Felietony

To zupełnie nowa era dla seriali - o takiej górze pieniędzy twórcy mogli kiedyś pomarzyć

Konrad Kozłowski

Pozytywnie zakręcony gadżeciarz, maniak seriali ro...

Reklama

Pamiętacie te seriale telewizyjne, które intrygowały Was fabułą i postaciami, ale w momencie użycia efektów specjalnych uśmiechaliście się pod nosem, kiwając głową i mówiąc do siebie: no tak, to tylko telewizja? Takie sytuacje będą miały miejsce coraz rzadziej, bo budżety na seriale stale rosną.

Na co bardziej czekacie? Nowe serwisy VOD czy seriale i filmy, które pojawią się na tych, które już istnieją? A może Wasze zniecierpliwienie wynika z obydwu kwestii? Muszę przyznać, że to dokładnie moje stanowisko, ponieważ Netflix, Amazon czy HBO mają jeszcze dużo do powiedzenia i nadchodzące miesiące na pewno będą bardzo gorące i to właśnie dlatego, że przed nami jesień, bo to okres, w którym dochodzi do największej liczby premier w telewizji i walka o widza nabierze rumieńców.

Reklama

Apple i Disney nie szczędzą pieniędzy na seriale


Wtedy też na rynku pojawią się nowi gracze, jak Disney+ i Apple TV+. Obydwie firmy w pocie czoła pracują nad swoją ofertą: Disney szykuje miedzy innymi serię w świecie Gwiezdnych Wojen, który będzie pierwszą tego typu produkcją, ponieważ nigdy wcześniej nie otrzymaliśmy serialu aktorskiego Star Wars, natomiast Apple, które jest nadal dosyć oszczędne w swoich zapowiedziach, pokazało do tej pory zwiastun serialu For All Mankind, który zapowiada się naprawdę smakowicie. Ale to nie ta produkcja potrzebuje tak dużego budżetu, lecz inna, o której dowiadujemy się coraz więcej. Mowa o serialu See, w którym występuje m. in. Jason Momoa. See będzie opowiadać o przyszłości, w której ludzkość straciła zmysł wzroku. Ci, którym udało się przetrwać mogą polegać tylko na pozostałych zmysłach: na słuchu, węchu i dotyku. W takich okolicznościach na świat przyjdą bliźniaki mogące widzieć, co wprowadzi chaos w nowym porządku. Kilka miesiecy temu napisałem, że: Oczyma wyobraźni już teraz potrafię zobaczyć wysokobudżetową produkcję tego rodzaju i miałem nosa, bo okazuje się, że od zrealizowania tej produkcji potrzeba pokaźnych zasobów gotówki.

Tej oczywiście Apple nie brakuje, dlatego kwota w wysokosci 15 milionów dolarów za pojedynczy odcinek nie okazała się wymaganiem niemożliwym do spełnienia dla korporacji z Cupertino. The Wall Street Journal, który podał tę sumę, przypomniał także, że wspomniany na początku tekstu The Mandalorian od Disney+ miał kosztować firmę 10 milionów dolarów za odcinek, ale ostatnie rachunki wskazują na bardzo podobny pułap kwotowy. To oznacza, że nowo powstające seriale już na starcie dysponują takimi pieniędzmi, na które HBO mogło sobie pozwolić dopiero pod koniec kręcenia Gry o tron. Dla porównania, doskonale wszystkim znane seriale Lost - Zagubieni, House of Cards, Zakazane Imperium czy Stranger Things kosztowały odpowiednio 4, 4,5, 5 i 8 mln dolarów za odcinek. Kwoty te wynikają z przeróżnych potrzeb, bo w przypadku Marco Polo od Netfliksa wykręcenie 9 milionów dolarów na kasie na pewno wynikało z kwestii rozmachu serialu (scenografie i kostiumy), natomiast w przypadku Teorii Wielkiego Podrywu, który kosztował tyle samo, a czasem i więcej, o cenie na rachunku dla stacji decydowały gaże głównych aktorów i scenarzystów.

Najdroższe seriale w historii

Oczywiście See czy The Mandalorian nie są najdroższymi serialami w historii, bo takim mianem określać można między innymi Pacyfik, wymienianą wcześniej Grę o Tron czy The Crown, ale taki trend jasno pokazuje, że produkcje podzielone na odcinki i mające premierę w sieci, nie tyle nie są już traktowane, jak treści drugiej kategorii, lecz to one wiodą teraz prym i mogą otrzymać największe wsparcie finansowe. To oczywiście pozwala tworzyć seriale o znacznie wyższej jakości, a bo reżyserzy dysponują większą swobodą w kreowaniu świata, który mają zaprezentować na małym-dużym (bo telewizory w naszych domach są coraz większe) ekranie.

Hej, jesteśmy na Google News - Obserwuj to, co ważne w techu

Reklama