Apple

Apple AirNever, wróć, AirPower powróci z zaświatów?

Krzysztof Kurdyła
Apple AirNever, wróć, AirPower powróci z zaświatów?
Reklama

Historia AirPower to przykład tego, jak pycha zarządu Apple doprowadziła do ośmieszenia całej firmy. Pomimo ostrzeżeń ze strony inżynierów, z pompą ogłoszono wprowadzenie nowego produktu, czyli maty ładującej trzy urządzenia, których nie trzeba w ogóle pozycjonować. Konieczność stworzenia konstrukcji złożonej z wielu cewek spowodowała problemy z termiką, mata po prostu robiła się niebezpiecznie gorąca. Po dłuższym czasie bezowocnych walk z fizyką Apple ubiło po cichu cały projekt.

Jak się okazuje, management chyba mocno wziął tę porażkę do siebie. Pomimo wycofania zapowiedzi produktu ze strony i potwierdzeniu prasie informacji o „śmierci” AirPower, w działach projektowo-badawczych cały czas pracowano nad rozwiązaniem wspomnianego problemu.

Reklama

Taki mały, a taki problematyczny

Całkiem niedawno Jon Prosser poinformował, że jeden z prototypów o nazwie kodowej „C68” sprawuje się już całkiem obiecująco. Opanowano problem nagrzewania się, ale przez to nie dało się przy jego pomocy naładować Apple Watcha. Jak wynika z opisów Prossera, to właśnie nietypowa metoda ładowania Apple Watcha odpowiadała za niestabilność maty. Gdy umieściło się go  obok pozostałych urządzeń, mata nagrzewała się do takiego poziomu, że potrafiło się to skończyć nawet jej samozapłonem.

Ładowarko-komputer

Wygląda jednak na to, że inżynierom w końcu udało się problem rozwiązać, nowe wrzutki i zdjęcia pokazują, że AirPower uzyskała możliwość naładowania smartwatcha. Ma być za to odpowiedzialny system, pracujący w oparciu o procesor A11 i zarządzający tym, gdzie kierowana jest energia. Jeśli któraś z cewek zacznie się za bardzo nagrzewać, zostaje wyłączona, a jej rolę przejmą sąsiednie.

Za oszukiwanie fizyki trzeba płacić

Z powyższego opisu wynika, że AirPower nie będzie raczej najszybszą z bezprzewodowych ładowarek, sporą część pracy będą musiały wykonać cewki niebędące dokładnie w polu cewki odbiorczej. Za to patrząc na skomplikowanie konstrukcji będzie bez wątpienia najdroższa. Wynikający z opisu stopień komplikacji jej budowy i systemu zarządzania energią i termiką, każe też zastanowić się nad bezpieczeństwem tego rozwiązania. Ewentualne bugi w oprogramowaniu mogą zakończyć się przyjazdem straży pożarnej, a jak wiemy z QC w Apple ostatnio nie jest za wesoło.

Tak czy inaczej, cały ten projekt wygląda mi na strzelanie z armaty do wróbla. Apple powinno zaprojektować jakąś multi-ładowarkę na swoje urządzenia, ale bez niepotrzebnego wypowiadania wojny fizyce. Pokonać i tak jej nie pokona, a triki pozwalające zachować twarz, w dłuższej perspektywie mogą okazać się niepotrzebnie kosztowne.

 

Reklama

Hej, jesteśmy na Google News - Obserwuj to, co ważne w techu

Reklama