacji” oferowanych przez Apple, od których firma pobiera 30% prowizję.
Apple trzyma się swoich zasad. HEY Email nie powinno w ogóle pojawić się w App Store
Zobacz też: Apple bez konkurencji jeszcze przed wejściem na nowy rynek
W całej sprawie głos zabrał Phill Schiller, wiceprezes do spraw globalnego marketingu w Apple. Dla niego sprawa jest jasna. HEY Email nie może być obecne w App Store w obecnej formie, gdyż nie spełnia warunków, by móc traktować tę aplikację w kategorii Reader. To właśnie ona pozwala na pominięcie „zakupów w aplikacji” i umożliwienie płatności z pominięciem Apple. W tej kategorii znajdują się między innymi Netflix, Spotify, Amazon Kindle, czy Audible oraz inne aplikacje dostarczające książki, filmy, muzykę, czy oferują płatności dla instytucji i korporacji. W tym katalogu, zdaniem Apple, nie ma miejsca na aplikacje do obsługi poczty e-mail.
Pobierasz tę aplikacja a ona zwyczajnie nie działa — nie tego chcemy w naszym sklepie
— mówił Schiller w rozmowie z Tech Crunch
Dodatkowo, Schiller nazwał pomyłką fakt, że HEY Email w ogóle zostało dopuszczone do App Store i to nie powinno mieć miejsca — co ciekawe, aplikacja nadal jest dostępna do pobrania, choć bez jej najnowszej aktualizacji. Zachęca jednocześnie jej twórców, by skorzystali z dostępnych narzędzi i dostosowali ją w taki sposób, by mogła ona bez przeszkód trafić do użytkowników na iOS/iPadOS oraz macOS (w tym przypadku aplikacja została odrzucona w całości). Jedną z nich jest możliwość oferowania kilku sposób opłacenia aplikacji — bezpośrednio w niej oraz poza nią, np. na stronach internetowych. Choć w tym przypadku, zdaniem twórców, nie można reklamować zewnętrznych, często tańszych, form płatności.
Hej, jesteśmy na Google News - Obserwuj to, co ważne w techu