Z punktu widzenia Apple serię 14 można podzielić na dwie części. Udaną i nieudaną.
Ta nieudana to 14 i 14 Plus. To po prostu odgrzewane kotlety czyli urządzenia niemal identyczne jak ubiegłoroczne modele, pracujące na tym samym procesorze. Czy to jednak oznacza, że smartfony są złe? Nie i doskonale opisał to Kamil Świtalski na przykładzie podstawowej 14-ki. To wciąż świetny telefon który powinien spełnić oczekiwania klientów. Tyle, że jest to też urządzenie bardzo drogie – relatywnie bardziej niż w poprzednich latach. A że zmian w stosunku do starszych modeli jest mało, bardziej opłaca się kupić coś z linii 13 niż 14. Więc pewnie z tego powodu zainteresowanie 14 i 14 Plus jest bardzo małe.
Udana dla Apple część serii to modele 14 Pro i Pro Max. Tam mamy zmiany, bo notcha zastąpiła pastylka, jest w końcu większa rozdzielczość aparatu głównego, jest również nowy – jeszcze bardziej wydajny procesor. I choć ciężko mówić o jakiejś rewolucji, to przynajmniej jest ewolucja i coś nowego. A to wystarcza, by w przeciwieństwie do podstawowych wersji klienci, chcieli te telefony kupować.
Nieudane ograniczyć, udane zwiększyć
Trzeba również pamiętać o tym, że ceny nowych iPhonów poszły w górę praktycznie wszędzie poza USA. Tam firma utrzymała je na poziomie z zeszłego roku, by zachęcić klientów. Natomiast w innych regionach ceny poszybowały, bijąc kolejne progi. W Polsce najdroższy iPhone 14 Pro Max w konfiguracji 1 TB przebił granicę 10 tys. zł. Ale jak widać szalone ceny nie zniechęcają klientów.
Oczywiście Apple zdaje sobie sprawę z tego co się dzieje na rynku, więc firma zdecydowała się ograniczyć produkcję mało popularnych modeli. Pisał już o tym Kacper Cembrowski. I, co logiczne, zwiększyć produkcję tych droższych, na których lepiej zarabia. O szczegółach tej operacji dowiadujemy się z informacji analityka Ming-Chi Kuo. Wg. jego informacji Apple prowadzi rozmowy z firmami z łańcucha dostaw czyli Foxconnem, Pegatronem i Luxshare Precision, odpowiedzialnymi za końcową produkcję oraz dostarczającymi podzespoły. Wszystko po to, by przestawić linie odpowiadające za modele 14/14 Plus na wytwarzanie modeli 14 Pro/14 Pro Max.
Koronawirus może pokrzyżować plany
Nie wiadomo jak na te plany wpłynie możliwe zamknięcie fabryki Foxconu w Zhengzhou, gdzie właśnie wykryto ognisko koronawirusa. Pisał o tym Krzysztof Rojek. Wiadomo, że chińskie władze bardzo restrykcyjnie podchodzą do problemu, specjalnie się nie patyczkując i wysyłając wszystkich potencjalnie zagrożonych na przymusowe kwarantanny. Jeśli tak stałoby się w tym przypadku może wpłynąć to na dostawy iPhonów. Dość szczęśliwie dla Apple ewentualne ograniczanie produkcji może się zbiec w czasie z przestawieniem linii produkcyjnej na droższe modele.
Apple chce, by produkcja 14 Pro stanowiła aż 65 proc. wszystkich modeli. W tym momencie najpopularniejszy jest model 14 Pro Max, który odpowiada za 35 proc. sprzedaży całej serii.
Hej, jesteśmy na Google News - Obserwuj to, co ważne w techu