Tak, jak kiedyś na buty sportowe mówiło się "adidasy", podczas kontroli lotniskowej wyciągaliśmy z plecaków "ipady", tak dziś małe bezprzewodowe słuchawki są AirPodsami. Sprzęt miał na rynek tak duży wpływ, jak swego czasu pierwszy iPhone.
AirPods zmieniły rynek słuchawek. Wyjaśnię dlaczego
Pierwszy komputer, Atari 65 XE, dostał pod choinkę...
AirPods, czyli wszyscy śmiejemy się z końcówek od elektrycznej szczoteczki do zębów
Apple wypuściło swoje pierwsze słuchawki AirPods dość dawno, bo w grudniu 2016 roku. Zaprezentowano je wraz ze smartfonem iPhone 7, który był pierwszym telefonem Apple bez złącza słuchawkowego. Można więc powiedzieć, że to właśnie ten model zapoczątkował trend na pozbywanie się złącza mini-jack. Wiem, że za nim tęsknicie, ale tak samo jak iPhona 7, za tę zmianę można też obwiniać właśnie AirPodsy. I nie, wspólna prezentacja tych dwóch produktów nie była przypadkiem.
Całkowicie bezprzewodowe słuchawki, które dodatkowo nie były połączone ze sobą żadnym kablem. Do tego małe etui przytrzymujące je magnetycznie. Dziś nie robią już wrażenia, ale w czasie swojej premiery były...osobliwe. Internet zalały oczywiście śmieszne obrazki, na których porównywano AirPodsy do końcówek od elektrycznej szczoteczki do zębów. Jakże śmieszni "internauci" wtykali sobie te końcówki do uszu oczekując na wirtualny przyklask w serwisach społecznościowych.
Dziś to najpopularniejsze słuchawki na świecie. I nawet gdyby nie patrzeć na sprzedaż, to myślę że żadne słuchawki nie doczekały się tylu podróbeki i nie były inspiracją dla innych firm - co w sumie kończyło się często bezmyślnym kopiowaniem, by tylko wpasować się w trend i za mniejsze pieniądze zaoferować podobny do AirPodsów wygląd. Tak, moim zdaniem bezprzewodowe słuchawki Apple stały się w pewnym sensie symbolem tej gałęzi rynku technologicznego i pewnie zostaną nim już na zawsze. A przecież nie były ani najładniejsze, ani najlepsze. Przynajmniej jeśli chodzi o klasyczne sposoby oceniania słuchawek. Zabawne jest natomiast to, że Apple najpierw zabrał użytkownikom złącze mini-jack, by chwilę później pokazać rozwiązanie tego problemu. Moi drodzy, tak właśnie robi się pieniądze. Dokładnie 8 miliardów dolarów - tyle Apple zarobiło już na samych AirPodsach.
I tylko smutno się patrzy jak kolejne duże firmy kopiują ten sam design, z którego w 2016 roku się naśmiewaliśmy. Są dwie opcje - albo faktycznie jest najlepszy, albo po prostu chcą zarobić na ludziach, którzy koniecznie muszą mieć w uszach AirPodsy, ale nie mają iPhona lub kasy na oryginał.
Dobry, ale nie najlepszy produkt. To wystarczy
AirPodsy nie były ani pierwszymi, ani najlepszymi bezprzewodowymi słuchawkami. Najłatwiej ich fenomen wytłumaczyć twierdzeniem, że "fanboje Apple kupią wszystko". Na to trzeba jednak patrzeć trochę szerzej i nie zapominać o jednej kwestii - produkty Apple przeznaczone są dla użytkowników urządzeń Apple. Firma przez lata tworzyła swój ekosystem i takie urządzenia jak AirPods czy zegarek Apple Watch świetnie wpisują się w ten trend. Dodatkowo są kolejną cegiełką tego ekosystemu. I nie jest tajemnicą, że oba sprzęty zostały zaprojektowane i stworzone z myślą o iPhonie, dlatego były i są najlepszymi słuchawkami do tego sprzętu. A przecież iPhonów jest na rynku cała masa, więc i odbiorców nowego produktu na pewno nie zabraknie. Przede wszystkim dlatego, że w przeciwieństwie do klasycznego połączenia bluetooth, łączą się z urządzeniami Apple błyskawicznie, nie zrywają połączenia i dopiero po zakupie własnych AirPods Pro zrozumiałem jak to jest ważne w kontekście codziennego użytkowania i jak zmienia podejście do słuchawek. Od wielu lat jestem w bezprzewodowym świecie muzyki i jeszcze żaden sprzęt nie był dla mnie tak wygodny.
Przeczytaj też: Dlaczego kupiłem słuchawki AirPods Pro?
