Aparat w smartfonie stał się jednym z najważniejszych elementów, na jakie zwraca się uwagę przy zakupie nowego sprzętu. Z tego powodu firmy chcą oferować jak najlepsze pod tym względem modele. Okazuje się jednak, że niektóre strategie powodują o wiele więcej problemów niż inne i zdecydowanie warto się im bliżej przyjrzeć.
Więcej czy jeszcze więcej?
Kilka lat temu mniejsi gracze z Chin uwielbiali stosować matryce o wysokiej rozdzielczości, choć w tym specjalizowało się również Sony. Na szczęście ta ślepa gonitwa za cyferkami odeszła raczej w niepamięć. Raczej, ponieważ teraz jest wspierana przez dodawanie kolejnych sensorów i muszę przyznać, że ogółem takie podejście ma sens, ponieważ każde oczko jest wyspecjalizowane pod jakiś konkretny kadr. Naprawdę praktyczne. Skoro moduł fotograficzny w telefonie jest tak mały, to po co trudzić się na zabawę z fizyką, jeżeli można skorzystać z większej różnorodności. Proste.
Na początku roku Huawei zaprezentował P20 Pro z potrójnym aparatem. Samsung uznał jednak, że nie może być gorszy, dzięki czemu do sklepów trafił Galaxy A9 2018 z czterema sensorami i w sumie nikt chyba nie do końca rozumie, po co mu aż tyle, ale nie da mu się odmówić tego, że rzeczywiście jest w nie wyposażony. Kolejnym krokiem naprzód miała być nowa Nokia 9. Okazuje się, że flagowiec Finów ponownie będzie opóźniony, ponieważ teraz producentowi sporo problemów sprawia dopracowanie modułu aparatów w taki sposób, aby oferowały odpowiednią jakość zdjęć.
Brzmi to nieco komicznie. W końcu kolejne sensory są dodawane w konkretnym celu, ale trzeba mieć na uwadze, że im ich więcej, tym trudno osiągnąć pożądany efekt. Doskonały przykładem może być amerykański startup Light. Ich pierwszy aparat dysponował aż 16 sensorami, jednak w recenzjach narzekano, że fotografie są dużo poniżej oczekiwań. Jestem ciekaw, czy ta firma postanowi pobawić się w stworzeniu modelu z 9, co zapowiadali kilka miesięcy temu.
Na co lepiej postawić w smartfonie?
Finalnie Nokia 9 ma pojawić się oficjalnie dopiero w 2019 roku i tu najbardziej prawdopodobne, że Finowie zadbają o specjalną konferencję na jakimś większym, branżowym wydarzeniu. W międzyczasie jesteśmy świadkami pojawienia się urządzenia z aparatem głównym 48 Mpix. Mianowicie chodzi tu o Huawei View 20, gdzie pojawiła się już matryca o tak wysokiej rozdzielczości i ujrzymy ją też w nadchodzącej nowości od Xiaomi. Tu tak dużo pikseli wykorzystywanych jest do wykonywania zdjęć w dużo niższej rozdzielczości. Aby to osiągnąć, oprogramowanie łączy informacje z sąsiadujących komórek (dokładnie czterech), żeby stworzyć jeden piksel i w rezultacie mają wychodzić jeszcze lepsze fotografie.
Jestem pozytywnie zaskoczony tempem rozwoju aparatów w smartfonach. Szczerze mówiąc, nie spodziewałem się, że będzie aż tak dobrze, tymczasem producenci pokazują, że potencjał w urządzeniach mobilnych nadal jest spory. Jak sądzicie, co ciekawego zaproponują firmy w 2019 czy 2020 w temacie właśnie aparatów? Liczę również na to, że w tańszych urządzeniach doczekamy się większej liczby tych porządnych dodatków z flagowców.
źródło: India Today
Hej, jesteśmy na Google News - Obserwuj to, co ważne w techu