AirPodsy Pro brzmią naprawdę dobrze, tego samego nie można było jednak powiedzieć o zwykłych AirPodsach. Po części z uwagi na swoją konstrukcję, po części dlatego, że Apple uznało "jakość dźwięku nie jest najważniejsza". Zgadzam się z tym, ale tylko patrząc na takie codzienne słuchawki. Bo właśnie nimi są, były i będą AirPodsy. Cały czas w uszach, nie tylko do muzyki, ale i rozmów, asystenta głosowego. Do tego szybkie przełączanie się między urządzeniami z ekosystemu. Nikt inny nie oferuje tyle wygody. W dużej mierze to właśnie ona zdecydowała o tak świetnej sprzedaży AirPodsów, choć oczywiście ogromne znaczenie miała tu też wielka baza użytkowników iPhonów. Bo skoro Apple robi sprzęt przeznaczony tylko do swoich telefonów, to praktycznie zawsze automatycznie jest to najlepszy możliwy wybór. I firma bardzo dba, by właśnie w codziennym użytkowaniu było to odczuwalne. Mam w domu różne słuchawki, w różnej formie - żadne nie są tak proste w parowaniu i użyciu z iPhone 11 jak AirPodsy.
Jak słuchawki AirPods zmieniły rynek
Na pewno znajdą się osoby, które powiedzą mi wprost, że przecież rynek bezprzewodowych słuchawek istniał już wcześniej. I oczywiście mają rację, chodzi bardziej o to jak się rozwinął i powiększył od premiery Apple. Pewnie prędzej czy później i tak zacząłby rosnąć, bo na to wpływ ma cała masa czynników, choćby ogólne odchodzenie od kabli. Tylko co by było gdyby Apple nie zaprezentowało AirPodsów i nie usunęło z iPhone 7 złącza jack 3,5 mm? Czy gdyby zrobił to inny producent, inni poszliby za nim? Nie sądzę. Zauważcie, że to całe pozbawianie smartfonów złącza słuchawkowego rozpędziło się właśnie po iPhonie 7, nawet kolejny Pixel dość szybko pojawił się z tym samym brakiem - który ostatecznie doprowadził do premiery Pixel Buds. Dwa lata później OnePlus 6T też nie posiadał już złącza słuchawkowego, a obok w sklepie pojawiły się OnePlus Bullets, bezprzewodowe słuchawki firmy. Inni producenci też postanowili pozbawić swoje telefony złącza słuchawkowego i magicznym sposobem w ich ofercie pojawiły się słuchawki podobne do AirPodsów - choćby te z logo Huawei i Honor. Trochę tego za dużo by można było mówić o przypadku. Niby Samsung Gear IconX, czyli bezprzewodowe słuchawki koreańskiej firmy pojawiły się chwilę wcześniej, ale pamiętacie, by było wokół nich takie zamieszanie? Bo ja nie. Ostatecznie Samsung też pozbył się złącza słuchawkowego, za zachęca do zakupu swoich słuchawek oferując bezprzewodowe ładowanie po położeniu ich na pleckach smartfona.
Przeczytaj też: FreeBuds 3 od Huawei to najlepszy odpowiednik AirPodsów na Androida
Zastanawialiście się dlaczego w różnego rodzaju zestawieniach mówi się często o "alternatywach dla AirPods"? Mam wrażenie, że tak jak kiedyś na buty sportowe mówiło się "adidasy", na lotniskach "ipady" na tablety, tak samo teraz małe bezprzewodowe słuchawki we własnym etui to "airpodsy". Coś w tym jest, szczególnie że wielu związanych z branżą tech dziennikarzy i youtuberów mówi wprost, że AirPodsy to jeden z najważniejszych produktów Apple, który miał na rynek tak samo duży wpływ jak swego czasu iPhone i iPad.
Sukces AirPodsów to nie tylko dobre reklamy, duża baza użytkowników iPhonów, ale ogólna filozofia, która stała za tymi słuchawkami. Małe, poręczne, idealne by wrzucić do kieszeni i wyciągnąć kiedy są potrzebne albo nosić cały czas aż się rozładują. Słuchać na nich muzyki, podcastów, audiobooków, prowadzić rozmowy - a przecież oferowały dość duży "prześwit" dźwięków otoczenia, więc faktycznie niewyciąganie ich z uszu miało sens. To wszystko złożyło się na sukces, otworzyło ten rynek, pchnęło innych producentów do robienia podobnych urządzeń i ostatecznie zachęciło ludzi do bezprzewodowych słuchawek. Nie mówię, że tylko AirPodsów, ale to właśnie je widzi się w uszach najczęściej. Jedynym konkurentem w tym względzie mogą być AirDotsy od Xiaomi, choć tu rozchodzi się o kosmicznie małą (względem AirPodsów) cenę. Mam swoją parę i się nie polubiliśmy. Można wiele rzeczy tłumaczyć ceną, ale na pewne ustępstwa nie jestem gotów iść. Mam też świetne Sony WF-1000XM3, które brzmią lepiej, mają lepszą aktywną redukcję dźwięków otoczenia, ale jednak błyskawicznie przegrywają z AirPodsami Pro jeśli chodzi o komfort i takie zwykłe, codzienne użytkowanie.
AirPodsy to kolejny dowód na to, że najpopularniejsza i najchętniej kupowane słuchawki nie muszą być wcale najlepsze - jeśli oczywiście patrzymy przez pryzmat klasycznych porównań. One po prostu najlepiej wywiązują się z powierzonego im zdania. A jest nim bycie codziennymi słuchawkami, gdzie jak się okazuje, jakość odtwarzanej muzyki ma drugorzędne znaczenie i dużo ważniejszy jest sposób, w jaki stają się elementem naszej codzienności.
Hej, jesteśmy na Google News - Obserwuj to, co ważne w techu